Rozdział III - Cała prawda

112 10 11
                                    


Po odprowadzeniu Marco, padłem na łóżko i chcąc szybciej zasnąć zacząłem analizować dzisiejszy dzień.
Przypomniałem sobie ciepło ciała Marco gdy mnie przytulił, przypomniałem sobie łzę spływającą po jego policzku. Mój smutek gdy na to patrzyłem. Nawet nie wiem czemu było mi przykro przez jego płacz, skoro nawet go nie znam. Takimi rozmyślaniami zakończyłem pierwszy dzień w nowym domu.

***

Obudziły mnie promienie słońca skomponowane z dźwiękami głośniego budzika. Uderzyłem w guzik z całej siły, dzięki Bogu się wyłączył. Chwilę leżałem, wstałem po chwili. Ubrałem się w szlafrok i poszedłem do łazienki, przemyłem twarz, załatwiłem potrzeby. Dziś czekał mnie pracowity dzień... jak zwykle. Ubrałem się i poszedłem do kuchni. Herbata aromatyzowana, jajecznica. Zapowiadał się piękny dzień... Po śniadaniu usłyszałem dzwonek do drzwi. Miałem nadzieję, że to Marco oszczędzi mi rozpakowywania rzeczy po przeprowadzcce. Jednak była to ekipa, która wniosła meble i paczki. Reszte musiałem zrobić sam. Kilka godzin i moje nowe mieszkanie było idealne. "Muszę się przygotować, Marco niedługo będzie" pomyślałem i poszedłem do prawie pustej "sztani".
Ubrałem się w ulubioną koszulę w zielono szarą kratkę. Granatowe jeansy w stylu slim fit. Użyłem perfum. Pozostało mi czekać. Marco wysłał mi wcześniej sms z informacją, że przyjdzie o 19. Była już 18.45 Piętnaście minut mi wystarczy...ufff.
Ładnie uczesałem włosy i poszedłem do salonu. Miałem składany stół, który rozłożłem żeby mieć więcej miejsca i przyniosłem przekąski.
Opowiem Marco o moim odkryciu. Drzwi obok kuchni nie prowadziły do piwnicy lecz do biblioteczki wypełniomej książkami. Może poczytamy... chcę mieć z nim lepszy kontakt. "Dzwonek do drzwi! Marco przyszedł". Podszedłem do drzwi a za nimi stał Marco w swoim płaszczyku... ubrał się bardzo elegancko... dla mnie ? Podbiegłem do niego i przytuliłem. Odwzajemnił uścisk po czym zaprosiłem go do środka.

-Mam niesamowitą wiadomość Marco - powiedziałem z niemałym entuzjazmem

-Jaką ?-zapytał zaciekawiony

-Mam w domu księgarenkę... biblioteczkę... wiesz o co chodzi- powiedziałem biorąc jwgo dłońi ciągnąc w stronę kuchni- Pokażę ci

Marco uśmiechną się. Otworzyłem drzwi. Za nimi do sufitu stały pułki z książkami. Do pomieszczenia wchodziło się po schodach z ciemnego drewna. W tym pokoju wszystko było z ciemnego drewna.
Była tam nawet jeżdżąca drabinka.

-Łał- powiedział Marco. Wyglądał jakby znalazł się w jakiejś świątyni

-Będziemy siedzieć tu czy w salonie ?- zapytałem

-Może w salonie-powiedział

-To chodźmy- znów pociągnąłem jego rękę

***

Siedzieliśmy przy stole popijając herbatkę. Debatowaliśmy o szkolnictwie... Poszedłem po więcej chipsów i w kuchni usłyszałem głos Marco

-Alex jesteś żołnierzem ?-zapytał, pewnie przegląda zdjęcia

-Byłem dwa lata a teraz już prawnik-powiedziałem

Przyszedł do kuchni, położył mi rękę na ramieniu i zajrzał co robię. Przyglądał się wsypywaniu chipsów do miski jakby to był kawior. A raczej patrzył na mnie jak na kuchmistrza...
Wręczyłem mu miskę. Powrócilibyśmy do rozmowy gdyby nie dzwonek do drzwi.

-Miałeś mieć innych gości ?-zapytał ciekaw sytuacji

-Nie, zaraz sprawdzę-podszedłem do drzwi- Dobry wieczór, czym mogę służyć ?

-Dobry wieczór, jestem Armin Arlert i...

-Armin ?-przerwał mu Marco

-Marco ?-zapytał Armin- Znasz pana McFlaira ?

-Jasne, jesteśmy... przyjaciółmi- między jesteśmy a przyjaciółmi zrobił przerwę. Chyba nie jest tego pewien...

-Właśnie, jesteśmy przyjaciółmi- podszedłem i objąłem go w pasie na co Armin uśmiechną się lekko

-Przyszli ze mną przyjaciele : Mikasa Ackerman i Eren Jaeger- powiedział z dziwnym... roześmianym tonem głosu

Obydwoje powiedzieli mi krótkie "Dobry" i wręczyli podarunki. Sałatkę, pizzę, i spaghetti.

-Przepraszam, że spytam, ale czy jest pan homoseksualistą ?- Armin potrafi wyprowadzić człowieka z równowagi. Zobaczył jak się we mnie gotuje i znów posłał uśmiech, ale nie mi lecz Marco, który był... przerażony- Tak się pan przytulił do Marco... po prostu chcielibyśmy wiedzieć.

-Tak się składa, że nie jestem gejem i Marco też nie- powiedziałem zdenerwowany napięciem w pokoju- Chyba...

Tym razem Armin nie próbował ukryć uśmiechu, który posłał Marco, nie tylko on się uśmiechną ale wszyscy. Marco nagle wstał i wybiegł...

-I widzicie co narobiliście ?- zapytałem surowo- Poszukam go

Usłyszałem cichy szloch za moim domem... przy ścianie siedział z kolanami przy klatce piersiowej Marco. Siadłem obok niego i objąłem.

-Marco czy ty...  ?-zapytałem z troską- Mi możesz o wszystkim powiedzieć, no to powiesz ?

-T-tak jestem gejem- wybełkotał, objąłem go i przyciągnąłem do mojego torsu. Położył na nim głowę-
Nie chciałem żebyś mnie odtrącił jak moi przyjaciele...

-Mówisz o Arminie i reszcie ?- zapytałem

-N-nie oni jako jedyni zostali-powiedział zapłakany a ja otarłem jego oczka - Kiedyś zakochałem się w koledze. Powiedziałem mu to. On mnie zlinczował za miłość... wyzywał, bił. Bałem się, że... cię stracę.

-Nigdy bym cię nie odtrącił- powiedziałem całując go w czółko- To, że nie jestem gejem nie znaczy, że nie możemy być przyjaciółmi. Co ty na to Marco ?

-Czyli nadal będziemy przyjaciółmi ?- zapytał bezbronnie

-Zawsze...-przytuliłem go mocniej, ta chwila może trwać i trwać. Nie jestem gejem, ale tak pragnę jego bliskości, miłości.

Wziąłem go na ręce, z początku protestował, ale później zarzucił mi ręce na szyję.

-Zmarzłeś, położę cię u mnie w pokoju, a ja pośpię na kanapie- oznajmiłem

-Nie, nie pozwolę żebyś we własnym domu spał na kanapie, po prostu wrócę do siebie- powiedział

-Nie ma mowy, u ciebie musi być zimno, będziesz spał u mnie...- powiedziałem surowo

-Więc ty ze mną- wmurowało mnie ale też czułem szczęście

Armin i reszta zdążyli już wyjść więc zaniosłem Marco prosto do sypialni.
Nie miał piżamy więc spał w samych bokserkach... nawet nie zobaczyłem jak krew napłynęła mi do niższych partii ciała, ale wstyd. Zgasiłem światło, i położyłem się tak żeby zająć jak najmniej miejsca.

-Chodź bliżej- powiedział troskliwie- Zaraz spadniesz

-Nie chcę zabierać ci miejsca- powiedziałem a Marco nie kwestionował moich słów

***

W nocy obudził mnie kopniak Marco. Był cały spocony, dyszał... musiał mieć zły sen. Zbliżyłem mój nagi tors do jego. Przytuliłem chłopaka i złapałem za brodę... szeptałem mu "Marco już dobrze... ciiii". Obudził się.

-P-przepraszam, że cię obudziłem- powiedział ze smutkiem

-Nic się nie stało- obróciłem się do niego plecami z zamiarem dalszego snu

-Alex... mogę... się przytulić ?- zapytał niepewnie

-Oczywiście-odwróciłem się do niego. Położył się na mojej klatce piersiowej, objąłem go i pocałowałem w czubek głowy. Zasnęliśmy...

₩----------------------/^&^\---------------------₩

Długi dziś rozdział ale to rekompensata za to że nie ukazał się wczoraj. Piszcie czy się wam podoba mopsy :*

Duch miłości Where stories live. Discover now