21.

7.3K 381 19
                                    

Oderwaliśmy się od siebie nie mogąc złapać tchu. Gdy wyrównaliśmy już swoje oddechy, znowu wtuliłam się chłopaka. Kiedy to zrobiłam, poczułam drugi raz to uczucie. Jakbym odnalazła wreszcie swoje miejsce na ziemi i to właśnie przy tym przystojnym młodym mężczyźnie, którego tak bardzo... Kocham? Tak, to chyba właściwe słowo na określenie moich uczuć wobec Matthew. Tylko czy on czuję do mnie to samo? Przecież powiedział, że mu się podobam, a nie, że mnie kocha... Ale może jednak mnie kocha, tak jak ja jego...


-O czym tak intensywnie myślisz? -jego głos przywrócił mnie do rzeczywistości i tego pięknego miejsca.


-O niczym ważnym -odpowiedziałam, posyłając mu uśmiech.


-Grosik za twoje myśli?


-Nie tym razem. Co jest w koszyku? -spytałam, ponieważ byłam tego ciekawa.


-Już chciałabyś wiedzieć, kochanie -uśmiechnął się wrednie, a ja zrobiłam smutną minkę. Wiedziałam, że się nie oprze temu. - No dobra... W koszyku jest.... Niespodzianka!


Uśmiechnął się zadowolony z tego, a ja zmierzyłam go groźnym wzrokiem.


-Chcesz ryzykować utratę swoich narządów, kochanie? -zapytałam wrednym głosem i strasznym uśmiechem.


-Umm... Oczywiście, że nie. Przecież mogą ci się przydać w takiej postaci jakiej są teraz, prawda? -odgryzł mi się.


-Ryzykujesz swoim życiem!


-Raz się żyje przecież. Szybciej będziesz miała mnie z głowy...


-Nie wkurzaj mnie już tak, tylko gadaj i pokazuj co masz w tym koszyku.


-Tak jest, panie kapitanie - mówiąc to stanął na baczność i zasalutował w moją stronę. Nie mogłam się już powstrzymać i wybuchnęłam śmiechem. Po chwili Matt poszedł w moje ślady.


Od tego śmiania się, aż rozbolała mnie brzuch, a łzy wylatywały z oczu. W tym momencie byłam bardzo szczęśliwa. Gdy w końcu uspokoiliśmy się, Matthew powiedział żebym usiadła na koc, więc tak też zrobiłam. On sam klęknął przy koszu i zaczął w nim czegoś szukać. Po chwili wyciągnął: butelkę czerwonego wina, opakowanie z truskawkami (dwa), dwie bite śmietany, widelczyki i korkociąg. Wszystko to postawił między nami na kocu.


-Kochanie? Z czego będziemy pić wino? -spytałam.


-Umm... Zapomniałem kieliszków... -odpowiedział, drapiąc się po karku z zawstydzenia. Na ten widok usta mimowolnie ułożyły mi się w uśmiechu.


-No to będziemy pić z gwinta. Na co czekasz? Otwieraj to wino -zaczęłam się śmiać z wyrazu twarzy, kiedy to usłyszał. To było bezcenne. Dopiero po krótkiej chwili dotarły do niego moje słowa i zaczął otwierać wino.


-Proszę - powiedział, podając mi butelkę. Przyjęłam ą z wdzięcznością i pociągnęłam dużego łyka. -Skarbie, nie tak szybko. Bo się upijesz.


Mówiąc to zabrał mi butelkę z rąk i sam się napił.


-Ale ty nie możesz pić -zaprotestowała.


-A to niby dlaczego?


-Bo ktoś musi prowadzić auto, a to twoje auto i ty prawo jazdy, a nie ja.


-Nic mi nie będzie. Winem się tak szybko nie upije, kochanie. Mam mocną głowę.


Odpuściłam. Siedzieliśmy na koc w centrum serca, które Matt zrobił z płatków białych róż i jedliśmy truskawki z bitą śmietaną, śmiejąc się przy tym do rozpuku. Kiedy Matthew chciał wsadzić mi truskawkę buzi, zaczęłam się śmiać, przez co trafił nią w mój nos, na którym została bita śmietana. Pochylił się w moją stronę i zlizał ją. Na moje policzki wystąpiły czerwone ślady gorąca. Uśmiechnęłam się zawstydzona. A Matt jakby wcale tego nie zauważył, pocałował mnie najpierw w czoło, potem znowu w nos, następnie policzki, a na koniec kąciki moich ust. Chciałam, żeby wpił się w usta. Jednak on postanowił się ze mną podrażnić i zszedł pocałunkami na moją szyje. W pewnym momencie zassał kawałek mojej skóry, po chwili na dmuchając. Zrobił mi malinkę!


-Teraz każdy będzie wiedział, że jesteś moja - powiedział i wrócił do poprzedniego zajęcia. Nie wytrzymując już dłużej, wzięłam jego twarz w dłonie podnosząc ją na wysokość swojej twarzy, a następnie wpiłam mu się mocno w usta. Zaskoczony moim ruchem, dopiero po chwili odwzajemnił pocałunek. Wplątałam palce w jego dłonie, ciągnąc za nie lekko, przez co z jego ust wychodziły jęki. Całowaliśmy się bez przerwy. Chłopak błądził swoimi rękami po moim ciele, a ja albo ciągnęłam go za końcówki jego włosów, albo jeździłam rękami po jego klatce piersiowej i plecach.


********

Hejka naklejka ;D jest następny rozdział. Dłuższy od tych co ostatnio. Ma 659 słów! ;D i jest jakaś akcja. Przynajmniej mi się wydaje, że taka akcja może być. Piszcie co o tym sądzicie ;)

Zostawcie coś po sobie ;*

Skitusi161 dziękuję za życzenie weny i życzę tobie tego samego <3

Miłego dnia ;*

Pozdrawiam ;)

Ania ;*

Przez InternetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz