3. Gejuchu, nie zagapiłeś się?!

1.8K 234 26
                                    

Po chwili usłyszałem świst powietrza i poczułem popchnięcie za twarz na podłogę.

Próbowałem się podnieść, ale bardzo trzęsły mi się dłonie. Jednak gdy poczułem coś mokrego na policzku uznałem, że nie potrzebnie wstaje.
-Wstawaj JeongGuk -warknął mój ojciec. Przymknąłem oczy i z bólem się podniosłem. Czułem jak bujam się na boki jak po dobrym trunku.
-Zostaw go HwangKyo* ! -krzyknęła mama cała roztrzęsiona i zalana łzami. Aż mi smutno,że musi na to patrzeć.
-Skąd wziąłeś te 7 ₩? -spytał z wściekłością w oczach.
- K-olega... mi... mi poży-czył -odpowiedziałem, trochę się jąkając.
-I z czego masz mu zamiar oddać? -I tu ma rację. Kieszonkowego nie dostaje a on na pewno mi nie da.
Brawo JeongGuk, jeszcze trochę i na pewno polepszysz sytuację.
- M...am zamiar za... zapra-cować na to -odpowiedziałem i od razu zamknąłem oczy. Nie myliłem się. Po chwili poczułem jak coś z całej siły uderza mnie w okolice oka. Czyżby Pięść?
No to mam przejebane.
-JeonGuk czuć od ciebie alkohol! Czy ty wczoraj piłeś?! -wykrzyczał,podnosząc mnie za koszulkę do góry.
- N-nie ojcze -skłamałem, ale jak po chwili poczułem nie zadziałało.  Runąłem na ziemię, delikatnie się od niej odbijając.
-Nie takiego syna wychowałem -odpowiedział i kopnął mnie w plecy.
Nie takiego ojca chciałem.
Usłyszałem oddalające się kroki i szloch mamy.
-Nic mi się nie stało -powiedziałem, gdy podjąłem próbę wstania. Jęknąłem z bólu, ale jednak się pozbierałem. Poszedłem do pokoju i pierwsze co to zamknąłem pokój na klucz.
Spojrzałem w lustro.
Rozcięty policzek, spuchnięta powieka. Tyle widać. Zdjąłem koszulkę, a pod nią już robiły się fioletowo-zielone siniaki na klatce piersiowej. Plecy również nie wyglądały zachęcająco.
Podszedłem do łóżka i spod niego wyciągnąłem apteczkę.
Przezorny zawsze ubezpieczony, co?
Polałem policzek delikatnie wodą utlenioną. Tyle mogłem zrobić, bo plastry się skończyły. Muszę poprosić mamę by kupiła.
Ponownie odłożyłem apteczkę na swoje miejsce, a sam rzuciłem się na łóżko. Pisnąłem, bo upadek nie należał do najprzyjemniejszych z tymi siniakami.
Leżałem tam tak długo, że nawet nie wiem kiedy usnąłem.
Kolejny dzień minął spokojniej. Cały dzień nie wychodziłem z pokoju, a jak ktoś wchodził, udawałem że śpię. Jedynie pod koniec dnia (czyli gdzieś przed północą) wyszedłem z pokoju i poszedłem się umyć. Ciepła woda wcale nie pomagała mi ukoić bólu. Mogę rzec, że nawet to pogarszała. Ubrałem jak najszybciej dresy. Jednak gdy widziałem te fioletowe znaki, ubrałem szybko koszulkę Mój oddech stał się nie równy, więc przymknąłem oczy. Po chwili zrobiło mi się lepiej.
Obudził mnie rano w poniedziałek mój budzik. Wskazywał godzinę 6:40, więc pora zbierać się do szkoły. Pierwsze co to spakowałem na szybko plecak. Następnie, wziąłem pierwsze lepsze ubrania z półki i skierowałem się do łazienki. Odwróciłem się tyłem do lustra, by tylko nie musieć oglądać tego gówna na moim ciele.
Przebrałem się najszybciej jak mogłem i musiałem ogarnąć włosy.
Dopiero teraz zauważyłem, że powieka tak mi spuchła, że ledwo widzę na lewe oko. Dodatkowo było fioletowe. Rana pod okiem wyglądała trochę lepiej. Zwykłe rozcięcie. Siniaków na szczęście nie widać.
Uznajmy, że była to zwykła bójka, ok?
Bo ogarnięciu siebie,zeszedłem do kuchni, gdzie mama nakładała mi tosty na talerz. Położyła je na stole nic nie mówiąc, po czym ponownie się odwróciła do ściany.
-Musisz kupić plastry, mamo -powiedziałem zachrypniętym głosem. Jedynie westchnęła i delikatnie przytaknęła głową.
Zjadłem najszybciej jak mogłem i od razu skierowałem się po plecak. Wyjdę dziś trochę wcześniej, no wiecie, mama niezbyt chce mnie oglądać.
-Wychodzę! -krzyknąłem na odchodne i już mnie nie było.
Szedłem powoli w stronę budynku szkolnego, nucąc jakąś cichą melodie. Było wreszcie cicho i spokojnie. Jak tak teraz myślę, to wczoraj jak leżałem, na dole dało się słyszeć krzyki. Myślę, że ten gbur nic jej nie zrobił, co nie?
-E, Gejuchu, nie zagapiłeś się?! -krzyknął ktoś roześmiany za mną. Stanąłem i przyjrzałem się o co chodzi. A tak, minąłem bramkę wejściową. Wycofałem się i już normalnie zacząłem myśleć.
Wszedłem do klasy na tyle spokojnie jak tylko mogłem. Patrzyłem cały czas na moje stopy i czułem jak inni na mnie patrzą.
Znów te szepty.
'pewnie dostał za dobieranie się do chłopaka'
'Ja sądzę że Bardziej ostry seks tak działa'
'BDSM?'
Szkoda tylko, że nie wiedzą co stało się naprawdę...

Dzwonek. Wybiegłem z sali i znów skierowałem się na dach. Otwarłem drzwi i ponownie ujrzałem moich przyjaciół. Tym razem był też Yoongi.
Pewnie Jimin go przyprowadził.
NamJoon i SeokJin znowu leżeli wspólnie, Hoseok był za murkiem i pisał coś na telefonie, Jimin i Yoongi rozmawiali, a Taehyung leżał na ziemi.
Położyłem się koło Tae,zapominając o imprezie.
'Może tak będzie lepiej?'
Taehyung spojrzał na mnie i tak jakby się wystraszył. Wnioskuje to po tym, że odskoczył do tyłu, prawie spadając z dachu.
-COŚ TY ROBIŁ?! -wydarł się.
-Ciszej bo nas te ćwoki znajdą -uznał Hoseok nadal coś pisząc.
-Czy możesz mi powiedzieć, coś ty robił w Weekend? -spytał, przesuwając nas trochę dalej od innych.
-Byłem w domu -odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
-Chyba nie powiesz mi, że urządzili cię tak we własnej chacie? -uznał, trzymając mnie za bark.
-No coś ty! - 'Tylko mój ojciec znów postawił mi karę'.
-Jak wracałeś z sklepu? -spytał, podnosząc brew.
-Możemy zmienić temat? -syknąłem, bo Taehyung za mocno ściskał mój obojczyk.
-Umm... okej -uznał,puszczając. Odetchnąłem z ulgą.
-Tak! Wreszcie! -zaczął krzyczeć Hoseok, skacząc po całym dachu.
-Co się dzieje? -spytał NamJoon, spoglądając na przyjaciela.
-Najlepsza Dupa w szkole chce umówić się ze mną na randkę -odpowiedział dumny i zawtórował mu dzwonek.
-Dzisiaj ja idę na czaty -warknął zdenerwowany Taehyung i w ekstremalnie szybkim tempie znalazł się zza drzwiami, uprzednio nimi trzaskając.


*Tak na serio, to nie wiem jak nazywa się ojciec Kooka  XD *

~~~~
UHUHUHHU

GRUBO SIĘ DZIEJE

B)))

O HOSI HOSI

i tak zostanie gejem

ŻARCIK KOSMONAUCIK

HEHE

Pedał od Roweru ➫ VKookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz