Rozdział 16

6.7K 376 17
                                    


Jak zwykle z małym opóźnieniem, ale liczę na waszą wyrozumiałość.

Ugh, czy te Ognioplujki muszą tak śmierdzieć? - pomyślała Hermiona. Zdmuchnęła z twarzy niesfornego loczka i rozejrzała się po cieplarni. Odrabiała właśnie szlaban i jak się okazało- nie sama. Razem z nią pracował Harry, Ron, Ginny i dwóch Ślizgonów, którzy poleźli za nią poza teren szkoły. Wszyscy jakoś znieśli wyrok, prócz Zabiniego. Ten jęczał jak primadonna i z obrzydzeniem dźgał łopatką swoją Ognioplujkę. Na ten widok Ginny roześmiała się cicho i zaczęła pomagać mulatowi.

Hermionę trochę to dziwiło, ale postanowiła nic nie mówić, tylko zająć się pracą.

Właśnie kończyła oczyszczać cuchnące liście rośliny, gdy ktoś wbiegł do cieplarni. Profesor Sprout wstała natychmiast ze swojego miejsca, odkładając czytaną wcześniej książkę.

- Coś się stało, panno Lovegood?

Luna nieprzytomnym wzrokiem rozejrzała się po pomieszczeniu, aż w końcu zauważyła Harry'ego. Momentalnie się uśmiechnęła i to tak uroczo, że przez chwilę można było zapomnieć o jej dziwnej naturze.

- Profesor McGonagall prosi Harry'ego do siebie.

- A...ale pan Potter odrabia właśnie szlaban - zaprotestowała nauczycielka zielarstwa.

- Nie wiem, ale to podobno bardzo ważne. Pewnie chodzi o nargle, proszę pani. W końcu zwrócono na nie uwagę.

Gryfonka zachichotała pod nosem, podobnie jak reszta. Jedynie kobieta zrobiła wielce zdziwiona minę, ale koniec końców, zgodziła się puścić Wybrańca. Gdy zniknęli za szklanymi drzwiami, profesor westchnęła teatralne, mrucząc coś pod nosem. Reszta musiała wrócić do pracy.

Hermiona nie wierzyła, by to co powiedziała Krukonka było prawdą. Uratowała go od ciężkiej roboty i chociaż było to urocze, Gryfonka nie pochwalała takiego nie odpowiedzialnego, lekkomyślnego zachowania. Cóż, na całe szczęście, Ginny nie miała tak wyostrzonego zmysłu obserwacji i nie zauważyła niczego dziwnego.

- Hej, jak ty to robisz, że ten chwast się nie wyrywa? - Spytał Malfoy, podchodząc do Hermiony, ze śmierdzącą rośliną w ramionach.

- Jakbyś słuchał na lekcjach, wiedziałbyś, bo profesor wspomniała o Ognioplujkach w piątej klasie.

Chłopak przewrócił oczami.

- Granger, gdybyś się tak nie mądrzyła, zapewne więcej osób, by cię lubiło. No i po co mam słuchać tej starej prókwy, skoro mam taką miłą koleżankę jak ty, Granger, która kocha pomagać innym.

Dziewczyna mimo wszystko się uśmiechnęła, ale zaraz sprostowała.

- Wazelina strasznie niefajna jest, zwłaszcza w ustach kogoś kto mnie nienawidzi.

- Nie nienawidzi. Po prostu źle reaguję na twoją gryfońską buźkę. Chociaż wiesz, gdybyś się trochę odpicowała, może nie miałby odruchów wymiotnych.

- Malfoy jak zwykle czarujący - mruknęła Hermiona, dyskretnie jednak spojrzał na swoje odbicie w szybie cieplarni. Co mu się nie podobało? Może nie była jakaś piękna, ale widziała także brzydsze dziewczyny. No dobrze, mogła ogarnąć trochę tę burzę włosów, ale i tak przecież nieco jej oklapły przez ostatnie lato.

- Malfoy, jeśli się nie zamkniesz, roślina cała cię obsmrodzi.

- To była podpowiedź? - Spytał z nadzieją. Jego Ognioplujka potwornie wyrywała się z mimo wszystko nie dość umięśnionych rąk Ślizgona.

Hermiona uśmiechnęła się tylko i popsikała płatki rośliny wodą z jeziora.

- Granger, pomóż! - Zawył chłopak nie radząc sobie.

Dramione |Potrzebuję Zmian|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz