Rozdział 13

7K 397 21
                                    

*HOLLY*

Dzisiaj Harry jedzie na sesje poza miasto i wróci pod wieczór. Nie miałam ochoty iść do firmy, nie miałam ochoty na nic. Tylko leżeć, płakać, leżeć i znowu płakać. Przy Harry'm nie mogę tego zrobić, bo złości się na mnie za to.

Obudziłam się kiedy wychodził, czyli około szóstej, a potem obudziłam się znowu po dziewiątej. Postanowiłam wstać, zjeść coś i to tyle z moich planów. Wyglądałam koszmarnie w rozciągniętej sukience, którą zakładam tylko w takie dni jak ten. Bez makijażu, z lekko tłustymi włosami spiętymi w koka. Czułam się tak samo jak wyglądałam.

Zjadłam jogurt i przeniosłam się na kanapę przed telewizor. Ostatnio ciągnie mnie do seriali o rodzinach, dzieciach, porodach co jest dziwne. Lubię oglądać szczęście innych i czasem przyłapuje się na myślach, że też bym tak chciała. Czułam taką jakby pustkę i chęć zadzwonienia do pani Smith. Nie mogłam jej się już zwierzyć, bo nie było jej już tu, ani nigdzie. Tęskniłam za nią i założyłam sobie, że kiedy będziemy w Anglii, muszę odwiedzić ją na cmentarzu. Opowiedzieć co się teraz dzieje i to wszystko co czuje. Bardzo mi jej brakuje i tęsknie za jej radami.

Wymieniłam z Harry'm kilka wiadomości, bo miał przerwę. Spytał jak się czuje i co robię. To kochane, że się o mnie martwi. Nazwał mnie nawet panią Styles, co utwierdziło mnie w tym, że ma dobry humor.

Równocześnie z zakończeniem kolejnego odcinka serialu, ktoś zadzwonił do drzwi. Wyłączyłam telewizor i poprawiłam się w lustrze, żeby nie wyglądać aż tak strasznie. Miałam nadzieje, że nie wystraszę osoby po drugiej stronie.

- Dzień dobry, pani w jakiej sprawie? - zapytałam dosyć miło jak na mój obecny humor. Nie przyglądałam się dokładnie kobiecie, ale wyglądała na przestraszoną.

- Holly Davies?

- Tak. - powiedziałam niepewnie. Właściwie powinnam ją poprawić, ale niech już tak zostanie.

- Annette Davies, możemy porozmawiać? - jakby wyszeptała. Zmarszczyłam brwi nic nie rozumiejąc. To mama Sue?!

- Pani jest tu w sprawie Susan? Ja przepraszam najmocniej za jakiekolwiek kłopoty. - powiedziałam szybko otwierając drzwi szerzej. - To był najwidoczniej zwykły zbieg okoliczności. Niech pani nie ma jej za złe tych całych testów. Przepraszam. - mówiłam jak najęta. Nie chciałam, żeby Sue miała przeze mnie problemy.

- Jestem tu przez Susan, ale w zupełnie innej sprawie.

- Oh.. dobrze, proszę usiąść, napije się pani czegoś? - poprosiła o sok, więc przyniosłam jej. Usiadłyśmy w salonie i czekałam aż zacznie. Byłam ciekawa o co chodzi.

- Może zacznę od tego, że... kiedy miałam siedemnaście lat zakochałam się pierwszy raz, do takiego stopnia, że zrobiłabym dla niego wszystko. Zaszłam w ciążę rok później i... - jej głos się załamał, a ja patrzyłam na nią zaciekawiona. W jakim celu mi to mówi? - On zostawił mnie. Rozpłynął się, a ja zostałam sama z dzieckiem. Mój brat bardzo mi pomógł, przyjął mnie do siebie, kiedy rodzice nie mogli mnie utrzymać. Urodziłam córkę, zdrową dziewczynkę, którą nazwałam Holly. Chciałam skończyć szkołę, więc zajmowała się nią mój brat i jego żona. - siedziałam zaszokowana z szeroko otwartą buzią. Nie mogłam się otrząsnąć.

- I kiedy pewnego dnia przyszłam do domu i zobaczyłam jak mówi do mojej szwagierki "mamo" zrozumiałam, że muszę ją oddać. - załkała, a po moim policzku poleciała pierwsza łza. - Nie byłam doskonałą mamą, więc wolałam dla niej lepiej niż miała tam. Oddali ją za mnie i pamiętam jak straszliwie płakała, kiedy wychodzili. Widziałam wszystko, ale nie mogłam nic zrobić.

- Dlaczego? Dlaczego to zrobiłaś?

- Nie miałam wyjścia, Holly! Warunki w mieszkaniu były okropne, brakowało na jedzenie i podstawowe rzeczy. Nie chciałam dla ciebie takiego życia.

- Wolałaś, żebym plątała się pomiędzy obcymi ludźmi? Jak mogłaś?

- Dla twojego dobra.. Myślałam o tobie każdego dnia. Jak wyglądasz, czy masz rodzinę, dzieci, jak sobie radzisz.. Ale radzisz sobie doskonale, nawet beze mnie.

- Ja cię potrzebowałam, przez te wszystkie lata w domu dziecka. Tam było strasznie. Byłam sama, nie miałam na kogo liczyć. A chciałam mieć tylko rodziców...

______________________

Kurde myślałam, że was zaskoczę ;-; Jak widać jestem mało kreatywna, ale tak troszku smutno mi się zrobiło pod koniec :c

Piszcie co myślicie, chętnie poczytam wasze zdania :)

#106 miejsce rozwaliliście system normalnie <3

Do następnego xx

My Husband | h.sWhere stories live. Discover now