Rozdział 27

8.1K 377 8
                                    

Nikola.Pov.

Nie potrafię zebrać myśli. Teraz już nie pozostawiam sobie złudzeń, że to nie jest tylko przypadkowa nieznajoma. Czuję niepokój. Z moich przemyśleń wyrywa mnie odgłos otwieranych drzwi . Jak się domyślacie to on. Nie potrafię dłużej udawać, że nic się nie dzieje. Muszę wyprowadzić go z błędu. Jest dziwnie milczący. Zero ciepłego słowa. Oschłość i obojętność z jego strony mnie dobija do żywego. Nie wytrzymuję. A więc tak ma wyglądać nasze życie?

- Masz mi coś do powiedzenia?

- Nie, a powinienem? - pyta jakby nigdy nic.

- Dalej zamierzasz grać w,  tą żałosną grę? - pytam z nutą irytacji w głosie.

- Nie wiem o czym mówisz.

- Okej. Sam tego chciałeś. Nie wytrzymuję i pokazuję mu zrobione zdjęcia. Na jego twarzy widać szok, zaskoczenie.

- Jakim prawem mnie szpiegujesz? - odpowiada drżącym głosem.

- Nie dałeś mi wyboru. Sam mnie zmusiłeś, do tego posunięcia. Co to za kobieta?

- Znajoma..

W tym momencie wiem, że już nic nie musi mówić . Jego wyraz twarzy, mówi wszystko.

- To koniec- ucinam krótko. Przynajmniej wiem po co ze mną byłeś. Tylko i wyłącznie z litości.

Chciałeś tylko zagłuszyć swoje wyrzuty sumienia.
Liczyłam na to, że zacznie zaprzeczać. Jednak nie zrobił tego.

- Wiesz co najbardziej jest odrażające? To , że chciałam spędzić z Tobą resztę życia. Nie chce Cię więcej widzieć.

- Wybacz mi przepraszam.

- Za późno .
On wychodzi bez słowa. A ja dławie się łzami . Tak bardzo liczyłam na to , że to wszystko okaże się nieprawdą... Jeszcze nigdy nie czułam się , tak zraniona i upokorzona...

Przyjaciel Mojego Brata Where stories live. Discover now