Rozdział 32

5.9K 289 19
                                    

Holly Minight
- Mamo, mogę zostać u taty na noc?
Pytanie Ali zaszokowało mnie. Nagle w oczach zebrały mi się łzy, bo wiedziałam dlaczego moja córka chce jechać do Jace'a. Z powodu Mike'a. Nie lubiła go. Bałam się tego, że po moim ślubie Alice będzie chciała przeprowadzić się do jej taty. Spakowałam ją, pożegnałam i pojechali. Zjedliśmy kolację, umyłam naczynia i poszłam się wykąpać. Założyłam czystą bieliznę, piżamę. Wzięłam ze sobą balsam i poszłam do sypialni. Mike leżał na łóżku w samych bokserkach i oglądał telewizję. Usiadłam obok niego i zaczęłam rozsmarowywać balsam po skórze. Mój narzeczony przytulił się do mnie i zaczął całować po odkrytym ramieniu.
- Jestem śpiąca.
Wyłączył telewizor i przytulił mnie do siebie. Nie spałam całą noc.
Wstałam o piątej i posprzątałam w pokoju małej. Zrobiłam śniadanie, Mike zszedł po chwili i zaczęliśmy jeść.
- Dlaczego tak wcześnie wstałaś?
- Nie mogłam spać.
- O co chodzi?
- O co chodzi?! Martwię się o Ali!
- Daj spokój, jest z Jace'em!
- Przestań, niedługo ona będzie twoją córką!
- Nie, będzie! Nie jest moją córką i nigdy nią nie będzie!
- Okay... - wstałam rzucając sztućcami. - Albo zaakceptujesz moją córkę albo ślubu nie będzie. Wybieraj... możesz już dziś wrócić tam skąd przyjechałeś.
Wzięłam torebkę i kluczyki od samochodu. Wsiadłam do niego i pojechałam do centrum. Popłakałam się. Czasem Mike zachowywał się jak egoista, a czasem jak wymarzony facet. Zadzwoniłam do Laury:
ROZMOWA:
- Hej, Laura. Jesteś już w pracy?
- Nie, wzięłam wolne, bo jestem lekko przeziębienia, a chce się wykurować na twoje wesele. Wpadaj.
- Będę za pięć minut.
Usiadłam na drewnianym krześle i czekałam na kawę.
- To opowiadaj co się stało.
- Małe problemy, ale to nic.
- Nie no mów może mogę Ci w czymś pomóc. Pokłóciłaś się z Mike'iem. - kiwnęłam głową. - O co poszło?
- O Alice.
- O Alice? - zapytała i zmarszczyła brwi.
- Tak. Wczoraj Mike wrócił, Jace przywiózł ją zapytała go czy może zostać u niego. Martwiłam się o nią, nie spałam całą noc. Powiedziałam mu, że niedługo będzie też jego córką, a on na to, że nigdy nią nie będzie. Jeśli jej uzna to ja nie mogę za niego wyjść.
- No nieźle. Tylko nie martw się tym, że Jace ci ją zabierze.
- Ona może sama chcieć z nim mieszkać.
- Holly... wszystko będzie dobrze. Masz dzisiaj wolne?
- Nie, idę dopiero na dwunastą do piętnastej.
- Co powiesz na małe zakupy? Na przyjęciu musimy wyglądać pięknie.
- Ty podobno miałaś się kurować.
- Oj tam. Zabierzemy też mamę.
- Okay, to piętnasta trzydzieści w "Mine". Lecę, pa.
- Pa.
Wróciłam do domu. Mike siedział przy stole w kuchni, obracając telefon w dłoniach.
- Holly. - wstał i przytulił mnie. Odpchnęłam go i spojrzałam na niego.
- Ja nie żartowałam Mike.
- Wiem, przepraszam. Muszę iść, zaraz wyjeżdżam. - pocałował mnie i ruszył w stronę drzwi, a ja rzuciłam:
- Mike, poczekaj... Muszę ci o czymś powiedzieć. Idę w piątek na przyjęcie.
- To fajnie, baw się dobrze.
- Idę tam z Jace'em.
- Kochanie...
- On mi pomógł. Ja nie mogłam mu odmówić.
- Okay. Miłej zabawy, widzimy się w sobotę.
- Pa.
Założyłam do pracy błękitną zwiewną sukienkę, wysokie, czarne szpilki. Usiadłam za bankowym biurkiem i oczekiwałam klientów.
- Panno Minight. Mam dla pani specjalne zadanie. Travis panią wprowadzi w sprawę, a potem jest pani wolna.
- Holly, chodzi o to, że jedna z wielkich firm od lat z nami współpracuje i musimy do nich pojechać na spotkanie. Papiery przeczytasz w samochodzie. Musimy tam być za pół godziny.
- Dobra, to jedźmy.
Pojechałam pod firmę S&S, czyli firmę Jace'a. Weszliśmy do środka, w holu czekała na nas Penny Shellwood i zaprowadziła do sali konferencyjnej. Po chwili zjawił się Jace, niczego nie świadom usiadł naprzeciw nas.
- Witam, państ... - zaciął się, gdy zobaczył mnie. - Co ty tu robisz?
- Potem porozmawiamy.
- Wy się znacie?
- Tak, ale przyjechaliśmy tu w innej sprawie.
Po godzinie skończyliśmy.
- Dziękujemy.
- Nie ma za co. Holly, o której kończysz?
- Właściwie to już.
- Do widzenia. Cześć.
- Co powiesz na kawę.
- Umówiłam się z Laurą i twoją mamą. - spojrzałam na telefon. - Mam jeszcze godzinę, jestem do twojej dyspozycji.
Poszliśmy do gabinetu Jace'a, którego dwie ściany były pomalowane na biało, kolejna wyłożona drewnem, a ostatnia była jedną wielką szybą. Meble w brązie i bieli. Asystentka Jace'a przyniosła nam kawę.
- Jak Ali? Bardzo dała ci popalić?
- Co ty.
- Thomas ją dziś odbierze.
- Dobra. Dzisiaj kończę dość późno.
- Wpadnij na kolację o dwudziestej.
- Jasne, dzięki. Czekaj, to Mike już wyjechał?
-Tak.
- Aha. Dostałem maila. Kurczę, kolejny projekt.

Pomogłam Jace'owi z projektem i pojechałam na spotkanie, na które już byłam spóźniona. Weszłam do galerii "Mine" i przywitałam się z Eleonor i Laurą. Zaczęłyśmy wybierać i przymierzać sukienki.
- Powinna pani wziąć tę. - oświadczyłam.
- Myślisz?
- Tak, zdecydowanie. Nie, Laura. W tamtej granatowej wyglądałaś idealnie.
- A ty już coś wybrałaś?

- Właśnie nie. Mam dylemat miedzy tymi trzema.
×××

I kolejna kłótnia Holly i Mike'a :(

Nie pozwól odejśćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz