II. Jestem Castiel. Miło mi was poznać.

2.2K 156 16
                                    

Wściekłem się. Wsiadłem do Impali i trzasnąłem drzwiami.

-Przepraszam skarbie- mruknąłem do niej bo mogło ją to zaboleć. Odpaliłem silnik i ruszyłem do hotelu po rzeczy. Mam już tego dosyć. Nie wiem co ojciec wyprawia ale sam się z tym nie zmierzę. Nie tym razem. Jadę po brata. Koniec jego pierdolenia się w college. Na miejsce dotarłem dopiero koło północy. Włamałem się do środka. Hm... Całkiem ładnie się tu dzieciak urządził. Zacząłem oglądać zdjęcia, które powiesił na ścianie, kiedy ktoś się na mnie rzucił. Oberwałem w nos. Cholera, ma ciętą łapę. Zacząłem się bronić. Byłem szybszy. Dwoma ciosami powaliłem znacznie większego od siebie przeciwnika. Usiadłem na nim okrakiem. To był Sammy.

-Bijesz się jak ciota-powiedziałem wesoło.-czyżbyś wypadł z wprawy?

-Dean?- Mój brat był co najmniej zdziwiony. Zszedłem z niego i podałem mu rękę, pomagając wstać.- Co ty tu robisz?

- Jest sprawa. To ważne. Ubieraj się, musimy jechać coś załatwić, wyjaśnię Ci po drodze.

-Sam?-usłyszałem kobiecy głos więc odwróciłem się w stronę jego źródła i... Jaciekurdepierdziele! Jak ten frajer taką laskę wyrwał?! Uśmiechnąłem się do niej zalotnie i zapytałem.

-A ty to?

-Jess. Dziewczyna Sama. Och, czekaj ty jesteś Dean?- zapytała zdziwiona. Przytaknąłem.

-We własnej, wspaniałej osobie- mówiąc to puściłem jej oczko. Ona się uśmiechnęła, a Sam podszedł do niej najwyraźniej zdenerwowany moim zachowaniem. Jak ja lubię wkurzać tego sztywniaka. Spojrzałem na jej krótką koszulkę. Widząc na niej smerfa powiedziałem.

- Dałabyś nam moment Smerfetko?

-Nie, mów tu i teraz. Nie mam przed nią tajemnic.- Młody był lekko roztrzęsiony.

-Och, czyżby?- powiedziałem sarkastycznie, mrużąc oczy. On przełknął nerwowo ślinę ale nic nie powiedział. Dobra i tak w końcu ze mną pójdzie.
- No więc tata pojechał na polowanie. Sam. Nie odbiera telefonów i nigdzie go nie mogę namierzyć. Wspominał coś o żółtookich bizonach czy jakoś tak. Martwię się, że żółtooki bizon mógł mu coś zrobić - Sam już wszystko zrozumiał, Jess nawet słowa. No i o to chodziło.

- Co, bizony? Żółtookie? Co tu się dzieje?- zapytała go niespokojnie.

-Kochanie, zostaw nas samych na chwilę.

-Ale...

-Proszę- powiedział nieco bardziej stanowczym tonem. Och Sammy, Sammy. Ty dziki dominancie. Jessica wyszła robiąc to o co poprosił mój brat. Jak zwykle wyszło na moje.

- Co to do cholery ma być?! 3 lata! Nawet się odezwać nie umiałeś?! Trzy! A teraz sobie przychodzisz i mówisz że mam z tobą jechać?! Nie jadę! Zostaw mnie w spokoju!

- Jedziesz. Sam sobie nie poradzę. Tu chodzi o tatę i o sam wiesz co... - Mój brat przygryzł wargę. Trafiłem w czuły punkt. 10:0 dla Deana.

-Okay kurwa. Jadę. Ale za najpóźniej 4 dni chcę być z powrotem! Mam ważny egzamin.

-Dobra, dobra. Może go do tego czasu znajdziemy- Na moje słowa brat pokiwał głową i poszedł po rzeczy. Po drodze wyjaśniał wszystko Jess. Była wyraźnie zaniepokojona ale chyba znała na tyle Sama, że wiedziała iż jej sprzeciw nie ma najmniejszego sensu. Wyszliśmy na zewnątrz. Otworzyłem bagażnik, a mój brat wpakował do niego swoje rzeczy. Wsiedliśmy i pojechaliśmy w stronę, w którą zmierzał tata. Nie mam pojęcia gdzie on dokładnie miał zamiar dotrzeć dlatego nie byłem pewien czy dobrze wybrałem kierunek. Mam nadzieję, że tak. Sam mnie zabije jak się dowie, że wyciągnąłem go ze szkoły nawet nie wiedząc gdzie dokładnie szukać. O ok. 3 w nocy miałem dosyć. Zaparkowałem pod jakimś motelem i obudziłem brata.

Wbrew Wszystkiemu ~ DestielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz