15

1.6K 74 4
                                    

Obudziłam się o 11. Popatrzyłam na moją lewą stronę po której miał spać Chris, lecz go tam nie było. Była zatem tacka ze śniadaniem, bukiet róż i kartka.

"kochanie, mam do załatwienia kilka spraw na Mieście.
Wrócę przed balem. Mam nadzieję,że
śniadanie będzie Ci smakować
(sam robiłem :*). Miłego dnia "

Mimo że się kłócimy to i tak go kocham. Śniadanie zjadłam, ogarnęłam się i postanowiłam że poszwędam się po domu. Schodząc zauważyłam że Iga i Julia gdzieś wychodzą. No i dobrze. Najlepiej niech nie wracają. Weszłam do biblioteki i popatrzyłam na kilka książek. Nagle zauważyłam że na ścianie jest wielka zasłona. Ale przecież tu nie ma okien.... Odsunęłam zasłonę i ukazał mi się wielki portret jakiejś kobiety. *media*Czyżby to była ta Rebeka? Z moich myśli wypędziły mnie głosy dobiegające z dołu. Szybko zasłoniłam obraz i spokojnym krokiem poszłam w stronę hollu. Okazało się że to była Julia z Igą. Gdy mnie zobaczyły, jak na Igę przystało musiała się odezwać.

- O nareszcie się do czegoś przydasz. Weź te torby i zanieś do mojego pokoju.

-Nie jestem twoją służącą. - powiedziałam poważnie i poszłam do kuchni po jabłko. Gdy wróciłam oparłam się o filar stojący w hollu i jedząc jabłko patrzyłam się na wszystkich przede mną. Julia stała i patrzyła na mnie... Dumnie (?) Steve zaczął się śmiać pod nosem,a Iga stała z otwartą mordą.

-Zamknij ten ryj bo Ci mucha wleci - powiedziałam nadal poważnie a Steve nie wytrzymał i wybuchnął śmiechem na co Iga się fochnęła i skierowała się w stronę swojej sypialni. Przechodząc powiedziała do mnie

-Udław się tym jabłkiem.

-Ehe... Patrz już lecę - Steve i cała usługa domowa zaczęli się śmiać. Nawet Julia się uśmiechała pod nosem. Ja nie wiem co w tym było takiego śmiesznego.

-Brawo, w końcu ktoś się jej postawił - Steve zaczął bić brawo, a za nim inni.

-Zdjęcia na lewo, autografy na prawo - machnęłam teatralnie włosami i zaczęłam się z nimi śmiać.

-właśnie! - krzyknęła Julia o pobiegła w stronę sali balowej - trzeba salę urządzić!

-Mogę pomóc? - spytałam patrząc na Julie, ona na mnie popatrzyła, lekko się uśmiechnęła

-Możesz.

Po 3 godzinach cała sala była wystrojona.

-A o której jest bal? - spytałam patrząc na każdego.

-O 18 - powiedziała Julia mijając mnie. Popatrzyłam na zegarek który wskazywał 17

-Cholera jasna! - krzyknęłam i pobiegłam w stronę sypialni, po drodze szturchając Igę która szła z kawą i się na nią wylała. Pech.

Zaczęłam się szykować. Zaczęłam od makijażu który po 10 minutach był gotowy. Wzięłam się za włosy. Nie wiedziałam co z nimi zrobić. Po chwili do pokoju weszła Julia. Chyba chciała coś powiedzieć ale zobaczyła że się "męczę" z fryzurą więc do mnie podeszła i zaczęła coś mi tworzyć. Czułam się trochę niezręcznie, bo za sobą nie przepadamy a tu proszę.... Po 25 minutach fryzura była gotowa. Był to kok zrobiony ładnie, lecz wyglądał jakby był rozwalony co dodawało mu uroku.

-Dziękuję. - powiedziałam i uśmiechnęłam się do niej,a ona ten uśmiech odwajemniła tylko że lekko.

-Wiesz... Polubiłam cie. - powiedziała a ja myślałam że się prze słyszałam. Ale nic nie odpowiedziałam.

*
Jestem już gotowa. Stoję w pokoju w sukni w makijażu i pięknej fryzurze(bynajmniej mi się podoba)

Schodzę już po schodach i idę w stronę sali balowej. Trochę się spóźniłam ale trudno. Przynajmniej pominęły mnie głupie początkowe gadki. Weszłam do sali i wszystkich wzrok był skierowany na mnie. Iga miała sukienkę która mi się mega nie podobała. Po chwili zobaczyłam że stoi obok mnie Chris i ślepo się we mnie wpatruje z otwartą buzią. Nic nie mówię tylko mu ją zamykam i się uśmiecham.

-wow.... Ty.. Wow... - powiedział Christian i dalej się na mnie patrzył.

-Taki duży chłopiec a nie umie się wysłowić. - widziałam że go drażnie.

-Gdyby nie ten piepszony bal już dawno bym się do ciebie dobrał. - wyszeptał mi do ucha poczym wziął za rękę i gdzieś prowadził. Zaprowadził nas na "scenę", złapał w talii i zaczął mówić do mikrofonu.

-Wiem, że prawie wszyscy już poznali moją wybranke serca Elene. Mam nadzieję, że ją polubicie bo jeśli się uda i mam taką nadzieję będzie moją żoną. - powiedział a ja posłałam mu pytające spojrzenie.

*
Jest już połowa imprezy, DJ zadedykował dla nas dwie piosenki. Tańczyliśmy do utraty sił. W pewnym momencie muzyka się zatrzymała, wszyscy podeszli bliżej, a Christian uklęknął. Czy on robi to co ja myślę że on robi?

-Elena Wasley, jesteś miłością mojego życia, jesteś powietrzem bez którego nie da się żyć. Każdy dzień spędzony z tobą to cudowny dzień. Chciałbym aby te dni trwały aż do końca świata. Czy uczynisz mnie szczęśliwym człowiekiem i zostaniesz moją żoną i matką naszych dzieci?

-Tak - powiedziałam przez płacz bez sekundy zastanowienia. Chris wstał z uśmiechem i założył mi piękny pierścionek na palec poczym namiętnie pocałował a ludzie zaczęli klaszczeć.

-To jest niedopuszczalne! - krzyknęła Iga podchodząc do nas.

-Zamknij się babo w końcu! - powiedział jakiś facet z tyłu sali na co wszyscy zaczęli się śmiać a ona naburmuszona wyszła z sali wywalając się o próg.

Przetańczyliśmy tak jeszcze z 3-4 piosenki i poszliśmy do pokoju by uczcić nasze zaręczyny.

Z panem wyspy ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz