Walka na śmierć i życie! ~ Odcinek 4

Start from the beginning
                                    

- Niemożliwe... - powiedział cicho pod nosem Naruto - jak on zdołał przeżyć to uderzenie i w dodatku się poruszać?!

- Widać za nisko oceniłem twoje możliwości - powiedział po chwili, zbliżając się ponownie do Naruto.

- Powinieneś nie żyć, po tym uderzeniu!

- Widać niewiele wiesz o naszym klanie i jego możliwościach w obronie. Pozwól więc, że ci wyjaśnię. Z każdego, najmniejszego otworu w naszym ciele jest wydzielana chakra, która mocno przylega do naszej skóry. Mimo że jest to cienka warstwa, jej wytrzymałość można porównać do najgrubszej, stalowej zbroi jaka może istnieć. Czasem możemy wytworzyć nawet kilka takich warstw, które się regenerują, przez co nie macie z nami najmniejszych szans.

- Regenerują? - szepnęła pod nosem zdziwiona Sakura.

Naruto słuchając w milczeniu jego pustych słów, opuścił głowę w dół i mocno zacisnął pięści. Wtedy wokół niego, zaczęła pojawiać się chakra o ognistej barwie.

- Co to za chakra? - pytali się nawzajem wrodzy ninja, lecz żaden z nich nie potrafił na to odpowiedzieć.

- Mówiłem, żebyś mnie nie lekceważył! - krzyknął Naruto, jakby w jego ciele skomulowała się jakaś potężna siła, która w nim tkwi.

Chłopak podniósł wtedy głowę do góry i otworzył gwałtownie powieki. Jego tęczówki stały się czerwone i jarzące, a źrenice zmieniły swój kształt. Paznokcie u jego dłoni zaczęły się błyskawicznie wydłużać i wyostrzać, podobnie jak jego kły. Chakra wokół niego wciąż rosła, a siła którą teraz odczuwał dawała mu niewiarygodne możliwości.

- Kim ty jesteś?! - spytał go Shinomaru, widząc jak przemienia się wręcz w drapieżnika.

- Nie pierdol tylko walcz! - krzyknął Naruto czując jak siła rozpiera go od wewnątrz, po czym z o wiele większą szybkością zaczął biec w jego stronę.

Kiedy zaczął wykonywać pierwsze ataki, rywal z trudem odskakiwał w celu ich ominięcia i nie nadążał za nim wzrokiem.

- Sasuke - kun uważaj! - krzyknęła do niego Sakura widząc biegnącego w jego stronę przeciwnika.

Było jednak za późno na unik i chłopak dostał silny cios w brzuch, co sprawiło, że odrzuciło go o kilkanaście metrów dalej. Chwilę potem zaczął wstawać, choć z lekką trudnością.

- Czyżby tylko na tyle cię stać? Wydajesz się słabszy niż ten twój kolega - zaśmiał się mężczyzna.

W tym momencie w sercu Sasuke rozpalił się ogień nienawiści. Słowa, które przed chwilą usłyszał, zawsze powodowały u niego niesamowitą złość.

- Sharingan! - to rzekłszy, wyciągnął cienkie, lecz wytrzymałe linki, które były ledwo widoczne i sterował nimi palcami tak, aby owinęły się wokół wroga.

Kiedy przeciwnik był już unieruchomiony, chłopak poprowadził go w stronę najbliższego drzewa, po czym owinął je linkami przytwierdzając do niego wroga. Kiedy tamten nie miał już żadnej drogi ucieczki, chłopak wbił shurikeny w ziemie, aby trzymać w ten sposób linki. Potem zaczął wykonywać dłońmi pieczęć tygrysa, aby wykonać technikę, którą dobrze opanował klan Uchiha.

- Katon Goukakyuu no Jutsu! (Technika Uwolnienia Ognia) - powiedział Sasuke, po czym z jego ust uderzyła wielka fala gorących płomieni.

Kiedy cały dym wraz z popiołem opadł, chłopak zauważył, że do drzewa jest przywiązany kawałek drewna.

- Technika podmiany? - szepnął pod nosem Sasuke ze złością, po czym spojrzał w górę.

Jak się spodziewał, właśnie stamtąd atakował przeciwnik, który właśnie zaczął wykonywać pieczęcie swoimi dłońmi. Chcąc zaatakować go z powietrza, mając nad nim przewagę, zaczął się obkręcać się wokół własnej osi, a z każdą chwilą robił to z coraz większą szybkością, tak że nie dało się jego sylwetki uchwycić gołym okiem, lecz z Sharinganem było to już możliwe.

Jego wróg wciąż wykonywał pieczęcie, nieznane dotąd żadnemu geninowi, po czym z ziemi zaczęły wyłazić grube pnącza, które szybko zaczęły wić się w górę po ciele Sasuke. Z każdą chwilą, bowiem coraz bardziej się ściskały, mając na celu zmiażdżenie jego wnętrzności. Chłopak zaczął wydawać z siebie lekko przerażające odgłosy, co zaniepokoiło z kolei jego towarzyszy.

- Sasuke - kun! - wrzasnęła przestraszona Sakura, widząc całą tą sytuację.

- Zajmij się swoją walką - powiedział mężczyzna, dobiegając do dziewczyny, po czym zadał jej cios kolanem w brodę.

- Sakura - chan! - krzyknął tym razem Naruto.

Widząc to, jego chakra, która go otaczała jeszcze bardziej się powiększyła. W kształcie przypominała płomienie, lecz zaraz potem przybrała kształt ogromnego lisa z jak na razie jednym ogonem.

- A więc to jest to dziecko z zapieczętowany demonem dziewięcio-ogoniastego - odparł pod nosem Shinomaru.

W tym momencie Naruto rzucił się w jego stronę biegnąc na czterech kończynach niczym drapieżnik atakujący swą zdobycz. Podczas biegu, walnął z całą swą siłą rękoma o twarde podłoże sprawiając, że powstała prawdziwa fala z ziemi i skał, która zmierzała w stronę wroga i zaraz potem przygniatając go do gleby.

"Udało się?" - zastanawiał się Naruto,  wstrzymując chwilowo oddech i czując, jak serce wali mu w piersi niczym młot.

Wtedy coś złapało go za nogę. Kiedy spojrzał w dół ujrzał rękę wystającą z ziemi, a zaraz potem z pod niego wyskoczył przeciwnik wciąż mając w uchwycie jego nogę.

- Za długo się z tobą bawiłem! Teraz nadszedł twój koniec! - powiedział, a po chwili wyjął niewiadmo skąd igły i bez wahania rzucił je w stronę Naruto, wbijając mu w różnych miejscach ciała cienkie ostrza.

Po tej czynności, do każdej z ugieł przyczepiona była wybuchowa notka. Od razu po tym, rywal odskoczył w przeciwnym kierunku i patrzył w jego stronę czekając na wybuch, który nastąpił po dosłownie kilku sekundach.

- Naruto... - szepnęli pod nosem jego kompani, widząc jak ponosi klęskę.

Kiedy dym po wybuchu został rozwiany przez wiatr, nie pozostało nic poza nielicznymi odłamkami igieł, które spadły bezgłośnie na piasek.
Wszyscy stanęli jak wryci, poprzestając chwilowo pojedynki. W zielonych oczach Sakury pojawiły się łzy, które po chwili spłynęły po jej bladych policzkach zimnym strumieniem, bowiem nie mogła dopuścić do siebie myśli, że Naruto... zginął... Sasuke nigdy nie okazywał swoich emocji na zewnątrz i tak też było tym razem, lecz zacisnął pięści i zmarszczył czoło, czując w środku smutek i złość. Bez Naruto, szansa na wygraną z nimi, była nikła. W głowie mieli pustkę, a w sercach niebywały żal i rozpacz. Ich świadomość nie mogła dopuścić do nich tej najgorszej myśli. Wszystko wokół jakby nagle zamilkło, a niebo zaświeciło milionami gwiazd, dający srebrzysty, delikatny i zimmy blask.

"Czyli to koniec?" - myśleli oboje, przysłuchując się drwiącym i bezlitosnym śmiechom w tle swych przeciwników.

Pozwólcie, że dziś wyjątkowo nic tu nie napiszę. Do następnego rozdziału moi drodzy.

[*]

legolas_myluv
*mangozjeb*

Naruto ~ Nowe Przygody || ZawieszoneWhere stories live. Discover now