51

26.2K 1.7K 168
                                    

- Nawet jeśli bym się zgodził, to przecież nawet nie mam rolek - podaje kolejny argument przeciw mojemu pomysłowi, ale ja się nie poddaję.

- Więc mamy szczęście, bo 5 minut od domu mam wypożyczalnię rolek - uśmiecham się zwycięsko.

- Okej - wzdycha zrezygnowany. - Ale jeśli złamię nogę lub coś innego to wszystko zrzucam na ciebie i ty będziesz mnie wozić po lekarzach.

- Nic sobie nie złamiesz! Już tak nie dramatyzuj - przewracam oczami.

- Skąd ta pewność?

- Bo ja świetnie jeżdzę na rolkach i ze mną sobie nic ci się nie stanie - zapewniam go.

- Ale jeśli? - dopytuje się.

- To nawet nie mam prawa jazdy i będziesz sam sobie jeździł.

- Coś byś wykombinowała - puszcza mi oczko i wychodzimy z samochodu.

***

- Gotowy do wyjścia? - wołam, zakładając rolki.

- Chyba tak - mówi, schodząc niechętnie po schodach.

- Nie dąsaj się tak - podchodzę do niego i wbrew mojej woli mierzwię mu włosy. Są takie delikatne... Chyba mu się podoba ten gest, bo na jego twarzy odrazu pojawia się delikatny uśmiech.

Gdy chcę zabrać rękę z jego włosów, Liam mówi cicho:

- Nie zabieraj jej.

Niewiem co sobie myśleć, ale wedle jego prośby nie biorę ręki. Dalej przejeżdzam dłonią po jego miękkich włosach, a nasze spojrzenia się spotykają.

Mój świat się zatrzymuje. Liam bardzo powoli zaczyna się do mnie przysuwać, aż przerywa nam dźwięk z mojego telefonu.

Jak oparzona zabieram rękę i łapię za telefon z kieszeni spodni. Dzwoni mama.

- Hej skarbie, jak tam spędzacie dzień? Wszystko dobrze?

- Tak, byliśmy na tenisie i w restauracji. Teraz idziemy na rolki.

- Czyli nie muszę się martwić o wnuki?

- Mamo! Jasne, że nie! - spoglądam na Liama, który się nie potrafi powstrzymać od śmiechu. To znaczy, że słyszy wszystko co mama do mnie mówi.

- Skoro tak mówisz, to ci wierzę. A skoro nie muszę się martwić, to uprzedzam cię, że z ojcem zostaniemy tu do jutra i wrócimy wieczorem. Wytrzymacie bez nas, prawda?

- Oczywiście że wytrzymają! - słyszę głos taty za słuchawką. - Kobieto, w jakim ty świecie żyjesz? - Zaczynam cicho chichotać i kątem oka dostrzegam, że Liam też się śmieje.

- Tak mamo. Bawcie się dobrze.

- I nawzajem. Tylko nie ZA dobrze! - po tych słowach się rozłączam, trochę zawstydzona całą rozmową, którą Liam w całości słyszał. Moi rodzice są... dziwni. Ale kocham ich. Da się z nimi wytrzymać.

- Czyli gotowy? - przerywam panującą przez chwilę między nami ciszę.

- Możemy wychodzić - przygląda mi się, nie ruszając z miejsca.

Chwilę przytrzymuję jego wzrok, po czym sama niewiem czemu postanawiam to przerwać.

- W takim razie wychodzimy - ubieram lekką kurtkę, łapię klucze z szafki i wychodzę, a za mną Liam.

Zakluczam drzwi i tłumaczę mu, gdzie znajduje się wypożyczalnia.

- Jezu jakim cudem ty się tak luźno poruszasz - patrzy na mnie, jeżdżącą obok niego, z wytrzeszczonymi oczami.

Internetowa znajomośćWhere stories live. Discover now