we build then we break//the fray

475 77 29
                                    


we build then we break//the fray


Ashton miał na sobie szare dresy podwinięte do łydek i czarny sweter zdobiący jego pochyłe ramiona. Skubał paznokcie, gdy usiadł na stole w jadalni, obserwując Luke'a wędrującego po kuchni, kątem swojego oka.

Nick brał prysznic, jedynym dźwiękiem wypełniającym dom był strumień gorącej wody i delikatne pobrzdąkiwanie gitary Alex z jej zamkniętej sypialni.

"Więc, Ashton," Luke zaczął, wycierając dłonie w szmatkę.

"Zawsze zaczynasz tak zdanie w ten sposób, kiedy jestem w pobliżu," Ashton zwrócił uwagę, "Zawsze jesteś wściekły, kiedy jestem w pobliżu." wyciągnął ręce, sięgając po czarny lakier do paznokci, który leżał na środku stołu. Alex nigdy nie sprzątała swojego bałaganu.

Luke zaczął iść na wprost Ashtona, upewniając się, że zmywarka była uruchomiona na noc. Było tylko kilka minut przed wpół do ósmej, a Luke już chciał zwalić się do łóżka. To nie tak, że miał długi dzień-każdy jego dzień był długi-był zwyczajnie wyczerpany, był zmęczony psychicznie.

Blondyn usiadł naprzeciw swojego męża, krzyżując nogi i gapiąc się na starszego. "Dlaczego tu jesteś?"

Ash wzruszył ramionami, "Może po prostu chciałem powiedzieć cześć." kontynuował aplikację czarnego koloru na swoje krótkie paznokcie, chichocząc za każdym razem, gdy spojrzał na Luke'a.

Michael nigdy nie chichotał w taki sposób w jaki robił to Ashton i było dziwne patrzeć na bladego chłopaka i wiedząc, że to nie jest Mike.

"No dawaj, Ashton. Oboje wiemy, że to nie jest prawda."

"Spytaj mnie grzeczniej."

"Co?" Luke zmarszczył brwi, nie rozumiejąc dlaczego Ashton był trudny. Później przypomniał sobie, że to Ashton, a.k.a najbardziej trudna osoba jaką kiedykolwiek poznał.

"Nie muszę ci niczego mówić. Spytaj mnie grzeczniej i może to zrobię."

"Ashton, kochanie, dlaczego Michael jest smutny?"

Chuchnął na swoje palce, próbując, aby wyschły szybciej. "Uwielbiam jak nazywasz mnie kochaniem, tatusiu."

"Ashton!" Luke ukrył twarz w dłoniach, nie będąc wystarczająco przebudzonym, żeby wytrzymać z tym całym gównem młodszego chłopaka.

"Dobra! Dobra! Michael myśli, że jest w ciąży."

Luke przestał żuć gumę, którą miał w ustach. Gapił się na Ashtona z szeroko otwartymi niebieskimi oczami. "Czekaj, co?"

"Michael-twój mąż, moja główna osobowość- myśli, że nosi w sobie twoje dziecko. Potrzebujesz pogadanki o seksie? Mam na myśli, masz dwójkę dzieci, zdaję sobie sprawę z tego, że powinieneś wiedzieć czym jest seks i jakie są jego skutki."

"Wiedziałeś, że to się stanie! Ty jebany psychopato!" Luke krzyknął, wstając z krzesła. Drewniane nogi podrapały o podłogę. "Wiedziałeś, że to zrobimy i zajdzie w ciążę!"

"Tak właściwie to nie, ale cieszę się, że tak myślisz. To sprawia, że czuję się jak przywódca złego świata." Ashton oparł się na swoim krześle, jego stopy znajdowały się na krześle, na którym wcześniej siedział Luke.

"Nie chcę kolejnego dziecka! Mamy dwójkę dzieci! Jedno, które zaraz idzie do koledżu! Nie mamy czasu, aby wychować kolejne dziecko."

Ash wzruszył ramionami, "Powinieneś użyć zabezpieczenia."

Luke uderzył pięściami w stół naprzeciwko Ash'a, cały dom wyglądał jakby się zatrząsł. "Kurewsko cię nienawidzę. Dlaczego chcesz to zrobić Michaelowi?!"

"Hej, do tanga trzeba dwojga." Ashton miał sarkastyczny ton w każdym zdaniu, które wypowiedział. Chwycił kilka dodatkowych lakierów, które skończyły na jego palcach.

"Ashton, to nie jest żart! Tam jest dziecko rosnące w środku twojego ciała!"

"Technicznie rzecz biorąc, przypuszcza, że jest w ciąży, w tym momencie to tylko kulka komórek." Ashton opierał się o krzesło z łokciami na stole, gdy zacisnął razem dłonie. Luke nie wie jak utrzymuje spokojny ton, kiedy blondyn krzyczał na Mike'a, on tylko odkrzykiwał.

"To nie odpowiedni moment na jedną z twoich mów o byciu za prawem do aborcji."

"Hej!" Ash wskazał na niego palcem, "Zawsze jest na to odpowiedni moment."

Luke deptał po kuchni z dłońmi we włosach. Obwiniał Ashtona, obwiniał samego siebie. Nienawidził jak jego życie zawsze wydawało się być trudne. Nie chciał być wściekły na Michaela, ale Ashton jest Michaelem. Są tą samą osobą, bez znaczenia co ktoś mówi.

"Co mamy zamiar zrobić?" Luke westchnął, opadając z powrotem na krzesło. "Jestem teraz tak na ciebie zły."

"To nie byłem ja, to był Michael."

Teraz była kolej Luke'a, aby przewrócić oczami. "Dlaczego Michael chciałby kolejne dziecko? Nienawidzi ciąży."

"Co ludzie w ciąży muszą robić?"

Luke spojrzał na niego, nawet nie mrugając. "Nie wiem kurwa. Dużo."

"Muszą kontrolować to co spożywają. Co oznacza..." uciął, rozciągając palce i patrząc w dół na dobrze wykonaną robotę.

Luke zagłębił się w swój umysł, próbując wywnioskować co starszy mężczyzna miał na myśli. Nagle to uderzyło w niego jak uderzenie w twarz. "On to zrobił, żeby nie musieć brać swoich leków?"

Ash przygryzł wargę, "Nic nie mówię."

Luke przyłożył zewnętrzną część dłoni do swoich oczu, miał nadzieję, że to był tylko sen.

it's me [muke af] PLWhere stories live. Discover now