Louis pokiwał głową i zajął miejsce pasażera w samochodzie kuzyna.

– Pasy – przypomniał Liam. – Zawsze pamiętaj o pasach.

Parę sekund później byli w drodze do Manchesteru. Louis obserwował widoki za oknem, a Liam od czasu do czasu zerkał na kuzyna. Był pewien, że teraz wszystko wyjdzie na prostą, a młodszy chłopak znowu zacznie się uśmiechać i wróci jego radość życia.

– Louis? – zagadnął po chwili szatyna.

Tomlinson spojrzał uważnie na kuzyna, poświęcając mu całą swoją uwagę.

– Jak było w ośrodku?

Szatyn przełknął powoli ślinę. Łatwiej i szybciej jest chyba wymienić, jak nie było w ośrodku. Louis tydzień po wypadku został wypisany ze szpitala a następnie od razu umieszczony w ośrodku opiekuńczym. W tym czasie Liam z pomocą pracownicy ośrodka wniósł sprawę o otrzymanie całkowitej opieki nad Louisem. Rzecz ta była dość pilna i rozwiązana w szybkim terminie, dzięki czemu dwa tygodnie później, czyli dzisiaj Louis został przywieziony do starego domu w celu spakowania się, a godzinę później dojechał do niego Liam, aby zabrać go do siebie. Dzięki czemu obydwoje znajdują się teraz w samochodzie starszego chłopaka.

– Hm? – mruknął brunet, patrząc wprost na pustą drogę.

Szatyn przygryzł dolną wargę, wzruszając ramionami.

– Z nikim nie rozmawiałem. Dwóch chłopaków z mojego pokoju ciągle mi dokuczało. Śmiali się, mówiąc, że z taką „chujową" grzywką i okularami, jakie mam, pewnie przyciągam samych pedałów – odparł cicho.

Liam zacisnął usta i westchnął powoli.

– Hej, kochanie, nie przejmuj się. Wiesz przecież, że to nie jest prawda. W Manchesterze masz już załatwioną szkołę, do tej samej, gdzie ja chodziłem, więc przynajmniej wiem, że poznasz tam normalnych ludzi.

Louis uśmiechnął się do Liama, a brunet ścisnął mu kolano w pokrzepiającym geście.

– Możesz się zdrzemnąć, będziemy w domu za półtorej godziny. Obudzę cię, gdy dojedziemy.

– Okej – szepnął Louis i zamknął oczy, opierając policzek o zimną szybę.

×××

– Lou? – Poczuł lekkie szturchnięcie. – Louis, obudź się. Jesteśmy na miejscu – dodał Liam.

Louisowi zajęło chwile, aby skojarzyć gdzie się znajduje. Spojrzał nieprzytomnie, z resztkami snu na Liama.

– Jesteśmy w domu. Chodź, wysiadamy. – Zauważył drobny uśmiech kuzyna, który otworzył drzwi od strony Louisa i obserwował go uważnie.

– Już? – jęknął szatyn, rozciągając ciało na fotelu.

– Tak, pomogę ci wysiąść, chodź. – Wyciągnął do niego dłoń i pomógł wyjść z samochodu.

Louis rozejrzał się po okolicy. Obydwie strony ulicy były zajęte przez podobne do siebie domy. Szatyn doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że znajdują się w jednej z najdroższych dzielnic Manchesteru. Następnie spojrzał za siebie, a jego oczy powiększyły się dwukrotnie. Dom Liama był piękny. Biała dwupiętrowa willa, beżowy dach, balkon na drugim piętrze. Ponadto, do domu przynależał garaż, który mógł pomieścić ze trzy samochody. W środku stało białe Audi. Na podjeździe aktualnie znajdował się oprócz Liama samochodu, duży, czarny Range Rover. Całość dopełniał wielki ogród, którego Louis był w stanie zobaczyć tylko kawałek. Był ciekawy co znajduje się za domem.

• COCAINE - larry •Dove le storie prendono vita. Scoprilo ora