Part 15.

3.4K 328 30
                                    

Wychodząc ze szpitala czułem jak ciężki okres nas czeka. Harry fizycznie był w lepszym stanie, ale jego psychika była zniszczona. Ciągle milczał albo warczał, że chce zostać sam. Nie chciał patrzeć na Lili, bo twierdził, że nie jest jego idealną córeczką. To ja w trybie natychmiastowym musiałem nauczyć się karmienia i przewijania. Teraz mijał równy tydzień od porodu, a my wreszcie mogliśmy wrócić do siebie. Mama chłopaka zapewniała, że zawsze możemy na nią liczyć, a wraz z moją matką obiecała pomoc przez najbliższe dni. Lili nie miała problemów z oddychaniem czy jedzeniem, a to były jedyne plusy całej sytuacji. Styles od razu poszedł do sypialni, a ja postawiłem nosidełko na kanapie.

- Jesteśmy w domu - szepnąłem rozpinając pasy i uśmiechając się do dziecka. Zupełnie nie dbałem o to czy mnie słyszy. Była moją małą córeczką i chciałem z nią rozmawiać. Dla mnie była najlepsza i nie mógłbym jej odrzucić. - Chyba coś zjemy, co? - zapytałem, podnosząc ją i przytulając, a ta jak na zawołanie rozpłakała się.

Gemma położyła dłonie na drobnych plecach dziecka, dając mi do zrozumienia, że to ona zajmie się Lili. Kobiety siedziały w sypialni, a ja przygotowywałem kawę i herbatę. Czekając aż woda się zagotuje, skierowałem się na górę. Harry leżał w sypialni, plecami do drzwi.

- Wszystko w porządku? - zapytałem cicho, kładąc się obok niego. W odpowiedzi dostałem ciszę więc zapytałem czy chce herbatę.

- Nie.

- A kanapkę?

- Nie.

- Powinieneś coś zjeść.

- Daj mi spokój - podniósł głos, a ja automatycznie zabrałem rękę, która głaskała jego ramię. - Wyjdź stąd!

Bez zbędnego słowa opuściłem sypialnie i dołączyłem do pozostałych osób na parterze. Pijąc kawę patrzyłem na Lili śpiącą w nosidełku i zastanawiałem się jak to możliwe, że ona w ogóle jest z nami. Czułem się jak w głupim filmie albo żałosnym żarcie. Nie mogłem odnaleźć się w roli ojca, ale musiałem wziąć się w garść. Teraz Lili była z nami i potrzebowała mnie. Tak samo jak Harry, który musiał odpocząć i powrócić do zdrowia.

Pierwsze przewijanie ominęło mnie i spadło na babcie, które wyręczały mnie we wszystkim pierwszego dnia. To one karmiły, przewijały i uspokajały. Chciałem uczestniczyć w kąpieli, ale drobne ciało dziecka przerażało mnie. Bałem się, że ją upuszczę i utopi się w wodzie choć tak naprawdę to nie było jej zbyt dużo. Noworodek denerwował się i płakał, gdy próbowałem go umyć. W końcu spanikowany poprosiłem o ręcznik i oddałem ją Gemmie. Moja mama zganiła mnie, że nie mogę być taki nerwowy, a ruchy nie powinny być chaotyczne. Przeprosiłem i obiecałem poprawę. Cierpliwie karmiłem dziecko, a potem odkładałem je w łóżeczku, przy którym spędziłem jeszcze kilka minut. Głaskałem maleńką piąstkę Lilii chciałem chronić ją przed całym światem. W końcu pocałowałem ją i wyszedłem, cicho zamykając drzwi. Wchodząc do sypialni zauważyłem talerz z tostami, który przyniosłem tam przed godziną.

- Powinieneś coś zjeść, Harry - upomniałem chłopaka kolejny raz.

- Nie jestem głodny.

- To już drugi dzień.

- No i co? Nie musisz się mną przejmować.

- Ale ja się przejmuję, bo ciebie kocham!

