Rozdział 13

1K 64 11
                                    


Korytarz był pełen ludzi. Może w duchu miałam nadzieję, że nagle wszyscy uczniowie wyparują, ale cuda się nie zdarzają. Przynajmniej nie mnie. Starałam się iść z podniesioną głową i odważnie stawiać czoła nienawistnym spojrzeniom. Starałam się.

Ethan mocno trzymał mnie za rękę i z lekkim uśmiechem prowadził do mojej szafki. Sama na pewno bym nie trafiła. Schowałabym się pod stołem, albo wyskoczyła przez okno. Emanował pewnością siebie, czemu właściwie się nie dziwiłam, bo ktoś taki jak on nie mógłby zachowywać się tak irracjonalnie. Jak ja.

Niech znajdzie sobie inną dziewczynę. Normalną. Piękną. Towarzyską. Która nie ma problemów z samą sobą. Ale i tak go uwielbiam i będę się tego trzymać, dopóki któregoś dnia nie zechce ze mną skończyć. Nie będę na niego zła. Po prostu zanurzę się we wspomnieniach i cudownej rozpaczy i dalej będę żyła, cicho umierając.

Wiele razy sobie to wyobrażałam. Co zrobię.

Kilka dziewczyn stało obok i szeptało między sobą rzucając ukradkowe spojrzenia. Pomyśleć, że do tej pory myślałam, że takie rzeczy istnieją tylko w High School Musical.
Kilkuosobowa grupa chłopaków podeszła do Ethana i mierzyła mnie wzrokiem przybijając z nim piątki. Grayson, który także z nimi był uśmiechnął się słodko do mnie. W jego oczach mignął jakiś błysk, ale zniknął tak szybko, że nie wiedziałam, czy pojawił się na prawdę.

  Chyba ostatecznie zaspokoiłam ich wymagania, bo z szerokimi uśmiechami przywitali się także ze mną.

- Evelynn, to Jem, Nick i Matthew - podali mi ręce. Wymienili kilka szybkich zdań, a potem podeszłam do swojej szafki z czekającym Ethanem obok. Poza Maddie nigdy nie miałam osoby, która zawsze byłaby obok mnie, czekając, aż wezmę swoje rzeczy.
Nadal nie mogłam uwierzyć w uczucie jego dłoni splecionej z moją, przemierzania szkolnego korytarza razem z nim, jedzenia lunchu w otoczeniu wszystkich jego przyjaciół i trzymania dłoni na jego piersi. Każdy mały dotyk powodował, że zakochiwałam się w nim od nowa.

- Zobaczymy się na przerwie! - rzucił i pożegnał się szybkim pocałunkiem w policzek. Patrzyłam jak odchodzi, a policzek nadal miałam ciepły.

Poczułam rękę na ramieniu. Odwróciłam się, by zobaczyć uśmiechniętą twarz Maddie. A może raczej usta wykrzywione na kształt uśmiechu. Udawała. 

- Cześć. - powiedziała.

- Cześć co się dzieje? - od razu zapytałam.

- Nic. Cieszę się. Widziałam ciebie z Ethanem. Cudownie do siebie pasujecie, aż mam ochotę na chłopaka. - pisnęła podekscytowana. Zmarszczyłam brwi, ale nic nie powiedziałam. Ona nigdy na mnie nie naciskała, więc postanowiłam zrobić tak samo. Razem udałyśmy się do klasy.

Nic nie powiedziała przez całą lekcję, a ja zamyślona gryzmoliłam długopisem po marginesie. W końcu udało mi się przestać myśleć o Ethanie, a zaczęłam o matce. Sprawy zaczęły się poprawiać. Chociaż w domu nadal bywała rzadko, już nie krzyczała na mnie i nie była upita. Nawet kilka razy poszła na pół zmiany do pracy. Ojciec załatwił to z jej szefem. Nie miałam pojęcia jak, ale nie obchodziło mnie to. Ważne, że było lepiej.

Nagle usłyszałam swoje imię.
- Evelynn, mówię do ciebie, może raczyłabyś spojrzeć w moją stronę? - mówiła nauczycielka. Była czerwona ze złości. Bardzo łatwo można było ją wyprowadzić z równowagi, a ja to właśnie nieumyślnie zrobiłam. Czerwony kolor uwydatniał jej rude włosy. Wyglądała potwornie.

Mrs. Nobodyحيث تعيش القصص. اكتشف الآن