[ Prolog ]

3.9K 458 137
                                    

Jeśli te wszystkie bajki o przeznaczeniu są prawdziwe i nasze spotkanie zostało zapisane przez kogoś na górze w Wielkiej Księdze, to ten ktoś wybrał naprawdę dziwny sposób na zbliżenie nas do siebie. Jestem w stanie wymyślić milion innych spraw, które mogłyby nas połączyć, więc dlaczego to właśnie śmierć naszych rodziców doprowadziła do czegoś więcej?

***

- Oh, daj spokój Jongdae, zobaczysz, że będzie świetnie! Dostałem na niego namiary od Sehuna, podobno jest naprawdę świetny... - Słuchałem paplaniny Baekhyuna tylko jednym uchem, jednocześnie tworząc ulotkę reklamową dla nowego baru sushi, który powstał niedawno za rogiem. Bezskutecznie próbowałem skupić się na obu tych rzeczach na raz, ale kiedy Byun z irytacją spytał, czy go w ogóle jeszcze słucham, postanowiłem rzucić projektowanie na ten moment.

- Nie - przyznałem ze skruchą. - Przepraszam. Więc co mówiłeś o tym całym Xiuminie?

- Że to typowy bottom - westchnął Baek. - Ale podobno na górze też się sprawdza.

- Wiesz, ostatni "typowy bottom", jakiego przyprowadziłeś, miał trochę ponad metr sześćdziesiąt wzrostu i cholerne szesnaście lat - burknąłem do telefonu, odpychając się razem z fotelem na kółkach w stronę okna.

- Ten jest dwa lata starszy od ciebie - obruszył się Baekhyun. - Zresztą, rób co chcesz, ja go biorę. Jeśli ci nie pasuje, znajdę innego do trójki. Albo zostaniemy we dwóch... - W głosie mojego przyjaciela pojawiły się marzycielskie nuty. Prychnąłem.

- Hej, Kopciuszku, a może poszukasz innego sposobu na znalezienie sobie partnera?

- Przecież wiesz, że nie o to mi chodzi! Nie szukam partnera. - Chyba go zirytowałem, bo niemal warczał przez telefon. - Dobra, nie chcesz, to nie, już szukam kogoś innego.

Westchnąłem ciężko i pomasowałem skroń palcami. Byun czasem był naprawdę denerwujący, ale sprawdzał się, gdy w chłodne wieczory nie miałem się do kogo przytulić... Zwykle przychodził z jeszcze jednym kolegą i chętnie mnie rozgrzewali.

- Czysty jest? - spytałem nieufnie, sprawdzając stan nawodnienia ziemi w doniczce. Sucho. Sięgnąłem po konewkę.

- Jak łza - zapewnił mnie Baekhyun. Wyczułem, że się uśmiechnął. Był przyzwyczajony do moich fochów, ale doskonale wiedział, że i tak się zgodzę.

- Dobra, przyjdę - ustąpiłem. Raz kozie śmierć.

***

Muzyka i światła w klubie pulsowały, napełniając mnie czystą energią. Miałem ochotę przetańczyć całą noc, bujać się na parkiecie z Byunem, a potem zaciągnąć go do toalety i nie przejmować się mężczyzną, którego jeszcze do nas zaprosił. On jednak zdecydowanie wolał na niego czekać, obserwując bar oczami jak sowa. To, jak trzymał pożądanie na wodzy, irytowało mnie czasem aż za bardzo. Sam w międzyczasie wypiłem kilka drinków, które mocno szumiały mi w głowie i sprawiały, że gdyby nie mocny uścisk przyjaciela na moim nadgarstku, upolowałbym kogoś w tłumie i może nawet zabrał go do siebie.

- Jesteśmy tu już z dwie godziny, nie zjawi się - zawyrokowałem, próbując przekrzyczeć dudnienie z głośników.

- Daj mu jeszcze trochę czasu! - odpowiedział głośno Baek. - Jak nie przyjdzie, weźmiemy tego. - Wskazał palcem jakiegoś wysokiego przystojniaka i uśmiechnął się drapieżnie. Facet odwzajemnił uśmiech i zbliżył się do nas, żeby zacząć w bardzo sugestywny sposób ocierać się o ciało mojego przyjaciela, objąć go w pasie ramionami i szeptać coś wprost do jego ucha, sprawiając, że poczułem się im nieco zbędny. Na szczęście Baekhyun puścił mnie, żeby trochę podotykać tamtego, więc wróciłem do baru.

- Buttery nipple - rzuciłem do barmana, nieco rozbawiony obserwując, jak Byun próbuje wytłumaczyć coś tamtemu mięśniakowi.

- Buttery? - Usłyszałem tuż obok siebie. - To naprawdę jest z masłem?

Odwróciłem się w stronę właściciela niesamowicie łagodnego i przyjemnego dla ucha głosu, chcąc sprawdzić, czy sobie ze mnie przypadkiem nie żartuje. W oczach siedzącego po mojej prawej stronie mężczyzny nie było jednak ani krzty rozbawienia, tylko zaciekawienie.

- Nie, to... Toffi i irlandzki likier - wyjaśniłem, wskazując barmanowi, żeby zrobił drugi drink dla mojego nowego znajomego. Zwykle nie stawiałem nikomu alkoholu, ale cóż... Facet był zniewalająco wręcz przystojny. Wyglądał na młodszego ode mnie - jego policzki były nieco pucołowate jak u chłopca, jednak cała reszta temu przeczyła. Przyjrzałem mu się uważnie. Rysy jego twarzy były ujmujące, a to, w jaki sposób mi się przyglądał, odrobinę wbiło mnie w barowy stołek. Oczy miał podkreślone czarną kredką w podobny sposób co Baekhyun, a na jego powiekach znajdowały się śladowe ilości złotego brokatu. Westchnąłem cicho, zachwycony tym, co widziałem.

- Spróbuj - zachęciłem nowo poznanego po chwili ciszy, wypełnionej naszym przyglądaniem się sobie nawzajem, i popchnąłem kieliszek w jego stronę.

- Oh, nie musiałeś mi tego zamawiać - stwierdził, ale zauważyłem, że jest całkiem zadowolony. Z wprawą barowego bywalca wychylił shota, a jego brwi zmarszczyły się nieco. - Słodki - skomentował, oblizując usta.

- Tak jak ty - rzuciłem jakby od niechcenia, także wypiwszy swój drink. Na ustach mężczyzny zatańczył uśmieszek.

- Jestem Xiumin - powiedział, opierając łokieć na blacie i przeczesując palcami czarne włosy, przy użyciu fryzjerskiej gumy ułożone wręcz idealnie i także udekorowane odrobiną brokatu. Jego imię dopłynęło do mojego zamroczonego alkoholem mózgu z lekkim opóźnieniem, ale kiedy już załapałem, od razu przypomniałem sobie, że Baek wspominał o kimś takim.

- Xiumin? - powtórzyłem, lekko przeciągając początkowe "s". - A więc to na ciebie czekamy? - spytałem, wskazując Byuna gestem głowy. Wzrok mojego nowego znajomego podążył za tym ruchem.

- Baekhyun? - spytał, wracając do mnie spojrzeniem. Pokręciłem głową, a w jego oczach błysnęło coś na kształt zrozumienia. - Czyli Jongdae? Tak mi się właśnie zdawało, że to nie twoje zdjęcia widziałem.

- Rozczarowany? - spytałem, unosząc brwi i uśmiechając się lekko.

- Oh, trochę... Gdyby Baekkie dał mi twoje zdjęcie, zjawiłbym się wcześniej.

Roześmiałem się cicho, unosząc dłoń i muskając nią policzek Xiu, który lekko zmrużył powieki. Coś we mnie zalało się ciepłą błogością na komplement od tak przystojnego faceta.

- Zatańczymy? - zaproponowałem lekkim tonem, a Xiumin ochoczo skinął głową. Gdy zeskoczył z barowego stołka, przekonałem się, że jest kilka centymetrów niższy ode mnie, ale trochę szerszy w ramionach.

Uśmiech zdecydowanie mi się poszerzył.

To dokładnie mój typ.

Don't touch me // Xiuchen & ChanbaekWhere stories live. Discover now