Byłam dosłownie minutę przed domem. Wystarczył mały zakręt, bym ujrzała swoją dzielnicę. Chwyciłam ręką słupek, który był na małym skręcie i wyprostowałam się.
— Mój Boże, Lucy! — poczułam ucisk.
— Alice?
— Czemu Ty jesteś mokra? — spytała, płacząc.
— Jakaś fontanna mnie opryskała, nic się nie stało. Dlaczego płaczesz?
— Twoja mama mi wszystko powiedziała. — wyprostowała się.
Również się rozpłakałam.
— Wiesz co, nie wydaje mi się żeby to, była fontanna. — otarła łzę.
BENG BENG BENG I 10 PUNKTÓW LĄDUJĘ DO ALICE.
— Dlaczego? — wyciągnęłam rękaw bluzy i przetarłam nim po twarzy.
— Może dlatego, ze mamy zimę. — uśmiechnęła się sztucznie.
Usiadłyśmy na krawędzi chodnika.
Również się zaśmiałam, jednak był to prawdziwy śmiech. — Wrócę tu, obiecuję Ci.
— Przysięgnij!
— Przysięgam. — złapałam ją za mały palec i wtuliłam do siebie.
~***~
— Te kartony też? — spytałam mamę, wskazując na kilka pudeł leżących przy drzwiach.
— Tak, skarbie.
Chwyciłam je i udałam się do wielkiego busa, który stał przed domem. Włożyłam je do środka i zamknęłam mocno drzwiczki.
— To już chyba wszystko. — zwróciłam się do rodziny.
Wyszliśmy przed dom, zakluczając go. — Na tyle z naszej przygody tutaj. — oznajmił Alex.
Podeszłam do niego i wtuliłam się mocno. Poczułam mocny zapach bluzy. Męskie perfumy zawsze trzymały się o wiele lepiej niż damskie i do tego tak pięknie pachną.
Wsiadłam do auta na tylnie miejsce obok Alexa. Mama znalazła się koło taty, który kierował pojazdem, a za kierownicą wielkiego busa zasiadł nasz wujek.
Chwyciłam naszyjnik wiszący na mojej szyi i spojrzałam na niego z góry. – Wrócę tutaj Alice, obiecuję. – pomyślałam, zaciskając go w pięści.
— Jak wrażenia? — spytał brat, przysuwając się do mnie.
–— Weź...
— Przecież nie jest tak źle! Prawda mamo?
— Alex, ostatnią rzeczą, o której chce teraz gadać to przeprowadzka. — westchnęłam głęboko.
— To nie myśl o tym.
— Staram się nie widzisz?
— Dzieci, przed nami długa droga, proszę Was, nie zachowujcie się tak jak zwykle.
— Dobrze, mamo... — odwróciłam się plecami do chłopaka.
— Nie rycz czasem. — zaśmiał się pod nosem.
Otworzyłam drzwi i wyszłam z auta, kierując się w stronę busa.
Usiadłam przy wujku, na miękkiej czerwonej poduszce. — Co Cię tu sprowadza? — uśmiechnął się od ucha do ucha.
— Alex mnie tu sprowadza...
— Nie przejmuj się. Czeka na Ciebie wielkie miasto, powinnaś się cieszyć, a nie popadać w konflikty z bratem.
Nic nie odpowiedziałam.
— Gotowa na wielką podróż? — spojrzał na mnie, przekluczając kluczyki w stacyjce.
— Nie. — pomyślałam.
— Chyba tak. — powiedziałam.Zatrąbił w wielki czarny przycisk na kierownicy, by dać znak mojej mamie i ruszyliśmy. Po raz ostatni spojrzałam na mój dom. Były dom. Będzie mi go brakować. Tak samo jak Alice.
Znów zacisnęłam w ręce naszyjnik. Dostałam go od niej. — Wrócę. — pomyślałam i ułożyłam się wygodnie.
— 5 godzinną podróż, czas zacząć! — krzyknął wujek i ponownie zatrąbił, a donośny głos klaksonu wdarł mi się do ucha.
— Juhuu. — sapnęłam sztucznie.
Chyba jeszcze nie zdałam sobie sprawy, że ja naprawdę opuszczam to miasto. Ciekawe tylko kiedy to w końcu do mnie dotrze.
CZYTASZ
Łobuz kocha najbardziej ✔ POPRAWIANIE
Teen Fiction17-letnia Lucy, mieszkała z rodzicami w niewielkim mieście. Z powodu awansu jednego z jej rodziców, musieli się przeprowadzić do Los Angeles. Dziewczyna jest nowa w szkole. Nie łatwo jest jej się dopasować do nowego otoczenia. Na niecodziennej lekcj...