Rozdział 29

5.9K 318 3
                                    

Jace Smith
Firma pod moim kierownictwem coraz lepiej funkcjonowała. Mieliśmy o wiele więcej pracy. Przybywali nowi klienci z różnymi projektami. Wyszedłem z pracy i pojechałem do domu. Ja i Holly byliśmy w bardzo dobrych stosunkach, ale tylko i wyłącznie dzięki naszej córce. Gdyby nie ona jestem pewien na sto procent, że nasze drogi, by się rozeszły.
Napisałem SMS-a do Holly:
"Potrzebuje pomocy"
Holly:
"Coś się stało? :("
Ja:
"Nie. Skończyli budować mój dom i bardzo bym chciał, żebyś pomogła mi go urządzić"
Holly:
"Z miłą chęcią ;)"
Ja:
"To może jutro?"
Holly:
"Okay"
Ja:
"Dzięki ;*. Dobranoc."
Holly:
"Dobranoc ;)"
Odłożyłem telefon na szafkę nocną i patrzyłem w sufit. Chciałem, żeby leżała tu koło mnie, wtulona w mój tors. Brakowało mi jej. Musiałem zapomnieć o tym co do niej czułem, bo wychodziła za mąż i to już za tydzień. Musiałem pogodzić się z myślą, że już nigdy nie będzie moja. Nie będzie naszych wspólnych poranków, romantycznych chwil. Nigdy. Nie chciałem jej stracić, ale ona mnie nie kochała. Byłem ciekawy jak zareaguje na ten dom. To jej projekt. Zdenerwuje się, ucieszy, a może porządnie opieprzy. Z tą myślą zasnąłem.
Rano poszedłem pobiegać.
- Hej, Jace. - powiedziała moja sąsiadka.
- Hej, Caroline.
- Dawno nie rozmawialiśmy.
- Tak, to prawda. Wiesz, trochę się śpieszę. - powiedziałem.
- Jasne. - odburknęła.
- Miłego dnia.
Wziąłem szybki prysznic i ubrałem na siebie granatowe spodenki i białą koszulkę. Wsiadłem do mojego auta i pojechałem po Holly i Alice.
Otworzyła mi moja córka. Usłyszałem podniesiony głos Holly, dochodzący z małego salonu.
- Nie!... Żartujesz sobie?!... Masz mnie i Ali gdzieś, zresztą... i tak mnie nie posłuchasz. Zostań tam ile chcesz, mnie to nie obchodzi!... Wrócisz w sobotę przed ślubem?! Super. - rozłączyła się i rzuciła telefon na kanapę. Usiadła na niskiej ławie, oparła głowę na rękach i szlochała cichutko.
- Holly?
- O Boże, cześć. Słyszałeś? - kiwnąłem głową. A ta wtuliła się we mnie. - Przepraszam, ale...
- Ćśśś... - podniosła głowę i spojrzała na mnie smutno. Z jej oczu popłynęła łza. Starłem ją, a ona blado się uśmiechnęła.
***
Całą drogę do domu jechaliśmy w milczeniu. Nadal była przygnębiona. Kiedy wysiadła dom nie zrobił na niej szczególnego wrażenia.
- Proszę. - powiedziałem i podałem jej klucze.
- Jace nie mam nastroju do głupstw.
- Ali, więc ty otwieraj. Tylko otwórz je szeroko. Okay?
Dziewczynka zrobiła to o co poprosiłem. Holly delikatnie zmierzała do wejścia, gdy wziąłem ją na ręce i weszliśmy do środka. Zaśmiała się. Dokładnie oglądała każdy centymetr domu. Gdy skończyła uśmiechnęła się szeroko i spojrzała na mnie.
- Coś mi on przypomina.
- Wszystko tak jak w twoim projekcie.
×××
Jak słodko prawda???

Nie pozwól odejśćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz