Rozdział 1

34K 755 18
                                    

Holly Minight
Zjadłam z rodzicami kolację i wyszłam na taras poczytać książkę. Położyłam się na wielkiej ogrodowej sofie, założyłam okulary przeciwsłoneczne i słuchawki. Byłam dość zmęczona, więc ułożyłam się wygodniej i zasnęłam.
- Holly. - ktoś szepnął i lekko szarpnął moje ramię. - Czas się szykować.
- Gdzie, po co? - jęknęłam nadal śpiąc, otworzyłam oko i zobaczyłam stojącą sylwetkę mojej przyjaciółki. - Chloe?
- Tak, to ja. Chodź już.
Przyjaciółka pożyczyła mi swoją czarną sukienkę z brokatowymi zakończeniami. Cienkie ramiączka splatały się na krzyż na plecach i była rozkloszowana. Moje czarne włosy rozpuściłam i zrobiłam makijaż składający się z położenia podkładu, zrobienia czarnych kresek na górnej powiece i lekkim zaróżowieniu policzków. Wyjęłam z szafy moje czarne, lakierkowe szpilki i założyłam je na stopy. Do małej torebki włożyłam błyszczyk, komórkę i portfel z pieniędzmi, a i jeszcze klucze. Pomalowałam paznokcie na czarno.
Chloe miała na sobie moją czerwoną obcisłą sukienkę bez ramiączek. Ona także rozpuściła włosy, tylko że jej opadły falami na plecy. Pomalowała paznokcie na czerwono i o wiele mocniej się umalowała.
- Paige do mnie napisała czy może iść z nami. - powiedziała Chloe kiedy malowałam rzęsy, o których wcześniej zapomniałam.
- Jasne, niech weźmie jeszcze jakieś dziewczyny, będzie fajniej jak pójdzie nas więcej.
- Powiedziała, że po nas przyjedzie.
- Super.
Po dziesięciu minutach pod mój dom podjechało srebrne volvo, należące do Paige.
- Wychodzę, nie czekajcie na mnie! - krzyknęłam wychodząc.
- Bawcie się dobrze.
Wsiadłyśmy do samochodu i pojechałyśmy pod klub „Shine", usłyszałyśmy muzykę i weszłyśmy do środka. Przywitałyśmy się z pozostałymi dziewczynami i skierowałyśmy się do baru.
- Cześć, dziewczyny co dla was? - zapytał barman. - Jakaś okazja?
- Bez okazyjnie, a co proponujesz. - zwróciłam się do chłopaka stojącego naprzeciw mnie.
- Mike. - wyciągnął rękę w moją stronę.
- Holly. Niezły początek.
- Polecam Rocket Fuel, ale jest cholernie mocny.
- Więc? - spojrzałam na dziewczyny, które już mówiły barmanowi co ma przygotować. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się. - A ja poproszę... Rocket Fuel.
- Już się robi.
Wypiłam w swoim życiu tyle drinków, że chyba już żaden nie będzie mnie zaskakiwał swoim smakiem. Patrzyłam na Mike'a, który zwinnym ruchem kończył drinki dziewczyn, przyszedł kolejny barman i mu pomagał. Kiedy postawił drinka przede mną zawahałam się, ale upiłam łyk. Był pyszny.
- Jest boski i nie jest taki mocno jak mówiłeś. - uniósł brwi.
- Spójrz na tego faceta, przychodzi tu co tydzień. Widać, że ma mocną głowę, a tu proszę. Dziś wypił Rocket Fuel i po jednym odleciał.
- Wątpisz we mnie?
- Ciekaw jestem jak potoczy się ta noc.
- Ja też.
Wypiłam drinka i poszłam na parkiet. Zaczęłyśmy tańczyć.
- Holly, ty z nim flirtowałaś.
- Tylko rozmawialiśmy. Daj spokój. Chce się zabawić, to źle?
- Jasne, że nie, ale bez przesady. Nie chce wylądować z jakimś obcym facetem w łóżku.
- Ja też, ale chce się odstresować. Jedna zasada, pijemy do upadłego.
Potańczyłyśmy chwilę i wróciłam do Mike'a, który rozpromienił się na mój widok. Nie chciałam mu robić nadziei, chciałam się po prostu dobrze się bawić.
- Mohito tym razem. - zwróciłam się do Mike'a.
- Się robi. A może dasz mi swój numer? - nie zdążyłam odpowiedzieć.
- Czemu nie.
Podałam mu swój numer. Ostatnim co pamiętam było to jak z dziewczynami założyłam się, że wypiję trzy drinki pod rząd.
Kiedy się obudziłam zegarek wskazywał trzynastą. Powoli podniosłam się, a moją głowę przeszył mocny ból głowy. Zeszłam na dół, gdzie siedzieli moi rodzice, Will i Jace.
- Hej, skarbie. - pocałował mnie w policzek - Widzimy się potem.
- Jak impreza? - spytał Will i upił łyk kawy.
- Dobrze?
- Spójrz na siebie w lusterku. - zaśmiał się tata. - Nie martw się ja też tak imprezowałem.
Wyszłam z kuchni i skierowałam się do łazienki. Ukradkiem spojrzałam w lustro, nie było ze mną aż tak źle. Miałam potargane włosy, nadal szpilki na stopach i rozmazany makijaż. Weszłam do wanny wypełnionej ciepłą wodą. Zmyłam z siebie brud, pot i wstyd z nocy.
Co działo się po tym jak wypiłam drinki? - pomyślałam. - Mam nadzieję, że nie zrobiłam niczego głupiego.
- Sis zrobić ci kawę?
- O, tak.
Dobrze wytarłam ciało i nasmarowałam balsamem. Wysuszyłam włosy i związałam je w wysokiego koka. Ubrałam na siebie luźna błękitną sukienkę, ponieważ dzień był naprawdę upalny. Wróciłam do kuchni, napiłam się kawy i mój telefon dał o sobie znać. Na wyświetlaczu pojawiło się imię Mike.
- Mike? - powiedziałam cicho. - A, Mike.
ROZMOWA:
- Hej, Holly jak po imprezie? - usiadłam przy stole.
- A wyszłam chociaż o własnych siłach.
- Tak, nawet nieźle się trzymałaś. Nie boli cię biodro?
- Biodro? Co mi się stało?
- Potknęłaś się i uderzyłaś nim o futrynę.
- Matko, nigdy więcej.
- Dobrze się trzymałaś. Dużo wypiłaś i sama wyszłaś z klubu.
- O której wyszłyśmy?
- Koło siódmej.
- Aha.
- Może spotkamy się dziś.
- Raczej nie dam rady.
- Rozumiem. To zadzwoń jak będziesz miała chwilę czasu.
- Zadzwonię... Kończę pa.
- Pa.

Oparłam się łokciami o stół i zatopiłam palce w moich włosach.
- Tak się stoczyć, Holly co ty wyprawiasz.
- Sis, dobrze się czujesz? Gadasz sama do siebie.
- Jasne. - dotknęłam biodra i odczułam mocny ból. - Ała!
- Co się stało? - zapytała zaniepokojona mama.
- Walnęłam biodrem w futrynę.
Wszyscy parsknęli śmiechem, a ja po chwili do nich dołączyłam.
Cały dzień przeleżałam na kanapie razem z bratem. Oglądaliśmy komedie, było jak za dawnych czasów.
O siedemnastej poszłam przygotować się do kolacji. Założyłam lekko rozkloszowaną sukienkę w kolorze pudrowego różu, biżuterię. Na rzęsy nałożyłam tusz i błyszczykiem pomalowałam usta. Włosy rozpuściłam.
Rodzice mało nie oszaleli z radości gdy zobaczyli Chloe u boku Will'a. Bardzo ją lubili. Usiedliśmy do stołu, mama podała posiłek i zabraliśmy się za jedzenie.
- O której wróciłyście? - zapytał Jace, kiedy jedliśmy roladę.
- O siódmej wyszłyśmy z klubu. - odpowiedziałam.
- A do domu dotarłaś o dziewiątej. - dopowiedziała mama. Spojrzałam na siedzącą przede mną Chloe i uśmiechnęłam się. - Nieźle zabalowałyście, dziewczyny. Wybaczam, bo jesteście młode.
Zaczęliśmy się śmiać. Reszta wieczoru minęła w miłej atmosferze.

***

Rano wcześniej wstałam, by powtórzyć materiał na kartkówkę. Weszłam do kuchni wszystko od początku powtarzając, zabrałam jabłko i wróciłam do siebie. Spakowałam do mojej torby kilka potrzebnych rzeczy i zeszłam na dół. Brat podwiózł mnie do szkoły, przywitał się z Chloe, potem Jace'm i drużyną.
- Spotkamy się przy szafkach. - powiedziałam i nie czekając na odpowiedź poszłam w stronę szkoły.
- Holly! Poczekaj! - krzyknął za mną Jace.
Przytulił mnie i pocałował w policzek. Stwierdziliśmy, że spotkamy się w Sali. Wyjęłam z szafki potrzebny podręcznik i poszłam do sali od francuskiego. Usiadłam w ławce i czekałam na przyjście przyjaciół i chłopaka. Brunet usiadł obok mnie co bardzo mnie zdziwiło, bo zawsze na tej lekcji siedział ze swoim najlepszym kumplem.
- Zrywamy się dziś z matmy, a ty razem z nami. - powiedział cicho. - Pojedziemy do klubu. Napijemy się czegoś, to znaczy wy się napijecie.
- Mi odpowiada.
Przedostatnią godziną, była lekcja wychowawcza. Naszą wychowawczynią była pani Morrison - nauczycielka muzyki. Rozsiadłam się wygodnie na krześle.
- Udało mi się przekonać dyrektora na tą waszą tygodniową wycieczkę. Jedziemy w następnym tygodniu. Zapłaciliście mi wcześniej, więc... Dobra, nie będę was zanudzać durnym gadaniem o wagarach i innych rzeczach. Nie rozumiem innych nauczycieli, krzyczą na uczniów, że opuszczając szkołę wcześniej niż powinni, ale sami robili to samo.
Wyszliśmy ze szkoły i zobaczyłam pod nią mojego brata, który przyjechał po Chloe. Wsiadłam do samochodu, Luke, Nicholas i Brian także wsiedli z nami. Jace zaparkował przed klubem „Shine".
- Nie możemy jechać gdzie indziej? - spytałam z małą nadzieją.
- Mają tu najlepsze drinki. - odpowiedział Luke.
Weszliśmy do klubu gdzie czekali na nas przyjaciele. Podeszłam do baru i zobaczyłam ubranego w białą koszulę blondyna. Odwrócił i uśmiechnął w moją stronę. Odwzajemniłam gest, ale o wiele mniejszy.
- Siema, Mike. - przywitał się Jace z Mike'iem. Spojrzałam na niech zdziwiona i wtedy Jace dodał: - To moja dziewczyna... Holly.
- Poznaliśmy się już. - powiedział blondyn. - Co dla was?
- Dla mnie tym razem sok.
- Pomarańczowy?
- Jasne.
_ _ _ _ _ _ _
No to pierwszy rozdział, koniecznie napiszcie jak wam się podobał lub dajcie po prostu motywującą gwiazdkę. ;-) Do następnego...

Nie pozwól odejśćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz