Rozdział 34

6.3K 338 5
                                    

Holly Minight

Piątkowy poranek zapowiadał się cudownie. Dopisywała pogoda i ja obudziłam się wyspana. Miałam tylko nadzieję, że nikt i nic mi tego nie zepsuje. Pozwoliłam Ali zostać w domu, bo bardzo chciała uczestniczyć w przygotowaniu mnie do przyjęcia. Gdzieś koło godziny dziesiątej zadzwoniła do mnie pani Eleonora z pytaniem czy mogłabym przyjechać. Ubrałam byle jakie ubrania i szybko zabrałam potrzebne nam rzeczy. Wypiłyśmy po szklance lemoniady i zaczęłyśmy przygotowania. Rozsiadłyśmy się w salonie. Laura miała znajomą fryzjerkę i kosmetyczkę, więc nie musiałyśmy przepłacać i miałyśmy pewność, że będziemy wyglądać świetnie. Laura malowała moje paznokcie, gdy do pokoju wbiegła Ali, a zaraz za nią Greg.

- Mamo?

- Tak, kotku?

- Gdzie jest twój tata, mamo?

Gardło mi się zacisnęło, a w oczach pojawiły się łzy. Bardzo tęskniłam za ojcem, najbardziej na świecie. Chciałam, żeby tu teraz był. Wspomnienia powróciły do mojej głowy. Zaczęły przytłaczać. Nie mogła zapanować nad emocjami.

- Kochanie twój dziadek nie żyje. - powiedziała Eleonora.

- Jak to?

- Skarbie, kiedy indziej ci to wyjaśnię, dobrze? Idź z dziadkiem. -kiedy opuścili pomieszczenie mama mojej przyjaciółki przytuliła mnie. - Holly...

- Przepraszam, ale ja... wszystkie wspomnienia... tęsknię za nim.

- Ćśśś... Kiedy ostatni raz byłaś u niego na cmentarzu?

- Nie wiem. W rocznicę jego śmierci.

- Jak się wyszykujesz to jedź do niego.

- Dobrze.

Moje włosy zostały przefarbowane na czerń. Sofia po wysuszeniu ich pokręciła je lokówką. Spryskała dokładnie lakierem i moje włosy były gotowe.

- Holly jest szesnasta, jedź na grób ojca... Jedź... o siedemnastej masz tu być.

- Dobrze, wezmę ze sobą Ali.

Pojechałam z małą na cmentarz, pokazałam gdzie jest jej dziadek. Potem zawiozłam do mamy, która wychwaliła mnie i mój wygląd. Podziękowałam, chwilę z nią porozmawiałam i wróciłam do domu państwa Smith.

- Holly! Za dziesięć minut będzie tu Jace! - krzyknęła Laura.

- Hej Thomas.- rzuciłam i pobiegłam na górę.

- Mam tylko nadzieję, że spodoba mu się ta twoja nowa, czarna suknia. - odsunęła suwak, a w pokrowcu zamiast czarnej sukni była sukienka składająca się z białej balowej spódnicy i szarej bluzki. - Cholera!

- Co się sta... Nie ten pokrowiec! Nie zdążę pojechać teraz do domu. Co ja teraz zrobię?

- Dziewczyny co się stało?

- Pomyliłam pokrowce i zamiast tego z nową sukienką wzięłam ten.

- Jest śliczna, ubieraj się. Szkoda czasu.

- Mamo, na strychu powinny być takie srebrne szpilki, które na mnie były za małe.

- Są, biegnij ich poszukać.

Włożyłam sukienkę i buty, które pasowały na mnie idealnie. Założyłam kolczyki, naszyjnik i pierścionek od Jace'a. Laura poprawiła mi włosy, a ja jej. Pani Eleonorze zapięłam naszyjnik.

- Cześć, synu. - powiedział pan Smith.

- Siema, Thomas, cześć tato. Jeszcze nie gotowe?

- Już gotowe, ale miały mały kłopot. Nie wiem o co chodzi

Nie pozwól odejśćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz