XXIII. Jak to coś nie tak?

Start from the beginning
                                    

- Nie rań moich uczuć. I tak wiemy, że po prostu jestem lepszy- uśmiechnąłem się zadziornie a ten pokazał mi środkowy palec. Oj, Sammy, Sammy. Ależ z Ciebie dziki lacz. Spojrzałem na ojca, a ten powiedział pochmurnie.

- Wasza dwójka to chyba nigdy nie zmądrzeje. Mimo to, dobra robota- uśmiechnął się i wszyscy poszliśmy w kierunku Impali. Chcieliśmy oblać nasz sukces, więc postanowiliśmy pojechać do jakiegoś baru.

- Tato, chyba mam pewien pomysł gdzie możemy pojechać- powiedziałem wesoło.

- Tylko błagam, nie mów że do Burger Kinga- jęknął ojciec, a ja zignorowałem jego zniewagę w stosunku do tak porządnej restauracji.

- Myślałem o zajeździe u Ellen i Jo- powiedziałem, puszczając mu oczko do lusterka. On zamrugał ze zdziwieniem.

- Znasz je?

- No jasne. Kiedyś chyba nawet miałem Cię pozdrowić ale zapomniałem. Powiem Ci, że ta Ellen to niezła...- moją wypowiedź przerwał ojciec, który zadławił się własną śliną. Wybuchnąłem śmiechem razem z Bobbym i Sammym. Ten pierwszy będąc już cały czerwony ze śmiechu przybił ze mną piątkę.

- John, jedziemy tam. Muszę poznać tą Ellen- Bobby wymownie poruszył brwiami, a mój ojciec zrobił się czerwony na twarzy. W tym momencie Sam, aż się popłakał ze śmiechu.

- To półtorej godziny drogi!- mruknął zażenowany ojciec.

- Ta dama chyba jest tego warta- Bobby kontynuował wkurwianie ojca, więc tamten z rezygnacją zawrócił samochód i jechał już w stronę zajazdu. Pierwszy raz od dłuższego czasu poczułem się szczęśliwy.

*****

- Przystojniejsza wersjo swojego Ojca!- krzyknęła Ellen gdy tylko mnie zobaczyła, a ja próbowałem nie wybuchnąć śmiechem czując za sobą obecność Johna.

- Że co kurwa?!-krzyknął Ojciec wysuwając się zza mnie. Usłyszałem zdławiony śmiech pozostałej dwójki więc sam też się zacząłem śmiać. El zaniemówiła.

- Najwyraźniej wdałem się w mamę- poklepałem tatę po ramieniu. Po chwili Ellen się odwiesiła i skoczyła żeby nas przytulić.

- Boże jak ja was dawno nie widziałam! Cudownie, że przyszliście! Jo! Rusz tu dupę! Wybacz John, jakoś Ci wynagrodzę tą "przystojniejszą wersję"- Puściła mu oczko i uszczypnęła w pośladek. Ojciec się podrapał po karku z zakłopotaniem. Po chwili Jo zeszła zdezorientowana. Gdy nas zobaczyła od razu rzuciła mi się na szyję.

- Chłopaki!- przytuliła też Sama. Po chwili uderzyła mnie w ramię.- Co tak długo was nie było!?

- Wybacz, praca- mruknąłem i przedstawiłem jej Bobbiego. John go przedstawił Ellen i gdy kobieta zawołała któregoś z pracowników ,żeby ją zastąpił usiedliśmy wszyscy przy stole.

- Ja nie piję- powiedziałem od razu.- ktoś musi odwieźć tą hołotę.

- Nie gadaj głupot. Przenocujecie tutaj -Uśmiechnęła się szeroko i nalała mi drinka. Po kilku kolejkach byliśmy wstawieni. Zaprosiłem Jo do tańca mimo, że to nie było do tego najlepsze miejsce. Ellen pobiegła gdzieś i po chwili usłyszałem przebój Abby "dancing queen". Może być. Zobaczyłem, że mój ojciec wziął Ellen na parkiet. Gdy piosenka się skończyła brat odbił mi Jo. Nie chciałem być gorszy dlatego podszedłem do Bobbiego.

- Czy chciałbyś ze mną zatańczyć zacny Bobsonie?

- Spierdalaj- odpowiedział Bobby i dokończył kolejnego drinka.

- Oj no weź, nie łam mi serca!

- Mam to powiedzieć po hiszpańsku? Nie idę!- koniec końców, był na tyle Najebany, że wyciągnąłem go na parkiet i jak dwójka kretynów tańczyliśmy przepychając się i kłócąc kto ma prowadzić.

-Za grosz nie umiesz tańczyć- prychnął do mnie Bobby ale widziałem, że się dobrze bawił.

- Jakbyś mi co chwilę nie deptał stóp to tańczyłbym lepiej!- zauważyłem, że Sam i Jo z nas się nabijali. Pokazałem im środkowy palec, a oni zaczęli się śmiać w głos. Gdy piosenka się skończyła Bobby odbił Ellen, a ja z ojcem poszedłem się jeszcze napić.

- Dzięki tato, że mnie z powrotem przyjęliście. Pomogło mi to.

- Nie ma sprawy, synu. Staraj się tylko nie uciekać od nas zbyt często- poklepał mnie po ramieniu i pociągnął spory łyk tego co miał w szklance. Ostatni raz tak dobrze się bawiłem z... Castielem. Poczułem ukłucie żalu w klatce piersiowej, co nie uszło uwadze Johna.

- Chodzi o Castiela?- kurde, jednak dobrze mnie znał. Nie było sensu go okłamywać dlatego tylko pokiwałem głową.

- Nie martw się. W końcu, odwali swoją robotę i pewnie tu wróci. To dobry łowca- zapomniałem, że Gabriel majstrował przy wspomnieniach taty. Uśmiechnąłem się do niego i chciałem coś powiedzieć kiedy reszta naszej hm... Paczki? Przybiegła do stołu i śmiejąc się nalali kolejną kolejkę. Po jeszcze paru rundach Ellen i John wstali od stołu. Spojrzałem na nich pytająco, ale chyba nie musiałem tego robić. Zapewne El będzie mu wynagradzać "Przystojniejszą wersje". Tylko zniknęli z naszego pola widzenia, a Sam i Jo zaczęli się całować. Co tu się kurwa dzieje? Z westchnięciem usiadłem obok Bobbiego i objąłem go ramieniem.

- Wygląda na to, że zostaliśmy sami- poruszyłem sugestywnie brwiami.

- Nawet o tym kurwa nie myśl- wstał od stołu i chwiejnym krokiem zaczął gdzieś iść.

- Gdzie ty idziesz?

- Do pokoju. Masturbować się. Sam- parsknąłem śmiechem. Cały on. Nie wiedząc co z sobą zrobić usiadłem przy barze. Jo i Sam też gdzieś zniknęli. Zamówiłem sobie drinka z zamiarem, że to już ostatni, taki "na dobranoc ". Nagle obok mnie pojawił się Gabe.

- Gabryś!- krzyknąłem wesoło, jednak on był poważny. Spojrzał na mnie i powiedział.

- Cas jest znów na ziemi. Wypuścili go- moje źrenice się rozszerzyły, serce przyśpieszyło, a włosy na skórze stanęły dęba. Poczułem radość rozpierającą mnie od środka i podniecenie.

-Gdzie?!- niemalże zacząłem skakać.

- Poczekaj.. On..

- Gdzie on jest!?!? Gabriel, błagam! Muszę go zobaczyć!

- Dobra, zabiorę Cię. Ale najpierw mnie posłuchaj- przestępowałem z nogi na nogę jak małe dziecko nie mogąc się doczekać, aż mnie zabierze do NIEGO.

- Z Castielem jest coś nie tak...- i to były ostanie słowa jakie do mnie dotarły. Jak to coś nie tak?

*********

hej, hej, hej!! Dzisiaj trochę śmieszniejszy rozdział na rozluźnienie. Jak to się mówi, taka jakby cisza przed burzą. Już piszę kolejny, postaram się was nie trzymać długo w niepewności. See you sooon!

I piosenka do rozdziału, niestety nie rockowa :(

Wbrew Wszystkiemu ~ DestielWhere stories live. Discover now