2.

4.2K 515 443
                                    

Pochylił się, układając dłonie na bieżni. Był całkowicie skoncentrowany na swoim ciele, blokach i torze, reszta na ten moment przestała dla niego istnieć. Po ostatniej rozmowie z Taehyungiem obiecał sobie, że będzie najlepszy, że wyprze z jego głowy obraz Jimina jako idealnego faceta. Nie miał zamiaru oddać miłości swojego życia jakiemuś przemądrzałemu baranowi z mięśniami zamiast mózgu. Upokorzy go na każdy możliwy sposób.

Wystrzał.

Wybiegł, systematycznie przyspieszając i wyprzedzając kolejnych przeciwników. Jego myśli uleciały. Szybko, szybciej. Musiał być szybszy. Musiał ich pokonać. Musiał ich zniszczyć. Musi pozbyć się Parka.

Kolejna wyminięta osoba, jednak to nadal za mało. Zaczął przebierać nogami jeszcze sprawniej, starając się kontrolować oddech, chociaż na ten moment miał problemy z jego ogarnięciem i jednoczesnym wymierzaniu sobie mentalnych biczów, bo ciągle ktoś był przed nim.

Pierdolony Park Kurdupel Jimin.

Wciągnął powietrze i zmrużył powieki, starając się jeszcze bardziej. Był większy, powinien poradzić sobie z tymi kaczymi nogami, jednak ten idiota ciągle był przed nim.

Meta. Był drugi.

- Wow, dobry jesteś, Jeon - Hoseok wyszczerzył się i zapisał jego czas w swoim notesie.

- Niewystarczająco, skoro przegrałem - mruknął, pochylając się. Starał się zapanować nad oddechem, który nie dość, że był nierówny przez bieg, to ze złości dodatkowo ciężej mu było złapać w płuca tlenu.

- To pierwszy dzień. Jak się postarasz, to może kiedyś wygrasz, o ile pokonasz Jimina - Jung wskazał na zadowolonego idiotę, jednak Jungkook postanowił go ignorować. Oglądanie tej wstrętnej twarzy mogło go sprowokować do użycia siły, a wtedy byłby na straconej pozycji.

- Kwestia czasu. Mam zamiar sprawić, że będzie za mną jakieś trzy metry - uśmiechnął się niewinnie, zaraz prostując plecy. Złapał za butelkę z wodą i upił łyk, następnie zabierając się za rozciąganie swoich długich nóg. Bądź co bądź miał czym się zająć, czego nie mógł powiedzieć o niektórych...

- W piątek robię imprezę, wpadniesz?

Jeon zacisnął wargi i spojrzał na Jimina, który jak gdyby nigdy nic zaczął się przeciągać, przechylając głowę na boki.

- Nie jestem zainteresowany twoimi imprezami.

- Będzie cała nasza drużyna. Możesz wziąć ze sobą kogoś jak chcesz.

- Hm... - zagryzł wargę, skupiając się na wyimaginowanym punkcie. - Dam ci znać. Mam wtedy spotkanie.

- Jasne, Kookie - wyszczerzył się niższy, powoli odchodząc. - Ach. Zapomniałbym - zerknął przez ramię na młodszego. - Nie mam zamiaru dawać ci taryfy ulgowej. Nigdy mnie nie pokonasz.

- Jeszcze zobaczymy.


***


- Serio? Ale że serio serio? - Taehyung przysunął się do bruneta, łapiąc go za policzki. Ścisnął je delikatnie, wpatrując się uważnie w jego twarz.

- Tak, maluszku. Będzie tam masa ludzi, ale mogę zabrać kogoś ze sobą - uśmiechnął się młodszy, obejmując go w pasie. Przyciągnął go do siebie, wtulając w swój tors. Nie był zbyt zadowolony, że pójdą do Jimina, jednak radość jego maleństwa była priorytetem. Poświęci się, by ten w końcu mógł zobaczyć Parka w jego naturalnym, śmierdzącym środowisku. Wystarczy, że porozmawiają przez chwilę, a Kim całkowicie straci chęć na jakiekolwiek bliższe relacje z tym osobnikiem, a wtedy on będzie mógł działać i zdobyć jego serce.

potrafię widzieć tylko ciebie | vminkookWhere stories live. Discover now