Rozdział 9 Willa Lucyfera

7.7K 471 26
                                    

-Lucyfer-

Po tym co powiedziała, pocałowałem ją. pPo czym zabrałem do mojego tymczasowego lokum. Prze teleportowałem się do mojego pokoju. Było to pomieszczenie o białych wręcz  ohydnych ścianach.  Na jego środku znajdowało się duże czarne łóżko z czerwono-czarną pościelą, na przeciw niego wisiał telewizor plazmowy i czarna skórzana kanapa.(Meble takie same jak ten w mediach) Przekląłem w  myślach. Nie zauważyłem tego pierdolniętego urządzenia. Jakim była ta przeklęta bransoletka archaniołów. Mając ją w ramionach położyłem ją na moim, a od teraz naszym łóżku. Wciągnąłem powietrze przez zęby. Wyglądała tak pięknie "śpiąc". Jej  białe włosy były rozrzucone po pościeli, a klatka piersiowa unosiła się równomiernie. Chciałem ściągnąć z jej nadgarstka bransoletkę, lecz kiedy tylko ją dotknąłem ona zapiszczała. 

-Kurwa!- Krzyknąłem wiedząc, że powiadomiła jej ochroniarza o moje obecności. Skupiłem się na tym kawałku metalu i dotknąłem go moją mocą.  Od razu stopniał. Wiedziałem, że Arii nic nie będzie, bo zresztą ona ma bardzo podobną moc do mojej. Uniosłem pozostałości urządzenia do góry i sprawiłem, że został pochłonięty przez odmęty piekła. Usiadłem obok dziewczyny i pogłaskałem ją kciukiem po policzku. Wiedziałem, że za kilka chwili obudzi się. Głaskałem ją tak do puki nie poruszyła się gwałtownie. Spojrzała na mnie tymi swoimi błękitnymi oczami. Szczerze, były to jedyne oczy w tym odcieniu, które były piękne zresztą tak samo jak ich posiadaczka. Ziewnęła, przeciągając się. Zaśmiałem się na to jak uroczo to robiła.

-Z czego się śmiejesz?- Zapytała obserwując mnie uważnie, lecz po chwili zorientowała się, że jest w nieznanym jej dotąd miejscu

-I gdzie ja na ogień piekielne jestem?- Zapytała z stanowczością. Patrzyła na mnie tak jakby chciała wszystko wyczytać z moich oczu. 

-Jesteś w moim domu, ale od teraz w naszym.- Oświadczyłem, a ona zmarszczyła brwi z niezrozumieniem. 

- W naszym domu?- Zapytała dla pewności.

-Tak w naszym. Jesteś moją przyszłą żoną, dziewczyną która- Chwyciłem zdezorientowaną Arie za dłonie- dzierży w swoich pięknych dłoniach me serce.- Pocałowałem jej knykcie, patrząc przy tym w jej piękne oczy. Widziałem w nich radosne ogniki.

-Jesteś jedyną, która może mnie zniszczyć, jedyną która posiada mnie całego dla siebie. To- Uniosłem jej dłoń do mego serca i położyłem na nim.- należy do ciebie diabełku.- Oświadczyłem. Sam byłem zdziwiony moimi słowami. Nie były one w moim stylu, ale jestem wręcz przekonany, że są one szczerą prawdą.

-Lucyferze, ale co z archaniołami?- Zapytała po kilku sekundach ciszy.

-Nie martw się, zniszczę każdego kto ośmieli się nas rozdzielić!- Powiedziałem stanowczo, a moje oczy zabłysnęły czerwienią na myśl, że ktoś odbierze mi ją. Po wpływem impulsu przeciągnąłem ją do siebie i wbiłem się w jej usta. Aria wplotła w moje czarne włosy swoje zgrabne palce. Pociągnęła je za  końcówki, a ja zjechałem ustami na jej zgrabną szyje. Zacząłem ssać i przegryzać jedno miejsce. Usłyszałem w odpowiedzi cichu jęk. Kiedy skończyłem swoje dzieło, oddaliłem się od niej z cwanym uśmieszkiem.

-Czy ty zrobiłeś mi malinkę?- Zapytała oskarżycielsko, kiedy skapła się co zrobiłem. 

-No pewnie, że tak. To znak, że jesteś TYLKO i WYŁĄCZNIE MOJA.- Oświadczył akcentując te trzy słowa. 

-Lucyferze ale ja chodzę do szkoły!- Stwierdziła z oburzeniem.

-Wiem.- Uśmiechnąłem  się diabolicznie.- Teraz żaden z tych śmieć nawet nie odważy się spojrzeć w twoją stronę.- Aria wzdychając położyła się na plecach. (Siedziała ona dalej na łóżku) 

-Nie wiem jak ty ale ja z chęcią zobaczę miny tych bałwanów.- Oznajmiła, a na jej ustach pojawił się diabelski uśmiech. Z tym uśmiechem naprawdę przypominała diabła. Zaśmiałem się na jej słowa.

-Ja też.... Chodzi pokaże ci łazienkę byś mogła się umyć. Chyba, że chcesz kąpać się ze mną?- Zapytałem z cwaniackim uśmiechem. 

-No niech się zastanowię...- Dała jeden palec pod brodę udając, że rozmyśla. W moich oczach szybko pojawił się ogniki nadziei.- No pewnie, że nie!- Zaśmiała się.

-O nie będzie kara!- Krzyknąłem rzucają się na nią. Już po chwili siedziałem na niej  okrakiem, a ona śmiała się do łez. Gilgotałem ją do puki nie opadła pozbawiona sił. Od razu zasnęła z zmęczenia. Nakryłem ją kołdrą i pocałowałem w czoło.

-Dobranoc... Diabełku.- Powiedziałem. Kurcze mięknę przy niej. Przy niej nie potrawie być takim jaki jestem dla innych. Ale ona jest wyjątkowa i jest to zrozumiałe, że nie mogę jej traktować jak niewolnika.

CDN

 Na samym początku przepraszam was kochani, że rozdział jest tak późno ale była w dentysty z moim ułamanym zębem. :( Mam nadzieje, że mi wybaczycie! Podoba się wam zachowanie Lucka wobec Arii, a może uważacie, że jest za miły? Pozdrawiam was diabełki i do kolejnego! <3

UkrytaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz