45

962 99 10
                                    

- Mówiłem, że jeśli coś mu się stanie, to Cię zabiję?! Mówiłem! - krzyknął Louis i doskoczył do Liama, w ostatniej chwili wciągając go do salonu. Popchnął go na kanapę, siadając na nim okrakiem. Uderzył go w policzek i zaczął uderzać go pięściami w klatkę piersiową. Liam się nie broni, bo wie, że zasłużył. Zrozumiał, że zrobił źle, tylko szkoda, że tak późno.

- Lou... Chodź. - szepnął Harry, łapiąc Louisa w pasie i ściągając go z Liama.

- Chcę, żeby Zayn tu był! Chcę wiedzieć, że nic mu nie grozi, że już nie dzieje mu się krzywda! On ma być przy mnie do cholery! - szarpie się, machając nogami na wszystkie strony. - Puść mnie, Harry, chcę go poszukać! - staje na prostych nogach i odwraca się do swojego chłopaka, ukazując zapłakaną twarz. - Proszę, znajdź go, Harry. Znajdź. - szepcze, a później wpada w ramiona Stylesa, mdlejąc.

*

- Błagam Cię, człowieku. Udo mnie strasznie boli, boję się, że wdało się zakażenie. Możesz przeczyścić ranę? - Zayn zaciska zęby. - Proszę!

- Dobra, ale weź się już zamknij! - krzyczy i wylewa na ranę sporo spirytusu.

- Ała, kurwa, zlituj się! - piszczy, zamykając oczy, z których wypływa kilka łez.

- Boli? Bardzo dobrze. - warczy i mocno owija jego udo bandażem. - Bardzo mi przykro, ale pocisk został. - śmieje się szyderczo.

- Co?! Nawet tak nie żartuj!

- Wyglądam Ci na kogoś, kto żartuje? - łapie mocno za jego szczękę.

- Nie, przepraszam!

*

- Liam! Telefon Zayna był aktywny godzinę temu na przedmieściach Chichago w opuszczonym magazynie! - krzyczy Harry, znad swojego laptopa.

- Jedziemy! Ruszaj się! - rzuca do niego jeden pistolet, swój chowając za pasek spodni.

- Ja też jadę. - w salonie pojawia się Louis, który niedawno się przebudził.

- Nie ma, kurwa, mowy. Zostajesz z Niallem. - rozkazuje Harry.

- Zamknij się. - burczy, zakładając kurtkę i bierze dla Zayna.

- Louis...

- Nie, Harry! To mój przyjaciel i muszę przy nim być. A ten dupek - kiwa na Liama. - ma się do niego nie zbliżać, chyba że Zayn będzie o to prosił.

- Dobrze. Niall, zostaniesz sam?

- Tak, oczywiście. - posyła im uśmiech. - Bądźcie ostrożni. Powodzenia.

Po tych słowach wszyscy wychodzą z domu i idą do samochodu.

*

- Przynieś mi coś do picia, proszę. - szepcze słabo, kładąc się na materacu.

- Przyniosłem wcześniej, ale zapomniałem Ci dać. Trzymaj. - podaje mu szklankę z wodą.

- Dziękuję. - bierze ją w ręce i upija łyka.

*

Godzina później

- Jesteśmy, wysiadajcie. - mówi Harry.

Wychodzą z samochodu i kierują się do środka. Louis idzie w środku, chroniony przez chłopców z bronią i miętoli w rękach kurtkę dla Zayna. Podchodzi bliżej Harry'ego, łapiąc go za szlufkę od spodni, na co Styles się odwraca.

- Idź. Chcę być blisko Ciebie. - Louis uśmiecha się delikatnie i całuje go w policzek.

- Szukamy, kurwa, Zayna. Możecie przestać?

Ledwo Liam skończył, gdy obok otworzyły się drzwi, a z pomieszczenia wyszedł mężczyzna z nagrania.

- Payne. - śmieje się cicho i opiera ramieniem o framugę. - Co Cię tu sprowadza?

- Nie udwaj głupiego, koleś. Gdzie jest Zayn?

- Zayn? Och, Zayn. Uroczy jest, naprawdę, tylko troszkę pyskaty. - uśmiecha się. - A jak dobrze się go pieprzyło... Był prawiczkiem? Cholernie cia... - Liam nie wytrzymuje i strzela facetowi w głowę. Czuje jak jego dolna warga drży, a oczy zachodzą łzami. Schyla się i przeszukuje jego kieszenie, w których znajduje kluczyki. Chowa je, uważając, że będą potrzebne.

Chłopcy wchodzą do pomieszczenia na przeciwko, w którym przebywa Zayn. Leży skulony na materacu, z rękami wciąż skutymi za plecami. Prawdopodobnie śpi.

- Zayn! - Louis krzyczy i pada na kolana przed przyjacielem. - Zayn, otwórz oczy, chłopaku. - Malik z trudem uchyla powieki, patrząc na Louisa. - Hej. - śmieje się szczęśliwie ze łzami w oczach. - Masz coś na sobie? Jakieś ubranie?

Zayn kręci głową, niezdolny do wypowiedzenia czegokolwiek. Louis rozgląda się za czymś do picia, aż jego wzrok pada na szklankę z wodą, którą bierze w rękę.

- Twoje? - Zayn kiwa głową. - Proszę. - przystawia do jego ust szklankę, a Zayn wszystko wypija.

- Cześć, Lou. Możesz mnie rozkuć? Proszę? - zaciska wargi, szarpiąc rękami. - Dupek na chwilę mnie rozpiął, ale jak wychodził to musiał mnie znowu skuć.

- Tak, już. - podnosi się z kolan, podchodzi do Liama i wyciąga z jego kieszeni klucze. - Może któryś pasuje. - wraca do Zayna i sięga do kajdanek. - Jest, ten mały pasuje! - uśmiecha się i uwalnia nadgarstki Zayna. Układa go na plecach i siega po jego ręce, rozmasowując je delikatnie. - Coś Cię boli?

- Udo, postrzelił mnie i kula została. - odsuwa kawałek koca. - Chciałem, żeby mi to odkaził, więc polał spirytusem. Dupek.

- Będą musieli Ci to wyciągnąć w szpitalu. - szepcze, przyglądając się jego ranie. - Och i nie martw się. On nie żyje. Liam go zabił.

- Liam tu jest? Chcę, żeby mnie przytulił.

- Nie ma mowy, Zayn. To jego wina.

- Nie uważam tak, Lou. Nie obwiniaj go. Nikt nie jest winny, dobrze? - uśmiecha się delikatnie, czochrając grzywkę Louisa. Louis robi naburmuszoną minę, ale odsuwa się i przepuszcza Liama. Payne wyrywa z rąk Louisa kurtkę i pomaga ją założyć Zaynowi.

- Przepraszam. Nie wezmę więcej tego świństwa. Wiem, że się mnie bałeś i nie dziwię się.

- Cicho. - szepcze i całuje go delikatnie, co Liam odwzajemnia.

*

Aaaaaa tym razem ponad 800 słów! 😄

Czytasz? Zostaw gwiazdkę i komentarz!

Love you all xx

Love you all xx

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Nightmare *Ziam*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz