Rozdział 17

6.6K 358 65
                                    

Hermiona skrupulatnie zapisywała każde słowo profesora Bins'a, nie zważając na pochrapywania kolegów z klasy. Po co miałaby się przejmować jakimiś tępymi, nie ambitnymi uczniami, którzy nie znają wartości nauki?

No ale, gdyby się przejmowała, zauważyłaby, że jedna osoba z nie ogarniętej gromadki, wcale nie śpi, tylko pilnie przygląda się Gryfonce. Draco Malfoy również nie słuchał nauczyciela, jak jego śpiący przyjaciel, Blais, ale wykorzystywał czas w bardziej kreatywny sposób. W końcu, gdy upewnił się, że wszyscy już zasnęli, a profesora całkowicie pochłoną temat goblinów, zmienił swoje miejsce. Na jakie? Na to puste, obok Granger.

– Co tam tak skrobiesz, skarbie?

Hermiona z oburzeniem spojrzała na nowego sąsiada.

– Malfoy, do cholery, wynocha! – Odszepnęła.

– Sorry, ale Blais obślinił całą ławkę. Powinnaś się cieszyć, że nie utonąłem.

– Dziękuję Bogu, nie widać? – Warknęła.

– Sarkazm do ciebie nie pasuje, Granger, ale nie powiem, jest za co dziękować. Co by to było, gdyby świat stracił taką boską osobę jak ja.

Hermiona przewróciła oczami, powracając do robienia notatek. Niestety Ślizgon skutecznie jej w tym przeszkadzał. A to nucił coś pod nosem (trzeba było przyznać, że miał przyjemny głos), a to dźgał ją swoim piórem, szepcząc, że się nudzi. Czasem nawet się uspokajał. Wtedy bazgrał coś w książce.

– Granger, pamiętasz?

– Ale co?

– Noo, dzisiaj mamy korki.

Zdziwił ją bardzo, bo w jego głosie nie było jawnej kpiny, czy sarkazmu. Wydawał się ...cieszyć na te dodatkowe półtorej godziny nauki. Nie to niedorzeczne!

Ale Draco na prawdę się cieszył. Może sam nie wiedział dlaczego, ale od rana rozpierały go pozytywne emocje. Tak po prostu.

– Malfoy, skup się na lekcji – zganiła go, nie wiedząc co powiedzieć.

– Bardzo się skupiam. Ale na rzeczach WAŻNIEJSZYCH. Na przykład: jaki kolor pasuje do mnie bardziej? Czarny, czy zielony?

– Czarny – palnęła Hermiona. Nawet nie zauważyła jak słowo wypłynęło z jej ust, jakby było odrębnym tworem. Niechciany tworem, którego z ulgą się pozbyła.

Przed rozbawionym chłopakiem udawała, że jej odpowiedź była zamierzona. Że wcale nie czuła się zażenowana.

– Naprawdę?

– Tak, pytałeś się to odpowiedziałam, coś nie tak?

– Nie, skądże.

Malfoy z uśmieszkiem powrócił do swojej tajemniczej czynności bazgrania po książce. Hermiona zajrzała mu przez ramię z ciekawością i aż ją zatkało. Czy ona oślepła, czy może na mózg jej się rzuciło, ale... Malfoy naszkicował przepięknęgo smoka na jednej ze stron podręcznika. Jej szczęka walnęła o ławkę z głośnym hukiem. O Boże, czy to może być realne, że Draco Malfoy ma taki...nadzwyczajny talent plastyczny?

– MALFOY!

– Co, Granger? Jaki jest powód krzyczenia mi do ucha?

– Ty rysujesz! I to ŁADNIE!

– Co w tym dziwnego?

No właśnie, dlaczego ją tak zdziwiło? Malfoy też człowiek. Ale Jakoś nigdy nie objawiał żadnego talentu, no może denerwowanie innych.

Hermionę przez resztę dnia zajmował rysunek smoka, który wyrył się w jej pamięci. Oczywiście w pewien sposób przypominał dziewczynie epizod w bibliotece.

Dramione |Potrzebuję Zmian|Where stories live. Discover now