Rozdział 1

580 38 3
                                    

Andy

Zrywam się i patrzę na łóżko. Wstrzymuję oddech, boję się, że nie dam rady i wybuchnę.
Nie będę płakać.
Nie będę płakać.
To tylko sen. Głupi koszmar. Muszę się uspokoić. Słyszę ciche kroki i szybko wsuwam się pod kołdrę. Zaciskam mocno powieki i udaję, że śpię.

- Koleżanko, ruszaj swój seksowny tyłeczek i wstawaj, bo za chwilę spóźnimy się na zajęcia! - słyszę krzyk i  po chwili, czuję uderzenie miękką poduszką w głowę.
- Nie drzyj się tak, głowa mi pęka - mówię, łapiąc się za skronie. To prawda, moja głowa pęka. Od koszmarów i ciągłych tajemnic.
- Czekaj, czekaj jak to było? A wiem - uśmiecha się klaszcząc w ręce - kac morderca, nie ma serca - śmieje się.
- Pierdol się - mamroczę, rzucając w blondynkę poduszką. Kac. Z tego co pamiętam, to ostatni raz, kac męczył mnie jakieś półtora roku temu, ale ona myśli, że jest inaczej. I niech tak zostanie, nie będę wyprowadzać jej z błędu.
- Hmm... może potem, a teraz wstawaj bo zaraz naprawdę się spóźnimy - woła, wchodząc do łazienki.
- Co dzisiaj? - pytam, siadając na łóżku i  nakładając spodnie na nogi. Równie dobrze mogłabym pójść ubrana w piżamę, nie obchodzi mnie to co myślą inni. Przecież reputacja jest rzeczą równie kruchą, jak piękną.*
- Czwartek
- Chwila, czyli dzisiaj mamy pierwsze zajęcia z Davidsonem? - pytam, marszcząc brwi.
- Dokładnie - odpowiada dziewczyna, malując się. Bezwładnie otwiera usta, nakładając na rzęsy czarną maź.
- Więc, po co tak się śpieszymy? - staję na środku pokoju z założonymi rękami.
- Może po to, że przez pół roku dzień w dzień przychodziłyśmy spóźnione i na ostatnich zajęciach powiedział, że następnym razem nas wywali?
- Dobra, to chodź - przewracam oczami, kierując się w stronę wyjścia. Po drodze łapię garść proszków i połykam, gdy Emma nie patrzy.

Droga na uniwersytet zajmuje nam niecałe pięc minut, przy okazji zachodzimy do kawiarni. W końcu mieszkamy bardzo blisko college’u i uczelni. To jedyny plus życia w tym gównianym mieście.
- Słyszałaś o tym, że podobno jest nowy student? - Em pyta, zerkając na mnie kątem oka.
- Nie. A zresztą, kto normalny przenosi się w połowie roku?
- Słyszałam, że jest synem rektora uczelni.
- Stonera? - pytam niedowierzając - to on w ogóle ma dzieci? Zawsze myślałam, że jest starym kawalerem.
- Przystojnym kawalerem - wcina się blondynka.
- Tak dziewczyno, przystojnym i starym - mówię, otwierając główne drzwi.
- Nie przesadzaj, weź wyobraź sobie jego syna, skoro on jest taki se... - przerywam jej, machnięciem.
- Spróbuj powiedzieć seksowny, to Ci przywalę. Pewnie kolejny dupek, lizus albo synek mamusi - mrużę oczy - poza tym to mnie nie obchodzi. Która godzina? - pytam przechodząc na drugą stronę ulicy. Pieprzony stan Washington.
- 9:45
- Spóźniłyśmy się tylko 15 minut, hura nowy rekord - mówię, wyrzucając ręce w górę. Tym drobnym gestem pokazuję, że wszystko jest w porządku, a moje życie właśnie nie rozpada się w małe kawałeczki.
- Zobaczysz, on kiedyś wywali nas z zajęć - mówi Smith.
- Nie przesadzaj, nikt nie oprze się mojemu urokowi osobistemu - uśmiecham się do niej.
- Na pewno nie nasz wykładowca, w szczególności Twoim cyckom - porusza zabawnie brwiami.
Patrzymy na siebie chwilę, a potem obydwie parskamy głośnym śmiechem.
- Dobra, czas na przedstawienie, gotowa? - pytam.
- Jeśli tylko ty jesteś.
Poprawiam bejsbolówkę i wchodzę do sali.
- Panna Waller i panna Smith spóźnione, jak zwykle.
Patrzę na blondynkę i obciągam bluzkę. Puszczam jej oczko, a potem podchodzę do biurka.
- Panie Davidson, czy nie ma pan przypadkiem notatek z ostatnich lekcji? Moje przypadkowo zostały zniszczone - niewinnie trzepoczę rzęsami, pochylając się do przodu.
- J-ja powinienem g-gdzieś je mieć - jego twarz przybiera kolor, dojrzałego pomidora. Łapie się za kołnierzk koszuli. Co za pozer.
- Proszę bardzo mi je potem przekazać - przejżdżam ręką wzdłuż  jego ramienia. Koszula, którą ma na sobie, klei się do niego.
- D-dobrze - dyszy, próbując nie patrzeć na moje piersi. To śmieszne jak reaguje na mój dotyk.
- Dziękuję - szepcze i odwracam się do przyjaciółki. Chichocząc, kierujemy się na nasze stałe miejsca na końcu sali wykładowej, przepychając się między stolikami.
- D. patrz, to właśnie Heath - dziewczyna szepcze mi do ucha. Podnoszę czapkę i rozglądam się po sali. Rzeczywiście dostrzegam jakiegoś nowego, nieznajomego studenta. Przez chwilę patrzę na niego. W jego oczach pojawia się dziwny, pełny zdecydowania błysk, który przeszywa mnie niczym błyskawica. Tłumie swoją reakcję i  obojętnie wzruszam ramionami, znów umiejscowiając czapkę na głowie.
- Daj mi spać - naciągam daszek bejsbolówki na twarz.

Śmieszne jak ludzie nie dostrzegają uczuć inny, dobrze skrytych pod maską codzienności.

* "Duma i uprzedzenie" - Jane Austen

Jak się podoba pierwszy rozdział?  😊😀 proszę o szczerą opinię 😃

Faded  Where stories live. Discover now