Rozdział 20 - Rebbeca

Start from the beginning
                                    

- Co to tak właściwie? - spytała Nikola, pokazując palcem przed siebie

- To? Tyle tu jesteś i na prawdę nie wiesz? - zdziwiła się Anka. Wilk pokręciła głową - To wzgórze, nazywane jest Wzgórzem Thalii. Kilka lat temu, z dziesięć chyba, pewien satyr miał za zadanie sprowadzić trójkę herosów do obozu. Znaczy miał wyznaczone tylko zabrać Thalię, córkę Zeusa, ale nie chciał zostawić Annabeth i Luke'a. Cyklopy dorwały ich u stóp wzgórza, a wtedy Thalia stanęła do walki z nimi, dając w ten sposób pozostałej trójce szansę na ucieczkę. Niestety poległa, jednak jej ojciec postanowił ją pozostawić przy życiu, zmieniając ją w drzewo, które jest jednocześnie barierą Obozu. Dlatego żaden potwór nie może się tu dostać. Ten dywanik to Złote Runo, które przywieźli z wyprawy Percy, Annabeth, Grover i Clarisse. Zadziałało nieco zbyt dobrze. Nie tylko uzdrowiło drzewo, ale i wyciągnęło z niego Thalię. Smok go pilnuje. A ten posąg to Atena Partenos, grecki staroć, dzięki niemu zaprowadzono pokój pomiędzy Rzymianami i Grekami. W wyprawie, w której go znaleziono też brała udział Annabeth i Percy.

- Kim oni są? - spytała zaciekawiona Strażniczka. Polka spojrzała na nią z dziwnym uśmiechem, który bardziej wyglądał jak grymas.

- To jak bardzo mało wiesz o Obozie aż boli - stwierdziła - Potem ci wyjaśnię, Rita czeka!

Frozenchild spojrzała przed siebie. Rzeczywiście, córka Hebe już na nie czekała. Dziewczyna na powitanie pokazała im kartkę z napisem "Gdybym cię nie znała, Anka, stwierdziłabym, że zapomniałaś"

- Ale mnie z nasz - wyszczerzyła się Polka - Ja tylko trzymałam cie w niepewności, czy się pojawimy - dodała

- Musisz odjeżdżać? - zapytała ze smutkiem Nikola. Watson spojrzała na nią z lekkim żalem, po czym szybko napisała w notatniku.

"Za tydzień zaczyna się szkoła, muszę w końcu się wziąć za przygotowania"

- Chwila, który dzisiaj? - spytała zaskoczona Wilk

- Dwudziesty czwarty sierpnia? - odpowiedziała blondynka, unosząc brew

Elsa uciekła wzrokiem w bok. Czy naprawdę spędziła tu już tyle czasu?

***

- Masz jakieś doświadczenie w walce mieczami? - spytał brązowooki chłopak z ciemnymi włosami ściętymi na rekruta. Był też mocno umięśniony, prawie jak jakiś ciężarowiec. Nazywał się Marco, był synem boga wojny, Aresa, i okazjonalnie nauczycielem szermierki. Dziś zastępował Percy'ego, który jeszcze nie wrócił z Nowego Rzymu.

- Mój znajomy pokazał mi kilka sztuczek, ale nigdy nie walczyłam - odparła nieco niepewnie Nikola.

- Ustaw się tak jak ja - polecił, rozstawiając nogi na szerokość ramion i unosząc lekko ugięte ręce - Prawa ręka wyżej - puknął płazem miecza w jej łokieć - I nogi nieco szerzej, bo cię pierwszy lepszy cios zwali z nóg

Jeszcze chwilę tłumaczył jej jak ma się ustawić, po czym przeszedł do prezentowania podstawowych ataków. Dziewczyna nie była zbyt przekonana do nauki walki. Tu miała zacząć od początku i dożyć spokojnej starości, a nie wymachiwać mieczem. Przecież praktycznie całe jej poprzednie życie opierało się na odwiecznej wojnie.

Chociaż kiedy przypomniała sobie tego stwora, który zaatakował ją na samym początku, chyba jednak była skłonna nieco się nauczyć. Obiecała sobie, że nigdy więcej nie użyje swojej mocy, a jakoś się musi bronić przed potworami, których podobno było wiele na świecie.

Trening poszedł jej zaskakująco dobrze. Dobrze, czyli omal nie rozbroiła Marco, bo chłopak nie spodziewał się, że cokolwiek będzie umiała. A jak się okazało, podstaw nie znała zbyt dobrze,jednak kilka trudniejszych cięć wykonywała bezbłędnie.

- Łał, super ci poszło! - zawołała z uśmiechem Anka. Obserwowała cały jej trening z ławki rezerwowych - Nie mówiłaś, że umiesz walczyć!

- Nicole Walk! - rozniósł się krzyk po całej arenie. Zaskoczona Nikola odwróciła się i napotkała wzrok nieźle wkurzonej Melanie - Kim jesteś?! - krzyknęła, dźgając Strażniczkę w klatkę piersiową i zmuszając ją do cofnięcia. Zaskoczona niebieskooka wypuściła miecz z ręki.

- Ejejejejej! - pomiędzy nie szybko wepchnęła się Polka - Mel, przypominam ci, że nadal masz zakaz zbliżania się do Nikoli i nie powinnaś tak na nią naskakiwać!

- To niech mi powie kim do cholery jest! - wrzasnęła rozzłoszczona córka Ateny. Przestraszona Wilk przemknęła pod ręką blondynki i wybiegła z areny

- No i widzisz co narobiłaś? - warknęła niezadowolona okularnica - Masz jej nie nachodzić, jasne?

- Rebecca powiedziała, że w okolicy jest ktoś, kogo szukają bogowie - zaoponowała kasztanowowłosa - Ta osoba może być niebezpieczna. A jeśli to Nicole?

Anka z zamyśleniem i lekkim niepokojem spojrzała w stronę wyjścia z areny, którym dopiero co wybiegła Strażniczka. Praktycznie nic nie wiedziała o tej dziewczynie, jej historia była zmyślona, a dodatkowo ona nie chciała nic o sobie powiedzieć.

- Okej, może to i jest ona, ale ja się tym zajmę - powiedziała - Jesteśmy na dobrej drodze do zaprzyjaźnienia się, więc powinno mi się udać coś z niej wyciągnąć

~*~

Przepraszam za tak długą nieobecność ;-;  Niestety jestem ze wsi z sadem, borówka się sama nie oberwie, ani jabłka się nie skopią :/  Wieczorami jestem tak zmęczona, że to tam na górze, to naprawdę chwilowo jest szczyt moich możliwości :(

Info dla tych, którzy chcą w końcu Jacka: Spokojnie, przewiduję, że pojawi się przed 30 albo nawet 25 piątym rozdziałem, teraz to już wszystko zależy jak potoczy mi się akcja :3

Why did you do this?«zawieszone na wieki»Where stories live. Discover now