ROZDZIAŁ 12.3

9.3K 741 43
                                    


Kiedy staniesz się wampirem, jednego możesz być pewny – pewnego dnia obudzisz się i zdasz sobie sprawę, że cholernie brakuje ci czegoś takiego jak sen. Nie chodzi tu o proces, w którym leżysz w łóżku i regenerujesz swoje ciało, a twoje myśli odpływają w ciemność. Chodzi o te kolorowe historie, które po przebudzeniu albo odchodzą po kilku minutach, albo odkształcają się w twojej pamięci na długie lata. Nierealne sytuacje, fałszywe emocje, które mimo to potrafią przyspieszyć bicie twojego serca lub nieświadomie wycisnąć łzy z oczu. Po jednych się uśmiechasz i dałbyś wiele, żeby się spełniły, po innych biegniesz do kontaktu ze światłem i modlisz się o to, żeby jak najszybciej o nich zapomnieć.

Wampiry traciły możliwość śnienia. Nie budziliśmy się w środku nocy z krzykiem, nie dzwoniliśmy rano do najlepszych przyjaciół, żeby opowiedzieć im o totalnie absurdalnym śnie. A przecież to właśnie te krótkie historie tak często odzwierciedlają nasze pragnienia i obawy, naszą podświadomość, która próbuje nam coś przekazać. Niby ot taka zdolność do śnienia, do której będąc człowiekiem nikt nie przywiązuje wagi i dopiero po zmianie w wampira uświadamiasz sobie, że utraciłeś coś bardzo ważnego, coś czego w żaden sposób nie jesteś w stanie odzyskać. Oddychasz, chodzisz, czujesz, dotykasz, śpisz, możesz jeść i pić, zamiast funkcjonować w dzień, zamieniasz to na noc.

Snów nie da się przywrócić czy zastąpić.

Po prostu znikają.

Zostawiają pustkę, której nie sposób wypełnić.

Spędzając całe dwa dni w swoim pokoju w rezydencji Katherine ogromną ilość czasu i wysiłku przeznaczałam na próby wcześniejszego zaśnięcia, mając nadzieję, że w ten sposób uda mi się coś wyśnić. A raczej nie coś tylko kogoś. Cóż, to był jedyny sposób, żeby jakoś zobaczyć Dantego, a kiedyś gdzieś przeczytałam, że osoba, za którą tęsknimy często występuje w naszych snach. Problem w tym, że kiedy nie nadchodził świt, można powiedzieć, że wampiry cierpiały na bezsenność. Nie czuliśmy zmęczenia ani chęci położenia się wcześniej niż równo ze wschodem słońca.

Kiedy więc nieskutecznie próbowałam przywołać sen, do pokoju pukało wiele osób: Shane, Katherine, Christopher, a nawet Toby. Nie wpuszczałam żadnego z nich, niezależnie czy mi grozili, czy prosili. Dopiero wczoraj, około drugiej w nocy do drzwi zaczęła walić pięściami Stella, która krzyczała, że je wywarzy, jeśli nie otworzę. No to przekręciłam klucz w zamku i z powrotem opadłam na łóżko, nakrywając się kołdrą po same uszy.

– Co się dzieje? – zapytała rzeczowo, zatrzaskując drzwi, po czym przysiadła przy mnie. – Masz depresję czy jak?

– Może.

– Daj spokój, Char. Przestań się dołować, weź kąpiel, załóż czyste ciuchy i wróć do żywych. Przynajmniej tak teoretycznie.

– Nie mam ochoty.

Stella westchnęła ciężko i łapiąc mnie za ramię, odkręciła do siebie przodem.

– To przez Margaret czy Dantego? – Wzruszyłam obojętnie ramionami, próbując się od niej odwrócić, ale mi na to nie pozwoliła. – Kotek, wiem, że od początku tego lata świat wali ci się na głowę. Rozumiem też, że jest ci ciężko, dowiadując się tylu nowych rzeczy, ale nie tak zachowuje się Charlotte, którą znam. Tamta Char już dawno zrobiła by raban na pół miasta.

– Tamtej Char już nie ma.

– Ależ oczywiście, że jest! – zawołała, marszcząc czoło. – Tylko, że skutecznie ją blokujesz swoim dołem, bunkrując się tutaj jak jakiś tchórz.

We're dead coupleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz