Rozdział XIII

411 57 12
                                    


LUDZIE MAMY SMUTA!!!

Alarm wszczęłam, bo musiałam, smut leciutki, króciutki i jak dla mnie dość uroczy (o ile smut może być uroczy), więc zapraszam. Schodzę do parteru i ponownie proszę was o komentarze, pięć do następnego rozdziału, mam nadzieję, że chociaż trochę was zaciekawi co będzie dalej :>

                                                                                         *

Sierpniowy upał nie ustawał nawet nocą, dużo czasu minęło, zanim Harry zdołał usnąć. Było mu cholernie gorąco, przewracał się w pościeli. Wydawało mu się, że pod jego skórą błądzą płomienie, paląc żywym ogniem. Po nagim brzuchu spływały krople potu, kiedy poruszał się w niespokojnym półśnie, włosy przyklejały się od czoła. Obudził się nagle, usiadł na łóżku i spojrzał na miejsce obok niego, było puste. Był zdezorientowany, czuł ciepło w całym ciele, które kumulowało się w podbrzuszu. Jedynym co pamiętał z niespokojnego snu był Louis. Spocony, zdyszany, piękny Louis. Nie miał pojęcia co się z nim dzieje, jeszcze nigdy nie czuł takiego pragnienia...nie wiedział nawet czego pragnie.

-Harry? Co się dzieje?- usłyszał zaniepokojony głos, Louis wszedł do pokoju ubrany jedynie w spodnie od piżamy i niemal od razu usiadł obok Harry'ego. Chłopak tylko pokręcił głową.- Nie wiem, jeszcze nigdy.... Miałem sen, bardzo dziwny i...-przeczesał loki palcami, nie umiał ubrać w słowa tego co się z nim działo. Louis dotknął dłonią jego policzka i zjechał na ramię, muskając delikatnie szyję, wyznaczając tym samym żarzącą się ścieżkę na ciele chłopaka. Harry zadrżał i zamknął oczy, w głowie pojawił mu się obraz, Louisa sunącego dłonią po jego nagim ciele.

-Harry, wszystko w porządku? Powiesz mi o co...oh- nutę niepokoju w jego głosie zastąpiło rozbawienie, szybko odchrząknął ukrywając uśmiech. Harry podążył wzrokiem za jego spojrzeniem i zorientował się, że cienki materiał jego bokserek skrywa spore wybrzuszenie. Natychmiast spłonął rumieńcem i ukrył twarz w dłoniach. Louis delikatnie chwycił go za nadgarstki odciągając dłonie od zarumienionych policzków najwyraźniej nie świadomy, że każdy dotyk wzbudza palące drżenie pod jego skórą.

-Co się ze mną dzieje- zapytał Harry cicho, kręcąc głową nadal zawstydzony z rozpaczą patrząc w niebieskie oczy przyjaciela. Louis przeczesał jego loki dłonią i wsunął mu za ucho zbłąkany kosmyk, wydobywając cichy jęk z jego ust.

-Nie denerwuj się, jesteś człowiekiem, a ludzie miewają takie um...problemy- zaśmiał się- Jeśli chcesz, mógłbym- zawahał się, jednak nie na długo-Mógłbym ci pomóc.

Harry wytrzeszczył oczy i otworzył bezmyślnie buzię, nadal boleśnie świadomy bliskości Louisa i jego dłoni spoczywającej mu na ramieniu. Bez większego namysłu skinął głową, nie ufając sobie na tyle, by się odezwać. Louis zbliżył się do niego i złożył pocałunek na jego zarumienionym policzku, polecił mu żeby ułożył się wygodnie na pościeli. Nie spuszczał wzroku z jego twarzy, nadal niepewny, wypatrując jakiejkolwiek oznaki strachu czy niepewności. Ale Harry'ego trawiły płomienie, czuł jedynie pragnienie pulsujące pod skórą, przyprawiające o dreszcze. Louis najdelikatniej jak potrafił rozchylił nogi chłopaka i przyklęknął pomiędzy nimi. Wciąż nie do końca pewien swojej decyzji nachylił się nad Harry'm- Nie zrobię nic, na co nie wyrazisz zgody, dobrze?- zapytał, a kiedy otrzymał potwierdzające skinienie głową połączone z pewnością błyszczącą w przesłoniętych mgłą oczach, ucałował drugi policzek chłopaka. Wrócił na swoje miejsce miedzy jego nogami, z największą delikatnością gładząc spoconą klatkę piersiową Harry'ego. Chłopak westchnął cicho i zamknął oczy, jego mięśnie drżały nieznacznie przy każdym dotyku. Louis dotarł do granicy jego bokserek i zsunął je szybkim, pewnym ruchem.

Każdy dotyk był dla Harry'ego słodką torturą, nigdy wcześniej nie czuł się w ten sposób, pragnął czuć więcej i mocniej, więcej Louisa błądzącego dłońmi po jego ciele, masującego skórę na kościach biodrowych, sunącego dłońmi po wewnętrznej stronie jego drżących ud. Jego penis pulsował wściekle, Harry poruszył biodrami próbując zwrócić uwagę Louisa na swojego członka. Louis przygryzł wargę powstrzymując uśmiech, jednak spełnił żądania chłopaka. Chwycił jego penisa w dłoń, kcukiem masował jego główkę rozprowadzając po niej preejakulant i z rosnącą fascynacją słuchał jęków wymykających się z warg Harry'ego. Nie mógł odwrócić wzroku od jego twarzy wyrażającej czystą przyjemność. Louis oblizał wargi, do jego ust napłynęła zwiększona ilość śliny, w końcu zacisnął dłoń u podstawy kutasa Harry'ego i rozpoczął powolne, miarowe ruchy ręką. Oddech Harry'ego stawał się coraz cięższy, włosy lepiły się do spoconego czoła. Nie wiedział co ma zrobić z rękami, sunął nimi po swoim ciele, drażnił wrażliwe sutki dodając sobie kolejnych doznań, marzył, by wsunąć palce we włosy Louisa. Sapał i jęczał na bezdechu, kiedy Louis zwiększał tępo z jakim poruszał się na jego penisie. Jego klatka piersiowa unosiła się i opadała w nierównym tempie, żar kumulował się w jego podbrzuszu odwracając uwagę od otaczającego go świata. Nie mógł zebrać myśli, w jego głowie był tylko Louis. Louis i płomienie pod jego skórą. Z każdą chwilą pragnął więcej, jęczał ciche prośby, które Louis kwitował tak samo cichymi westchnieniami. W końcu przez jego ciało przeszedł oszałamiający dreszcz, przed oczami mu pociemniało i zalała go fala przyjemności, kiedy wytrysnął bez ostrzeżenia, brudząc swój brzuch i białą pościel. Louis wciąż głaskał jego penisa, przedłużając rozkosz, w której zatonął chłopak. Harry drżał, nie potrafił określić ile czasu minęło, zanim był zdolny się poruszyć. Wciąż walczył, by unormować oddech, kiedy otworzył oczy, by napotkać uśmiechniętego Louisa leżącego u jego boku.

-W porządku Aniołku?- zapytał. Harry pokiwał głową nadal nie zdolny do wydania z siebie czegokolwiek innego niż niezrozumiały jęk. Louis podniósł się i wyszedł z sypialni, wrócił z wilgotnym ręcznikiem, którym najpierw przetarł spoconą twarz przyjaciela, żeby następnie wytrzeć lepką spermę z jego brzucha i ud. W którymś momencie Harry zasnął, wyczerpany po intensywnym orgazmie. Louis przykrył go kołdrą i przyglądał mu się z czułym uśmiechem. Nachylił się, by złożyć pocałunek na czole chłopaka i ułożył się obok niego pod kołdrą zamykając oczy i ignorując własną erekcję ukrytą pod materiałem luźnej piżamy.

It's too cold outside (for angels to fly)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz