Rozdział VIII - Kałuża bólu

102 8 10
                                    


Ciekawy tytuł prawda ? Ciekawe o czym tu przeczytacie... he he. Wszystkie zboczuszki będą zadowolone. Osoby wrażliwe i ze słabymi nerwami proszę o opószczenie tego rozdziału (i tak nikt tego nie zrobi).

!!!Attention!!!

Rozdział +18

₩--------------/^&^\--------------₩

PERSPEKTYWA ALEXA

Obudziłem się jak zwykle. Marco przytulony do mnie. Chyba go kocham... ale nie wiem. Niedawno się poznaliśmy. Ehhh z samego rana takie przemyślenia.

Marco pocałował mnie w policzek. Słodziak... beze mnie nie poradziłby sobie z tym domem. Czuje, że jestem dla niego bardzo ważny. Pocałowałem go w czółko.
Nagle poczółem pożądanie. Palcami ścisnąłem jego sutki. Językiem zacząłem penetrować jego usta. Ustami schodziłem niżej i przy jego pępku zrozumiałem co wyprawiam. Kiedy tak go pieściłem przechodziły nas miłe ciarki i dreszcze ale to było złe... TAKA MIŁOŚĆ NIE ISTNIEJE. Ja się nim tylko opiekuję. Szybko wstałem i gdy wychodziłem zatrzymał mnie głos Marco.

-A-Alex wróć- mówił zdyszany i cały czerwony na buzi- Proszę

-To nic nie znaczyło- powiedziałem zły na siebie

Wyszedłem i usłyszałem jego szloch. Zamknąłem się w pokoju gościnnym. Marco podszedł pod drzwi.

-To naprawdę nic nie znaczyło ? To nic dla ciebie nie znaczyło ?- uderzył ręką w drzwi, słyszałem jak osuwa się po nich plecami- Nic dla ciebie nie znaczy, że mi się podobało i... i że cię kocham ?

Zatkało mnie. Słyszałem jak odchodzi. Wyjrzałem przez okno i okazało się, że na dworze jest ciemno. Przez tą sytuację nie zauważyłem tego, że obudziliśmy się w nocy. Po chwili wyjrzałem za drzwi. Przeraziło mnie, to co zobaczyłem. Marco cały zapłakany (przynajmniej ubrany) wybiegł w środku nocy na dwór. Wybiegłem na werandę i daleko hen od domu zobaczyłem jego sylwetkę. Co ja narobiłem...

PERSPEKTYWA MARCO

Biegłem i biegłem byle dalej. Znów zostałem odrzucony. Kochałem go tak bardzo ale on... nie kochał mnie. Zwolniłem i usłyszałem kroki. Za mną, przede mną i po drugiej stronie ulicy ktoś szedł. Byłem przerażony. Mogłem zostać w domu z Alexem. Nagle przechodząc obok jakiejś uliczki ktoś wciągnął mnie w ciemność. Sklebnował mnie i zatkał usta. Na końcu ulicki pojawiły się trzy postacie. Pewnie te które widziałem wcześniej.

-I co kochanie ?- usłyszałem niestety znajomy głos- Chciałeś miłości i zaraz ją dostaniesz

Słowa Reinera przestraszyły mnie jeszcze bardziej. Usłyszałem potrójny dźwięk rozpinania zamków i okropne śmiechy. Płakałem jak dziecko. Związali mi ręce nad głową. Zdjęli spodnie, bokserki, koszulę pocięli. Bałem się tak bardzo. Nagle bez ostrzeżenia ktoś we mnie wszedł. Coś przeraźliwie grubego naciskało na mój odbyt. Wchodziło coraz głębiej i głębiej szybciej i szybciej wyciskając ze mnie kolejne łzy i krzyki tłumione przez skarpety w ustach.

-Fajnie, że jesteś taki ciasny- kolejny znajomy głos, tym razem płakałem bo ten kto to powiedział był tym kogo kiedyś kochałem- Dajesz mi więcej frajdy

-Teraz ty Reiner a później Bert- Jean zaśmiał się donośnie wychodząc ze mnie i dochodząc w moich ustach- Annie pilnój czy ktoś nie idzie

Nagle ktoś wyszeptał mi do ucha.

-Przepraszam Marco... j-ja tego nie chcę... ale oni mnie zmusili- Berthold powiedział smutno- Pomogę ci się rozluźnić i będę delikatny

Pocałował mnie w policzek. Miałem twarz przyłożoną do ściany i nachylałem się w kącie 90 stopni. Bert klęknął pode mną i ujął mojego członka w dłoń co zamaskowało na chwilę ból powodowany penetracją.  Ruszał nim powoli. Językiem dotknął głowki do której się przyssał. Po chwili przejechał językiem wzdłuż całego trzonu. Zatrzymał się przy moich jądrach z których jedno wziął do ust nadal ruszając ręką. Było mi nawet miło w porównaniu do tego co robił mi Jean i Reiner. Bert przyśpieszył ruchy ręką i w końcu doszedłem.

-Berthold, teraz ty- zarechotał obrzydliwie Reiner

-Będę delikatny- wyszeptał Bert- Postaraj się rozluźnić

Reiner wyjął skarpetki z moich ust a na ich miejsce włożył swojego penisa. Był obrzydliwy ponad to Reiner wpychał go tak głęboko, że prawie się dusiłem.

-Liż suko- tylko to umiał powiedzieć

Poczułem delikatny nacisk na moje wejście. Bardzo chciałem się rozluźnić ale mi nie wychodziło. Bert widząc moją niemoc po raz kolejny ujął w dłoń mego penisa stymulując go. Od razu zrobiło mi się miło. Bert wszedł we mnie nie sprawiając większego bólu fizycznego a raczej psychiczny. Wiem, że chciał jak najlepiej i za to go cenię.
Po tym jeszcze kilka razy się zamienili i odeszli zostawiając mnie nagiego, na zimnie, w kałuży krwi, spermy i łez. Łkałem błagając los o śmierć albo chociaż o to by Alex przyszedł po mnie... Powieki zrobiły się nazbyt ciężkie i powoli popadałem w sen. Tak bardzo tego chciałem. Sen był jedynym lekarstwem na cierpienia... ukojeniem... nagrodą za wytrwałość... sen tak słodki niczym śmierć pozwalający na utratę świadomości i upadek w wielką pustkę bez uczuć. Tym się stałem zbrukaną, pustą puszką. Niczym więcej...

PERSPEKTYWA ALEXA

Po jakichś dwóch godzinach oczekiwań wyszedłem z domu. Mijałem grupę roześmianych nastolatków. Gdybym wtedy wiedział co zrobili zabijałbym każdego w męczarniach. Śmierć w jak przystało na takie potwory. Biegłem nawołując go. W pewnej uliczce usłyszałem chrapanie. Temu odgłosowi towarzyszył bardzo dziwny zapach. Normalnie pomyślałbym, że to jakiś żul zasnął w śmietniku ale z ciekawości zajrzałem w ciemność. Przez to co zobaczyłem, zbierało mi się na wymioty, prawie zemdlałem. Nogi odmówiły mi posłuszeństwa a twarz zbladła. W szkarłatnej kałuży leżał Marco. Trząsł się. Gdyby nie wściekłość padłbym na ziemię obok niego, ale nie mogłem. Zdjąłem płaszcz i położyłem Marco na materiale. Przytuliłem mocno.

-Kocham cię Marco- wyszlochałem a raczej wybełkotałem- Tak bardzo cię kocham

₩--------------/^&^\--------------₩

Gdy to pisałem trzęsły mi się ręce jakbym miał jakąś chorobę. Nie wiem czy przez złość (emocje od pisania przednie) czy zmęczenie. Przepraszam za błedy, jak jakieś znajdziecie to napiszcie.

Ps bardzo przepraszam za to że pokazałem Jeana jako czarny charakter ale takie jest życie. Raz na koniu raz pod koniem (to bardzo źle brzmi). Przepraszam również za niepoprawne napisanie imion i nazwisk. Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina.
:*

Duch miłości Where stories live. Discover now