Rozdział 16

938 60 27
                                    


- Nie ma go? - zapytałam ze ściśniętym gardłem.

- Nie ma i nie będzie. - odpowiedział Gray z powagą na twarzy. Jeszcze nie widziałam go w takim stanie.

Udałam się do kuchni i oparłam o blat. Podszedł do mnie.

- Wiem, co się stało. - powiedział cicho.

Słyszałam tykanie zegara i szum lodówki. Samochody pędzące ulicą i odległe wycie karetki.
Bicie własnego serca.

Nie odzywaliśmy się do siebie, tylko patrzyliśmy w oczy. Przypomniałam sobie jak to Ethan stał przede mną, kiedy rozmawialiśmy i poczułam mgłę zasnuwającą świat, który widziałam. Osunęłam się na zimną podłogę i zaraz chłopak znalazł się przy mnie i niepewnie objął ramieniem, jakby bał się, że rozsypię się w jego objęciach.

Może tak się czułam. Może wydawało mi się, że całe powietrze napiera na mnie, nie pozwala wstać. Może cała energia wyleciała ze mnie i nic już nie hamuje łez, bez wątpienia spływających po moich policzkach. Może wszystkie uczucia wypłynęły ze mnie w niemym szlochu.

Nie miałam się czego przytrzymać, ciągle spychana w przepaść. Mrok zapełnił moją duszę, ciemną, zimną pustką. Chłód zagarnął mnie, owinął się wokół mojego ciała lodowymi szponami.

Nie czułam już nic. Zaślepił mnie istny kalejdoskop wspomnień związanych z Ethanem. Słońce świecące w oczy, Ethan w starym T-shircie śpiący na plaży, ja nie chcąca go budzić, ale on i tak się obudził, gdy tylko zaszło słońce i natychmiast zaczął się za mną rozglądać i uśmiechnął się dopiero, gdy jego oczy mnie odnalazły i miał pewność, że jestem obok niego. Wspólne zasypianie wśród kończących się rozmów i wspólne przebudzenia ze splecionymi dłońmi.

Głęboki głos Graysona i coś zimnego na czole przywróciło mnie do rzeczywistości. Tej właściwej. Czarne mroczki rozpływały się i zaczynałam dostrzegać szeroko otwarte, brązowe oczy, włosy opadające na twarz, mocno zaciśniętą szczękę. Przymknęłam powieki i wysunęłam dłoń, by dotknąć jego policzka. Ostatni raz, zanim umrę.

Tak boli.

~~~

Czułam jak świadomość powoli do mnie wraca. Nie chciałam, żeby to robiła. Wolałam zostać sama, w bólu, wśród mroku i cieni. Uporczywie wracałam myślami do najdrobniejszych szczegółów. Dotyk jego żyły na ręce pod moim palcem, smak pierwszego pocałunku, drobne nawyki, tak zwyczajne, które szarpały teraz moim sercem.

Tak bolało.

A ja jeszcze wszystko pogarszałam, ale nie miałam na to wpływu.

Dlaczego, dlaczego, dlaczego...

Pytania prześladujące mnie całe życie.

Uczucia w strzępach, skrywane na dnie serca.

Nienawidzę cię, nienawidzę.
Kocham.

Nie mogłam przestać, nie chciałam otworzyć oczu, zaciskałam powieki pomimo spanikowanego głosu przebijającego się przez mur otaczający całą mnie. Evelynn, Evelynn...

Drgawki przeszyły moje ciało, czułam silne ręce przytrzymujące mnie, ale nic nie mogłam zobaczyć. A może wcale nie chciałam.

Chyba się poddałam. Zmęczone oczy przeszył nagły rozbłysk światła, ból zmiażdżył skronie.
Zobaczyłam Graysona, spanikowanego, tuż obok łóżka, na którym leżałam. Szybko podał mi szklankę wody, którą wzięłam i w kilka sekund wypiłam zawartość. To nie był dobry pomysł. Zaciśnięte gardło wydało chropowaty kaszel i zwymiotowałam.

Mrs. NobodyWhere stories live. Discover now