XIII. Cały czas miałem przeczucie, że coś jest nie tak.

Start from the beginning
                                    

- Przepraszam to było..

- Jest w porządku, naprawdę dałeś radę. Ja z tym ścierwem nie wytrzymałbym godziny, a ty przez miesiąc go znosiłeś- klepnąłem go po ramieniu i dałem swoje chipsy, żeby coś zjadł. Nie miałem pod ręką nic innego. Podsunąłem mu też wodę do picia. Naprawdę był głodny bo nawet nie kręcił nosem, że to niezdrowe. Zamówiłem też dwie pizze w rozmiarze MAX. Mam nadzieję, że to go trochę nasyci. Nie wyobrażam sobie nic nie jeść dłużej niż 3 godziny. Gdy skończył paczkę i czekaliśmy aż dowiozą nam moje zamówienie, musiałem zapytać.

- Czemu myślałeś, że nie będę Cię szukać?- on na mnie spojrzał i wzruszył ramionami.

-Wiesz, żótooki strasznie mi mieszał w umyśle. Wydawało mi się, że podróżuje z nim już 5 lat. Twierdził też, że mnie nienawidzisz bo wybrałem studia zamiast łowów. Po 4 latach zacząłem wątpić, że mnie szukasz- zamrugałem ze zdziwienia. Cholera. Niezłe piekło przeszedł.

-Oczywiście, że Cię szukałem. Tata też. Wszystko co Ci ten fiut powiedział to brednie. Wiesz o tym?

- Teraz tak, co z tatą? Gdzie on jest i gdzie my jesteśmy?

- My w Polsce, Tata w Ameryce. Wieczorem mamy samolot powrotny, jutro powinniśmy się z nim zobaczyć- postanowiłem nie mówić bratu, że się pokłóciłem z Ojcem bo bym musiał zdradzić powód naszej sprzeczki, a było mi o tym niezręcznie rozmawiać przy Castielu- wiesz, Cas mi pomagał przez cały ten czas. Jemu też należą się podziękowania- uśmiechnąłem się, gdy anioł spojrzał zdezorientowany i zaczął się jąkać gdy brat na niego spojrzał. Ten wstał i go uściskał, co jeszcze bardziej go zawstydziło. Nie mogłem się nie uśmiechnąć na ten widok. Cas był taki uroczy.

- Jesteś naprawdę w porządku. A myślałem, że jesteś jakimś przygłupem szukającym przygód- Mój brat był czasami zbyt szczery ale Cas chyba nie był urażony. Ciekawe jak mu powiem, że jest aniołem.

- Ee, dzięki. Chyba- odpowiedział. Przyszła pizza, ja i Sam wzięliśmy się za jedzenie. Cas oczywiście nie czuł potrzeby nic jeść. Zaczęliśmy pakować rzeczy, zamówiłem bilety przez Internet i poszliśmy na lotnisko. Odebraliśmy to, co wcześniej zamówiliśmy i czekaliśmy na odprawę. Nie mogę uwierzyć, że udało nam się umknąć żółtookiemu. Siedziałem cały spięty. Sam wiedział, że się boję samolotów dlatego przemilczał moje nerwowe wiercenie się. Castiel niestety nie był tak łaskawy.

- Czemu jesteś taki spięty?

- Co? Ja? Spięty? Pfff, nie!- moja wypowiedź była tak żałosna, że mój brat aż parsknął śmiechem. Poczekaj aż pójdziemy do cyrku, Sammy. Anioł uważnie mi się przyjrzał.

- Jesteś spięty. Wyczuwam to.

- Co robisz?- zapytał Sam nieco zdziwiony.

- Anioły wyczuwają takie rzeczy- właśnie zaliczyłem megafacepalm. Czy on nie rozumie, że tekst "jestem aniołem" nie mówi się jak "Hej, zrobiłem gofry"? Sam zamrugał i wstał.

-Wow, jesteś na haju czy jak? Dean, o czym on mówi?

- Ta, nie panikuj. Ten pacan mówi prawdę. Chciałem Cię jakoś przygotować na tą wiadomość ale cóż, nie zdążyłem- ostatnie zdanie powiedziałem z naciskiem patrząc na Castiela. Oczywiście nie zrozumiał aluzji. Westchnąłem z bezradności i spojrzałem na mojego brata.

- Jak mam nie być w szoku?! Przecież? Co? Na pewno nic nie brałeś? Boże, przecież demony to okay ale anioły? Czemu tata nam nic nie wspomniał?

- Bo tata to idiota o wąskich horyzontach i nic poza demonami nie widzi- burknąłem ponuro przypominając sobie jego minę gdy mówił, że się mnie brzydzi.

- Tylko nie mów, że się z nim znowu pokłóciłeś?!

- No, cóż jak widać jestem przewidywalny- wzruszyłem ramionami i chciałem skończyć rozmowę.

- To chyba moja wina- kurwa. Zamknij się Cas! On ma po prostu lekkość czołgu i finezję granatnika. Sam spojrzał pytająco, a tamten kontynuował.

-No bo jego ojciec pomyślał że..- zakasłałem, deptając stopę anioła, dając mu w ten sposób znak, żeby przestał.

- Dlaczego deptasz moją stopę?- w tym momencie aż jęknąłem z rozpaczy. Zakochałem się w idiocie.

- Bo chce, żebyś się kurwa zamknął. Wyjaśnię Samowi wszystko w swoim czasie. To nie jest dobre miejsce. Poza tym zaraz wsiadamy- wskazałem na zielone światełko przy bramce, które mnie wybawiło z opresji. Jednak ktoś nade mną czuwa. Sam mimo dużej ciekawości zostawił temat ale wróci do niego, tego mogę być pewien. Zostawiliśmy bagaże aby przewieźli je do samolotu, a sami po rewizji weszliśmy na pokład. Musiałem zostawić swój pistolet w Polsce. Dobrze, że to nie był mój ulubiony. Usiadłem w fotelu i zacząłem głębiej oddychać próbując uspokoić swój puls.

- Denerwujesz się- powiedział Cas patrząc na mnie. Nie wytrzymałem.

- Bez gówna, Sherlocku.

-Boisz się lotów?- zamknąłem oczy i skinąłem głową. Dobrze, że Sam był dwa rzędy przed nami bo miałby teraz ze mnie niezły ubaw. Nagle ręka anioła wylądowała na mojej, co mnie zaskoczyło ale trochę rozluźniło. Na starcie zamknąłem oczy i chyba prawie urwałem dłoń Casowi, na szczęście się nie skarżył. Gdy lecieliśmy, trochę się uspokoiłem. Nagle wpadliśmy w jakieś turbulencje. To mnie tak przeraziło, że aż wydałem z siebie pisk. Cas mnie ścisnął moją dłoń, więc szybko się opanowałem ale po paru sekundach usłyszałem śmiech Sama. Ciekawe, czy by się tak śmiał spadając do jakiegoś oceanu tym samolotem. Nie mogłem zasnąć więc siedziałem jak na szpilkach i przy każdej turbulencji niemal nie wyskakiwałem z fotela. Gdy trwały one już dłuższą chwilę postanowiłem schować głowę w kolana. Tak na wszelki wypadek. Cas mnie klepał po plecach.

- Dean, wiesz że nie spadamy, prawda?- na te słowa się wyprostowałem.

- Oczywiście, że tak- jakoś dotrwałem do końca podróży. Wysiedliśmy, a ja padłem na ziemię całując ją. Gdy się opanowałem to wstałem i udałem, że nic się właśnie nie wydarzyło. Sam niemal płakał ze śmiechu, szturchał Casa ,który też uśmiechał się pod nosem. Przewróciłem oczami i poszedłem po bagaż. Postanowiliśmy nie kraść żadnego samochodu tylko najnormalniej wezwać taksówkę do domu Bobbiego. Udało nam się przechytrzyć Azazela. Dlaczego nie mogłem w to uwierzyć? Cały czas miałem przeczucie, że coś jest nie tak.

*****
No więc, przybywam do was nieco wcześniej niż planowałam ze świeżutkim rozdziałem! Postaram się wrzucić kolejny za jakieś 2/3 dni, abyście mogli się przekonać czy Dean ma słuszne przeczucie. Mam nadzieję, że się wam spodoba ;)

i jeszcze jeden super kawałek:

Wbrew Wszystkiemu ~ DestielWhere stories live. Discover now