28.

5.8K 310 40
                                    

Matt

Szukaliśmy jej po całym domu. Nigdzie jej nie było, w tej chwili ja biegnę do łazienki, która mieści się koło jej pokoju, a ten kretyn Niall do jej pokoju. Nie rozumiem skąd on wziął się w jej życiu? Wiem, że dzisiaj złamałem jej serce. Wiem, że nie powinienem oddawać tej pustej lasce pocałunku, zresztą... nawet nie wiem czemu go oddałem. Byłem świadomy tego, że to zrani Alex, moją ukochaną księżniczkę jeśli się o tym dowie. Nie pomyślałem wtedy, że ona może także to zobaczyć. Jestem taki popieprzony. Zraniłem ją. I to mocno. A ten frajer, to właśnie on ją pocieszał po tym. Ten czas powinna spędzić przy moim boku, a nie jego.

Boże! Ze mną jest naprawdę coś nie tak! Powinienem się zamartwiać tym gdzie zniknęła Alex i czy nic jej nie jest, a ja myślę teraz o tym co jej dzisiaj zrobiłem!

Po chwili byłem już przy drzwiach łazienki. Szybko je otworzyłem i przekroczyłem próg pomieszczenia. Jednak w tym samym momencie mnie zamurowało na widok tego co zobaczyłem. Ona.. ona leżała cała we krwi. Jej ręce i uda były całe w kreskach. Głębokich kreskach. Zrobiła to sobie przeze mnie! To wszystko jest moją cholerną winą! Nikt nie wmówi mi, że to nie jest moja wina, bo jest moja. To ja do tego doprowadziłem. Spojrzałem jeszcze raz na nią. Miała zamknięte oczy, jej oddech był urwany. Ona już prawie wcale nie oddychała. Po jakiejś chwili w końcu udało mi się ruszyć i krzyknąć tak, żeby Niall mnie usłyszał.

-Tutaj jest! Cała we krwi! Chodź tu szybko, trzeba ją ratować! Dzwoń na pogotowie! Nie mamy czasu! Ona umiera!! – wydzierałem się na całe gardło.

Nie wiedziałem co mam robić, jak jej pomóc. Chyba nawet w tym momencie nie wiedziałem jak się nazywam, ile mam lat, do jakiej szkoły chodzę czy tego typu bzdury. W tym momencie nie byłem niczego świadomy, oprócz tego, że mój aniołek leży tu przede mną, cała we krwi i umiera. Nie wiedziałem co dzieje się dookoła mnie. Wszystko przestało dla mnie istnieć. Trzymałem ją w ramionach, nie zważając na to, że będę cały we krwi. Jej krwi. Liczyło się dla mnie tylko to, że mam ją w ramionach.

Wróciłem do rzeczywistości dopiero, gdy ktoś zaczął mnie odciągać od jej coraz bardziej zimnego ciała. Nie chciałem jej puszczać. Nie teraz. Teraz musiałem być przy niej. Wspierać ją. Mówić jej, że ma dla kogo żyć. Że musi walczyć. Że jestem tu i ją kocham. Że bez niej moje życie nie będzie już takie samo. Wyrywałem się z silnego uścisku Niall'a. nie mogłem jej tam zostawić. Nie chciałem tego zrobić. Nie byłem nawet świadomy tego, że płacze i wydzieram się na całe gardło, bo tak bardzo cierpię...

Niall

Kiedy wbiegłem do łazienki z telefonem przy uchu, nie wierzyłem w to co tam zobaczyłem. Matthew trzymał dziewczynę w ramionach, płacząc i krzycząc, że nie może go zostawić samego, że nie może umrzeć, że musi walczyć, że ma dla kogo żyć. Krzyczał, trzymając ją w ramionach, że ją kocha. Gdy tak na to patrzyłem w oczach pojawiły mi się łzy. On ją naprawdę kocha i teraz to widać, a ona się zabiłam. Co ja kurw gadam?! Chciała się zabić, ale chyba można ją jeszcze uratować, prawda?! Na pewno można. Ona nie może umrzeć, nie teraz...

Zapomniałem o telefonie, który trzymałem przez cały ten czas przy uchu. Dopiero gdy usłyszałem głos po drugiej stronie, wróciłem do rzeczywistości.

-Słucham?

-Potrzebna karetka. Ulica St. Paul 39a*. siedemnastoletnia dziewczyna, cała we krwi, umiera. Pomoc jest potrzebna natychmiast! – krzyknąłem do słuchawki.

-Dobrze, już wysyłamy karetkę.

Rozłączyłem się i nagle nie wiedziałem co robić. Próbowałem odciągnąć Matta od Alex. Ale skutki były znikome. Nic nie pomagało. Dopiero kiedy przyjechała karetka i sanitariusze przybiegli, aby pomóc dziewczynie, udało mi się go odciągnąć na bok. Wyrywał się i wydzierał. Ledwo mogłem go utrzymać. Wiem, co czuł. To samo czułem, gdy przez niego zabiła się moja siostra. Przeżywałem ten sam koszmar, co on wtedy.

W pewnym momencie jeden z sanitariuszy wybiegł po coś do karetki, a drugi podszedł do mnie i powiedział mi słowa, których najbardziej się obawiałem:

-Przykro mi bardzo. Nic nie udało nam się zrobić, kiedy tu przyjechaliśmy, dziewczyna już nie żyła. Naprawdę nam przykro. Nic więcej nie możemy zrobić, nie da się jej już uratować. Jedynie możemy zabrać jej ciało i zawieść do kostnicy. Naprawdę, bardzo i to bardzo nam przykro – po tych słowach uścisnął mi dłoń i wrócił do swoich kolegów, aby zabrać ciało Alex.

W tamtym momencie już nie wytrzymałem. Mimo, że znałem ją tylko kilka godzin, czułem jakbym znał ją od lat. Rozryczałem się i zacząłem wydzierać. Nie mam pojęcia jak długo tam tak siedzieliśmy z Matthew, ale musiało minąć sporo czasu, bo gdy się już chociaż trochę uspokoiliśmy w domu była już mama Alex. I musieliśmy jej powiedzieć co się wydarzyło...

*nazwę ulicy wymyśliłam sama

********************

Po razu drugi hej :D teraz pewnie mnie zabijecie za to, no ale cóż... A to o czym teraz was powiadomię to nie wiem co mi za to zrobicie: zaraz dodam tutaj epilog i to będzie koniec tego opowiadanie. Miało być całkiem inne, ale wyszło oczywiście jak wyszło. 

Zostawcie coś po sobie :D 

Pozdrawiam ;)

An ;* 

Przez InternetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz