19 Rozdział - POPRAWIONY

25.6K 1.2K 110
                                    

*PERSPEKTYWA LUCY*

Weszłam do gabinetu dyrektora.

Zaczęłam szukać. Sama nie wiem czego, ale szukałam.

— Daj spokój tak niczego nie znajdziesz.—odezwał się po chwili, wyłaniając zza drzwi.

Nie chodź za mną. — sapnęłam.

—Dobra, jak sobie chcesz, ale uważaj tylko na ducha woźnego. — już miał wyjść z gabinetu, lecz zatrzymałam go.

—Jakiego ducha? Co Ty opowiadasz?

— Jesteś nowa więc pewnie nie słyszałaś, o tej historii. 10 lat temu pracował tutaj woźny, o imieniu Badi. Wszyscy uczniowie robili mu na złość. Jedni specjalnie śmiecili inni podkładali mu nogi. Ponoć powiesił się właśnie w tym gabinecie.

— Tak, jasne. A ja jestem Królowa Elżbieta, miło mi. — prychnęłam.

— Zobaczysz jak tu przyjdzie po Ciebie. —zaśmiał się i wyszedł.

— Idiota... — nie wierzyłam w to, jednak gdzieś w środku byłam odrobinę przerażona.

Przez dłuższą chwilę skupiłam się na poszukiwaniu (już wiedziałam czego) klucza. Możliwe, że w gabinecie będzie jakiś. W końcu to gabinet dyra.

Nagle usłyszałam jakąś muzykę. Straszną.

— Max ?! — wrzasnęłam.

Nikt się nie odezwał.

— Max! PRZESTAŃ! — muzyka była coraz głośniejsza.

—Max! — krzyknęłam, mając nadzieję, że tym razem chłopak się odezwie.

Przybliżałam się do drzwi. Byłam coraz bliżej. Nagle muzyka ucichła.

Już miałam wychylić głowę na korytarz, gdy nagle ten debil wyleciał mi zza nich i krzyknął przez co ja się wystraszyłam i odskoczyłam, uderzając o biurko stojące za mną.

— Ty skończony kretynie! — wrzasnęłam chwytając się za bolącą rękę.

Max nie powiedział nic tylko stał i się śmiał.

— Ty jesteś jakiś popaprany!

Chłopak zaśmiał się.

— To co robimy teraz? — spytał.

— Może potańczymy co!? Bo co by tu robić?! A wiem, może spróbować wyjść?!

Przewrócił oczami. — Denerwujesz mnie.

— A mnie Ty.

— Czyli 1:1.

Ten człowiek to totalna porażka.

— Chodź, idziemy na stołówkę. — machnął ręką.

— Nie dzięki, nigdzie z Tobą nie idę.

— To nie było pytanie. — chwycił mnie za rękę. Co dziwne była ona cholernie ciepła, a w szkole było zimno...

— Co Ty się tak podwalasz do mnie...  Puść.

— Nie podwalam się.  Jesteś mi obojętna jak wszyscy inni, po prostu nie chce, żeby Twoi rodzice się martwili.

Szarpnęłam się wyrywając z jego ścisku. — Nie dość kłopotów narobiłeś?

Ruszyłam do łazienki. Chłopak nie odstępował mi na milimetr.

Nie przypominam sobie, żebym miała dwa cienie. Jeden mi starczy!

Łobuz kocha najbardziej ✔ POPRAWIANIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz