Rozdział 21

6.4K 312 24
                                    

Holly Minight

- Ostatnio nie pogadaliśmy zbyt długo i to ja nawijałem jak najęty. Teraz twoja kolej. - powiedział Mike i upił łyk swojej kawy.

- To co chcesz wiedzieć?

- Wszystko.

- A dokładniej?

- Jak ci się układa z Jace'm?

- Rozstaliśmy się.

- Bardzo mi przykro, Holly. Dawno?

- Ponad trzy lata temu.

- Aha. Studiujesz tutaj?

- Tak, rachunkowość.

- Masz kogoś?

- Nie, a ty?

- Też nie. Po tym jak wziąłem się za siebie byłem w związku. Dziewczyna z pozoru wydawała się miłą i ciepłą osobą, ale po roku związku zaczęła patrzeć tylko i wyłącznie na moją kasę. Nic więcej ją nie obchodziło. Była zadufana w sobie. Ale dałem się omamić, co?

- Nie ukrywam, że dałeś się uwieść.

- Byłem głupi. Mam chociaż nauczkę.

- Chociaż to ci po niej zostało. - zaśmiałam się cicho.

- I wyczyszczone konto. Chodźmy do kina albo na spacer wieczorem.

- Okay.

- Wpadnę po ciebie o osiemnastej.

- Jasne, dzięki za kawę i miłe towarzystwo.

- Nie ma sprawy. Może cię podwieźć?

- Nie, dziękuję. To do osiemnastej. - uśmiechnęłam się, pocałował mnie w policzek i odeszłam.

***

- Ten film był całkiem niezły. - podsumował Mike.

- Wow, chyba pierwszy... a nie przepraszam drugi raz w życiu słyszę od faceta, że podobała mu się komedia romantyczna.

- W tak dobrym towarzystwie nie mogło być inaczej. - uśmiechnęłam się szerzej. - Znam fajną knajpę za rogiem, co ty na to?

- Dobra.

Cały wieczór śmialiśmy się i opowiadaliśmy żarty lub przygody, które nas spotkały podczas wchodzenia w dorosły świat. Byłam pełna podziwu, że Mike aż tak się zmienił. Jednak ludzie to potrafią.

- Zmieniłeś się. - wypowiedziałam, gdy szliśmy pod rękę oświetleni jedynie blaskiem latarni.

- Na lepsze?

- Tak. Zaskoczyłeś mnie. Po tej akcji w łazience, którą żadne z nas nie chce pamiętać, zwątpiłam w ciebie. Sadziłam, że tylko cud może pomóc wyjść ci z tamtego życia. A tu proszę. Idę przez park z facetem, który kiedyś był idiotą, a dziś jest ideałem każdej kobiety.

- Ideałem?

- Yhym.

- Twoim też?

- Też. - stanął przede mną i spojrzał głęboko w moje oczy.

- Chciałem wcześniej zadzwonić, przeprosić cię, ale... Ale nie miałem odwagi. Nigdy bym nie pomyślał, że dasz się namówić na spacer czy kawę.

- A jednak tu jestem.

- Bo jesteś wyjątkową osobą. Potrafisz każdemu wybaczyć choćby największy błąd. Podziwiam to i zazdroszczę Chloe, Jace'owi, Willowi i każdemu innemu za to, że mają w życiu taką osobę jak ty. - nachylił się i mnie pocałował. Najpierw powoli, a potem bardziej namiętnie. - Przepraszam.

- Nie masz za co. Nie ukrywam, że był bardzo fajny gest. - powiedziałam i uśmiechnęłam się, by dodać mu otuchy.

- Chodźmy do samochodu, bo już mi tu zmarzłaś.

Podwiózł mnie pod dom i oznajmił z szerokim uśmiechem na twarzy:

- Czyli dzisiejszy wieczór możemy zaliczyć do randki?

- Możemy. - podałam mu swój numer telefonu i pocałowałam. - Dobranoc.

- Dobranoc.

Kiedy weszłam do domu o mało co nie skakałam z radości. Po raz pierwszy od wyjazdu Jace, poczułam się spełniona, wypełniona radością.

***

- Mike, jest w moim życiu ktoś bardzo ważny.

- Okłamałaś mnie mówiąc, że nikogo nie masz?

- Nie. Posłuchaj. Moje życie lekko się skomplikowało. Miałam plany, marzenia, ambicje, ale to dwa i pół roku temu nie było aż tak istotne. Powiem wprost... Mam córkę. Ma dwa i pół roku.

- Dlaczego nie powiedziałaś mi wcześniej. Zrozumiałbym.

- Nie wypada mówić mężczyźnie na pierwszej randce, że ma się dziecko. A poza tym bałam ci się powiedzieć, bałam się jak zareagujesz.

- Lubię dzieci i mi to nie przeszkadza, ale mam jedną prośbę. Będę mógł ją poznać? No wiesz skoro oficjalnie jesteśmy razem to może czas, żebym poznał twój mały skarb.

- Co powiesz na kolacje jutro u mnie?

- Okay. Będę o siedemnastej.

- Fajnie, wiesz co muszę lecieć, do pracy. To widzimy się jutro.

- Dobrze, leć tylko uważaj na siebie. - pocałował mnie w usta.

- Jasne, pa.

- Pa.

***

Wyprasowałam małej sukienkę, którą sama wybrała.

- Mamo, a czy ten pan jest fajny? - pomogłam jej ją założyć.

- Bardzo. Polubisz go. - usłyszałam pukanie do drzwi. Otworzyłam drzwi, a w nich zobaczyłam ubranego w dżinsy i ciepłą kurtkę. - Hej, wejdź. - pocałował mnie w usta.

- Hej. Ty jesteś pewnie Alice, tak?

- Tak, a pan to...

- Jestem Mike.

- Zostanie pan moim tatą?

- Ali. - upomniałam dziewczynkę.

- Nic nie szkodzi, to dla ciebie Ali. - podał jej prezent, a mi czerwoną różę.

- Dziękuję. - odezwała się moja córka i pobiegła do kuchni.

- A to? - wskazał naszego małego pieska.

- To jest Bibi.

Pomogli mi nakryć do stołu i zjedliśmy pyszną kolację.

- Jak chcesz skarbie to idź do swojego pokoju i pobaw się nową lalką.

- Mike, a pobawisz się ze mną?

- Jasne.

Umyłam naczynia, a na stole postawiłam owoce. Zajrzałam do pokoju Ali, która zawzięcie się z czegoś śmiała i aż zrobiło mi się ciepło na sercu. Bałam się, że może go nie zaakceptować, ale tak się nie stało.

Nie pozwól odejśćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz