Rozdział 5

11.1K 450 13
                                    

Holly Minight

Usiadłam na kanapie w salonie i zaczęłam czytać moją nową zdobycz. Po kilku minutach usłyszałam trzask drzwi i bieg. Wstałam i skierowałam się do korytarza, skąd usłyszałam dźwięk. Nikogo nie było, ale podejrzewałam, że to Corn. Wspięłam się po schodach prowadzących na górę, cicho zapukałam i weszłam do pokoju nastolatki. Na łóżku leżała Cornelia, płakała. Od razu do niej podbiegłam i mocno do siebie przytuliłam. Dziewczyna odwzajemniła uścisk i zaczęła mocniej płakać. Dałam jej się wypłakać, a kiedy powoli zaczęła się uspokajać usłyszałam głos Jace'a.

- Zaraz pogadamy, okay? – oznajmiłam i opuściłam jej pomieszczenie.

- Corn wróciła?

- Tak. – odpowiedziałam. – Ale jest w złym stanie. – Jace spojrzał na mnie z przerażeniem. – Nie, nic jej nie jest, ale przyszła do domu zapłakana. Wiem o co może chodzić i ciebie też bym wtajemniczyła, ale nie wiem czy ona będzie tego chciała. Zrób coś do jedzenia, a ja z nią porozmawiam.

- Dzięki, jesteś najlepsza. – pocałował mnie w czoło i zabrał się do przygotowywania posiłku.

Weszłam do pokoju, tym razem bez pukania i usiadłam na łóżku obok Corn.

- Co się stało? – spytałam delikatnie.

- Jak zwykle Brian. Naprawdę chce ci się tu ze mną siedzieć i słuchać jakiś chorych opowieści o nieodwzajemnionej miłości głupiej nastolatki?

- Corn, po pierwsze nie jesteś głupia, po drugie tak chcę usłyszeć co się stało, po trzecie chcę ci pomóc... mam wymieniać dalej?

- Pewnie powiedziałaś już wszystko Jace'owi, co?! – wyczułam w jej głosie oskarżycielski ton.

- Nie, nic mu nie powiedziałam. Obiecałam ci to. Jesteśmy przyjaciółkami, pamiętasz?

- Cholera co ja mam z tym zrobić.

- Mam pewien pomysł, ale do tego będzie nam potrzebny Jace. Powiemy mu?

- Yhym.

Nastolatka otarła łzy i wyszłyśmy z pokoju. Brunet biegał po kuchni, zjedliśmy i zawołałam go do salonu. Usiedliśmy w kółku na puszystym dywanie i czekaliśmy na jakąkolwiek reakcję siostry mojego faceta.

- Jest taki chłopak, chodzę z nim do szkoły nazywa się Brian Collins. Bardzo mi się podoba, ale on nie zwraca na mnie uwagi. Dzisiaj właśnie umówił się z Nicole. To bardzo zabolało. Nie wiem co mam z tym zrobić. Zakochałam się w tym dupku!

- Ja też zakochałam się w dupku, nie jesteś jedyna. – powiedziałam i zaśmiałam się. Jace uniósł brwi. – Twój brat też był dupkiem. Opowiadałeś jej Jace jak my się w sobie zakochaliśmy? – brunet kiwnął przecząco głową. – Nienawidziłam go przez jakieś... całe życie. Chodziliśmy razem do podstawówki, gimnazjum i teraz liceum. Zawsze mnie denerwował, wydawał się taki... pewny siebie. Non stop się kłóciliśmy, wyzywaliśmy i takie tam. Pewnego dnia to się zmieniło kiedy mój były... nawet nie byliśmy razem, ale spotykaliśmy się mnie rzucił, to znaczy ja zerwałam z nim. Zawsze w wakacje wszyscy stykaliśmy się na boisku szkolnym... Był tam także Patrick, poszłam go szukać... zastałam go całującego się z jakąś laską, podeszłam do niego i strzeliłam mu w twarz. On jak oparzony odsunął się od dziewczyny i zaczął stawiać się do mnie. Wtedy pojawił się Jace, gdyby nie on to pewnie bym oberwała. Potem odwiózł mnie do domu, a ja odwdzięczyłam mu się całusem w policzek. Był wtedy osiemnasty lipca, nasz pierwszy pocałunek, a oficjalnie staliśmy się parą po dwóch tygodniach. Pokręcona historia, ale prawdziwa.

- Bardzo pokręcona, ale co to ma wspólnego ze mną?

- Prawie nic, ale chciałam ci tym uświadomić, że nawet najgorszy wróg może stać się dla ciebie kimś więcej. Może Brian dostrzeże w tobie coś więcej niż tylko koleżankę ze szkoły, ale musisz mu się pokazać. Może podobasz mu się, ale myśli, że nie jest w twoim typie.

Nie pozwól odejśćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz