Rozdział 5

370 29 1
                                    

Heath

- Kochanie, chodź potańczymy - Kelly przejeżdża pomalowanym paznokciem po moim ramieniu.
- Nie teraz, może później - mówię, podnosząc do ust kubeczek z drinkiem.
- Proszę - trzepie rzęsami, pochylając do przodu. Wygląda jakby coś wpadło jej do oka.
- Dobra - burczę, wstając. Brunetka ciągnie mnie na środek i zaczyna swój "seksowny" taniec. Ociera się o mnie, tym samym próbując mi zaimponować. Wywracam oczami i ignoruje ją, rozglądając się po sali. Wzrokiem przeskakuje po ludziach szukając jednej twarzy. Po chwili trafiam na znajome niebieskie oczy. Ona też się na mnie patrzy. Z jej twarzy nie mogę wyczytać żadnych emocji. Wygląda na spokojną i opanowaną, jakby spała, tylko z otwartymi oczami. Zastanawiam się jak wyglada podczas snu? Czy uchyla swoje malinowe wargi? Patrzy na mnie, a po chwili odwraca wzrok, szukając kogoś w tłumie. Dołącza do niej brunet z drinkami w dłoni. Andy uśmiecha się delikatnie, robiąc mu miejsce. Za chwilę dołącza do nich jeszcze kilka osób.
- Heath, chodź - Kelly łapie mnie za rękę i ciągnie w stronę kuchni.
- Co chcesz? - pytam trochę zirytowany. Mogłem obserwować Waller, a tymczasem siedzę w kuchni z tą... nieważne.
- Mam ochotę, na małe co nieco - przejeżdża paznokciem, pomalowanym na czerwono po mojej klatce piersiowej.
- Cóż, masz pecha, bo ja nie mam - ucinam, szybko nalewając do kubka nową porcję alkoholu.
- Nie bądź taki  - wbija paznokcie w moje ramię - chodźmy na górę, zabawimy się - odpycham lekko dziewczynę od siebie.
- Nie rozumiesz, że nie mam ochoty? W szczególności z Tobą! Dobra, kilka razy cię wypieprzyłem, ale na tym koniec! Więc się odwal! - zaskoczona czarnulka otwiera usta, a po chwili robi się czerwona.
- Zobaczysz, jeszcze przylecisz do mnie, szybciej niż myślisz - zarzuca włosy na plecy i odchodzi swoim, jakże seksowny krokiem. Prycham, co za idiotka. Wkurzyła mnie i muszę się napić.

Robię kolejnego drinka, rozrabiając wódkę z sokiem wiśniowym. Wypijam połowę kubeczka i ruszam w tłum. Pora znaleźć Logana, ten skurwysyn miał zapoznać mnie z tą Emily, czy jak jej tam i jej seksowną współlokatorką. Mam nadzieję, że dziewczęta zgodzą się na wspólne wyjście. Każdy by z tego skorzystał, cóż przynajmnie ja. Trzymam kubeczek przed sobą, próbując omijać nastolatki, które udają, że tańczą. Pech chce, że w trakcie przepychanki, wpadam na jakąś dziewczynę, przy okazji mocząc jej całą bluzkę. Dziewczyna patrzy na białą bluzkę, a potem podnosi wzrok. To Andrea Waller. Przenika mnie dreszcz. Przez chwilę myślę, że rzuci się na mnie za zniszczenie ubrania, ale ona tylko patrzy. Dostrzegam, że jej oczy nie mają zwykłego odcieniu niebieskiego. Są jakby granatowe. Przynajmniej teraz, takie się wydają. Zauważam też malutki kolczyk, który tkwi w jej wardze. Już prawie chce jej dotknąć, gdy nagle się odsuwa, a raczej zostaje pociągnięta przez swojego towarzysza. To ten brunet.
- Sorry, koleś - mówi jakby od niechcenia, a potem ciągnie brunetkę za sobą. Na schodach słyszę kawałek ich rozmowy.
- Masz zniszczoną bluzkę - chłopak wskazuje głową na ubranie. Andy wzrusza ramionami. Zauważyłem, że robi to dość często.
- Trudno i tak za chwilę nie będzie mi potrzebna - uśmiecha się i idzie za mulatem. Patrzę za nimi do chwili kiedy znikają na szczycie schodów. Kurwa. Jestem zły. Nie wiem dlaczego, może dlatego, że Kelly mnie wkurwia, a może dlatego, że ta dziewczyna poszła z nim na górę. Nie rozumiem tego, ale wiem jedno - chcę poznać Andy Waller.

Tylko nieznane przeraża człowieka. Ale dla tego, kto stawia mu czoło, ono nie jest już nieznane.

Ten rozdział jest naprawdę do dupy 😡🔫

Faded  Where stories live. Discover now