Prychnął cicho, a ja przytuliłem się do niego. Słyszałem głosy naszych rodzicielek dobiegające z dołu, ale zupełnie nie przejąłem się ich obecnością. Jedyne o czym teraz myślałem to sztywność chłopaka, gdy go przytuliłem. Nie okazywał mi żadnych uczuć i czułem się odepchnięty.

Przez następne dni chłopak omijał pokój dziecka szerokim łukiem. Miałem wrażenie, że nie słyszy płaczu, na który ja od razu reagowałem. Rzucałem wszystko co robiłem i biegłem z butelką albo zabierałem się za zmianę pieluchy. Nawet jeśli mogła to zrobić któraś z babci. Kobiety wyjechały po kilku dniach na moją delikatną prośbę. Dawałem już sobie radę z obowiązkami i chciałem się sprawdzić. Już od rana czułem strach, gdy karmiłem Lili. Mijała czwarta, a ja byłem zmęczony po nieprzespanej nocy. Harry spał głęboki snem i nie zareagował, gdy położyłem się obok z noworodkiem. Patrzyłem na Lili i czekałem aż uśnie. Styles leżał do nas plecami, a ja pragnąłem żeby odwrócił się i również nas przytulił. W końcu udało mi się usnąć. Płacz dziecka wyrwał mnie ze snu. Z zamkniętymi oczami głaskałem dziewczynkę po brzuchu, ale to nic nie działało. W końcu przypomniałem sobie o Harrym, ale zdziwiłem się, gdy nie było go obok. Musiałem zająć się Lili więc zszedłem z nią na dół, prosząc o ciszę. Wchodząc do kuchni zauważyłem Stylesa. Prędko mnie wyminął, gdy poprosiłem, by potrzymał naszą córkę. Po posiłku odłożyłem Lili do łóżeczka i poszedłem pod prysznic. Potrzebowałem przebudzenia i mocnej kawy. Zaparzając ciemny napój odebrałem połączenie od mojej mamy. Kobieta pytała jak sobie radzę i co z Harrym. Przyznałem, że chłopak nadal nie chce patrzeć na Lili i cały czas spędza w sypialni.

- Jeśli chcesz to mogę wrócić, Louis. Pomogę ci.

- Nie, mamo, dam radę. Po prostu potrzebujemy czasu.

- Wiesz, że możesz dzwonić o każdej porze dnia i nocy, prawda?

- Jasne, mamo. Dzięki.

Rozłączyłem się i poszedłem z kubkiem do sypialni, uprzednio zerkając do pokoju Lili.

- Musimy porozmawiać, Harry - powiedziałem do chłopaka, który pusto wpatrywał się w ścianę leżąc na boku. - Usiądź.

- Chcę spać, daj mi spokój.

- Ja też chcę spać, Harry. Spałem dzisiaj trzy godziny więc nawet nie próbuj mnie wkurwiać.

- Nie mów tak do mnie.

- Musimy porozmawiać o Lili.

- Nie ma o czym.

- O naszej córce, Harry. Ona potrzebuje obojga rodziców.

- Daj mi spokój.

Czułem jak z każdym kolejnym żałosnym zdaniem rośnie we mnie poziom agresji. W końcu zacząłem krzyczeć, że chłopak jest nieodpowiedzialny, a ja nie dam rady pogodzić pracy i wychowania dziecka. Na dodatek Lili potrzebuje kolejnych badań, a ja nie będę musiał zrywać się z pracy każdego dnia. Harry zarzucał mi, że mogliśmy zostawić ją w szpitalu, a ja nie wytrzymałem i wyjąłem z szuflady papiery adopcyjne, które dostaliśmy w szpitalu. Rzuciłem plikiem kartek w chłopaka krzycząc, że ma je wypełnić i oddać Lili do domu dziecka niczym parę butów na reklamacji. Trzaskając drzwiami kierowałem się do dziecięcego pokoju, w którym rozbrzmiewał głośny płacz.

----

Mamy ponad 20K i prawie 3K gwiazdek! A ja poza tym za 3 tygodnie mam maturę i do tego czasu nie mogę obiecać regularnych notek :c

Impossible.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz