Prolog

7.7K 387 24
                                    

-Puść mnie młocie!-krzyknęłam do mojego brata bliźniaka, który wziął mnie na ręce i zaczął się kierować w stronę pobliskiego lasu.
Puścił mnie na środku lasu, i stanął wyczekująco przede mną.
-Co?-parsknełam.
-No zmień się, dawaj uda ci się.
I tu właśnie był minus mojego 'cudownego' daru.
Nie umiałam się w pełni przemienić w mojego wilka.
Alan-mój brat-zmienił się w wilkołaka po miesiącu pracy.
Westchnęłam głośno.
Pokręciłam głową do okoła, i się rozluźniłam. W myślach wyobraziłam sobię że wypuszczam wilka z klatki. I nagle poczułam powiew świeżości na karku. Otworzyłam oczy, i zobaczyłam uda Alana.
Uda?
Podniosłam głowę do góry.
Brunet stał szczerząc się jak głupi.
Boże ja się zmieniłam!
Okręciłam się do okoła siebie.
Mam ogon!
Traciłam pyszczkiem nogę chłopaka, a ten odwrócił się i ruszył biegiem do domu.
Co? Nie! Wracaj!
Warknełam cicho ruszając w stronę wodospadu.
Stanęłam nad jego przepaścią, czując przyjemny powiew wiatru który rozwiewał moją srebrną sierść.
W sumie nie wiem dlaczego srebrną. Mam brązowe prawie czarne włosy, i powinam mieć taką sierść. Może ktoś z przodków miał taką? Niewiem.
Nagle poczułam dziwną woń. Tak jakby trawy i ziemi.
Inny wilk!
Co ja gadam? Wilk? Cała wataha!
Stanęłam w bojowej pozycji warcząc.
Byli dwa kilometry stąd.
Kilometr.
I zza drzew nagle wyszło całe stado wilków prowadzone przez jednego. Czarnego, potężnego alfę.
Znów zawarczałam, lecz tym razem dwa razy mocniej.
Alfa powoli podszedł do mnie a następnie rzucił się na mnie.
Spaliśmy z klifu. W locie zmieniliśmy się w swoje prawdziwe postacie.
Chłopak przytrzymał mnie mocniej, a chwilę później wpadliśmy do lodowatej wody.
Pisnełam głośno, po czym wyrwałam się z objęć szatyna.
Spojrzałam w jego oczy.Były brązowe z domieszką czerwieni. Kolor oczu zmieniają się kilkanaście dni po zmianie.Najczęściej jest to właśnie tydzień.

Gdy zmieniłam się w zwierzę moje ubrania rozerwały się w strzępy więc teraz byłam kompletnie naga. Tak jak szatyn.

-No i co zrobiłeś idioto?!-wrzasnełam, próbując zakryć swoje ciało.

Tak w rzeczywistości w ogóle się nie bałam strasznego Alfy. Myślę że powinam.

-Może schowasz ten cięty języczek?

-Powtórz bo nierówno się oplułeś-odgryzłam się.

Chłopak złapał za moje biodra, przybliżając swoją twarz do mojej.
-Wiesz dlaczego cię jeszcze nie zabiłem?

-Bo jesteś idiotą?-podpowiedziało mi sumienie.

Wzruszyłam ramionami i wydełam usta.

-Bo coś czuje że tak powoli się w ciebie wpajam.

Zamarłam.

Nie.NIE! Mam być jego Mate?
-Co...to nie możliwe.Dopiero mnie poznałeś.Co ja pieprze? Ty mnie wogóle nie znasz!

-Ok-zaczął-jestem Will.

-A ja niezainteresowana!-uśmiechnęłam się sztucznie.

I gdy miałam wyjść z wody, uświadomiłam sobię że nie mogę.
-Ty...ty to zaplanowałeś czy jak?!-zaczęłam wymachiwać rękami jak wariatka-pomyślałeś sobie: O jakaś dziewczyna.Rzucę się na nią, zmuszając ją przy tym by się zmieniła, i była naga. Ale będzie jazda!Tak o to chodziło?!
-Ugh...chodź.
Odwrócił się i zaczął zmierzać ku klifu gdzie była mała jaskinia.
Po chwili podał mi swoją koszulę która była tam ukryta.
-Dlaczego trzymasz ubrania w jakiejś jaskini?-spytałam odsówając się od niego na krok.
-Nie ważne.Zakładaj.Nie chcę by ktoś oglądał moją Mate...
-Proszę przestań o tym gadać.
Założyłam Koszulę, a on się odwrócił bym mogła wyjść.
-Dzięki za koszulę!-krzyknęłam i ruszyłam biegiem do domu.

xoxo :*

You're MineWhere stories live. Discover now