Rozdział 18

6.6K 382 26
                                    

*HARRY*

Siedziałem z roztwartą buzią i próbowałem przeanalizować jej słowa.

- Adoptować? - powtórzyłem po niej.

- Tak. - pokiwała głową i usiadła przodem do mnie. - Ty nie wiesz jak czuje się takie dziecko. Chcę chociaż trochę im pomóc, w małym stopniu, wiesz?

- Ale cholera Holly, to należy jeszcze przemyśleć. - wstałem gwałtownie i zacząłem krążyć w tą i z powrotem po pomieszczeniu. Dzisiaj przyjąłem tak dużo istotnych informacji na raz, że nie wiem czy jutro będę cokolwiek pamiętać. Pieprzyć już tą jej cała samodzielną działalność. Dziecko to poważniejszy temat, który należy przemyśleć dokładnie pod każdym względem. - Przecież żadne z nas nie jest chore, możemy mieć swoje dzieci, więc dlaczego nie? Nie rozumiem dlaczego chcesz adoptować dziecko...

- Chcę pomóc dzieciom z domu dziecka.

- Bawisz się w Angelinę Jolie? - prychnąłem, co nie do końca przemyślałem.

- Wiesz co? - uniosła się. - Nie zrozumiesz tego nigdy tak jak ja, bo nigdy tego nie przeżyłeś. Jest tyle dzieci, które potrzebują domu, a my mając możliwości, możemy im go dać. Więc zróbmy to. Nie musimy przygarnąć dziecka, które jest wszystkiego świadome, bo to większy obowiązek niż zazwyczaj, ale są też niemowlaki, bobasy... - jej głos trochę się załamał, więc był to znak że musimy skończyć rozmowę. Nie chciałem, żeby płakała, co to to nie.

- Holly... jutro porozmawiamy, dziś już jest późno. Połóż się. - pocałowałem ją w czoło.

- Pomyślisz o adopcji? - spytała z nadzieją.

- Pomyślę. - przytaknąłem niepewnie. Bałem się. Strasznie się bałem. Dopiero co zgodziłem się mieć dziecko i już wyobrażałem sobie jak będziemy się o nie starać. Kupować wszystkie rzeczy dla niego, kłócić się o kolor do pokoju czy inne pierdoły. Wizyty u lekarza i to jakbym opiekował się ciężarną Holly. Wyglądałaby tak ślicznie z brzuchem...

Co ja w ogóle mówię? Przecież jestem taki beznadziejny, a na role ojca się nie nadaje. Nigdy nie miałem styczności z dziećmi, dopiero kiedy poznałem Holly i zaczęliśmy regularnie odwiedzać dom dziecka, jakoś to nadrobiłem. Ale i tak tam jedynie się z nimi bawię. Co innego mogę robić? Bycie ojcem na pewno jest trudne, a ja nie wiem czy dam radę. Tym bardziej jeśli dziecko będzie adoptowane. Czy ja dam radę być ojcem takiego dziecka?

*HOLLY*

W nocy nie mogłam spać. Obracałam się z boku na bok. Myślałam nad tym jak teraz będzie, czy Harry się zgodzi i czy to dobry pomysł.

Kiedy wybiłam ósma, wstałam z łóżka i od razu poszłam zrobić sobie mocną kawę. Zapowiadała się deszczowa niedziela, gdy patrzyłam przez okno. Doskonale opisywało to mój obecny humor. Nie miałam ochoty pracować, ani nic tych rzeczy. Czułam, że przeszedł czas na uporządkowanie naszych spraw rodzinnych. Nie mieliśmy na to czasu przed ostatnie dwa lata, bo jedynie liczyła się praca. Teraz chcę od tego odpocząć.

Było mi dobrze, bo wreszcie powiedziałam Harry'emu co mnie trapi. Jednak z drugiej strony chciałabym cofnąć czas. Kocham go i nie chcę go stracić, ale dziecko to coś co pragnę najbardziej ostatnimi miesiącami. Adopcja to poważna spawa i zdaje sobie z tego sprawę. W takich chwilach mam ochotę zwierzyć się Barbie, bo ona ma zawsze coś mądrego do powiedzenia.

- Dzień dobry. - odwróciłam się, żeby zobaczyć Harry'ego w dresie i butelką wody w ręce.

- Hej. - szepnęłam, patrząc na niego.

- Idę pobiegać, wrócę za dwie godziny, może szybciej.

- Pada, przecież. Złapiesz jakieś choróbsko. - zmarszczyłam brwi nie rozumiejąc jego zachowania.

- W takim razie pojadę na siłownie. - mruknął. Zgarniając kluczyki od auta z blatu i tyle go widziałam. Tego się najbardziej bałam... że oddalimy się od siebie i nie będzie potem czego ratować.

Wytarłam policzki rękawem bluzy. Nawet nie zauważyłam kiedy zaczęłam płakać. Postanowiłam, że ogarnę się i pojadę prosto do Barbie. Potrzebuje teraz przyjaciółki i jednocześnie osoby, która opowie mi wszystko o adopcji. Byłam zdeterminowana, żeby udowodnić Harry'emu iż adopcja to nic strasznego i damy radę. Wierzyłam, że sprawdzimy się w roli rodziców.

_______________________

OMG! Tyle mam do powiedzenia ;-;

W dwie godziny wskoczyliśmy na #66 miejsce i prawie 30 komentarzy <3

Dziękuje! Piszcie co myślicie o rozdziale :)

Do następnego xx

My Husband | h.sWhere stories live. Discover now