1

1K 120 10
                                    

Wydaje mi się, że najlepiej zacząć od momentu, w którym moja mama wróciła do domu z pewnym nabytkiem. Nie było to żadną nowością, tak było prawie co weekend. W każdą sobotę wyruszała do miasta, a konkretnie na rynek, gdzie ludzie byli porozstawiani z różnymi starociami na sprzedaż. Często przypadało jej coś do gustu, a czasem nie, choćby wszystkiemu przyjrzała się dokładnie. Wiedziałem, na czym to polegało ponieważ raz zabrała mnie ze sobą. Po tym jednym, jedynym przypadku odpuściłem sobie towarzyszenie Joy w jej cotygodniowym rytuale.

Dzięki niemu nasz dom wyglądał jak połączenie siedziby rządu z domem kolekcjonerskim. Wystrój naszego dwupiętrowca był w wielkim przeważaniu nowoczesny, lecz fakt że to okropnie się gryzło z antykami, nie powstrzymywał mamy od zakupów. Szafki oraz stół w kuchni były wyjęte prosto z najnowszego numeru Black Red White, lecz krzesła były drewniane oraz dwa razy starsze od mojej mamy. Tak nawiasem mówiąc, to wciąż nie mam pojęcia, jakim cudem upchnęła te krzesła do samochodu i to bez zostawienia na nich najmniejszego uszczerbku.

Ten jeden przypadek był na tyle inny, ważny oraz wyróżniający się od innych, że rozpoczął on moją nietypową przygodę. Matka weszła do mnie do pokoju, uprzednio pukając, jednak nie czekając na "proszę". Bez zbędnych ceregieli, trzymając w rękach lustro, rozglądała się po moim pokoju. Gdy jej spojrzenie padło na jednym konkretnym miejscu, podeszła do niego, przymierzając, jakby owe lustro się tam prezentowało. Spojrzała na mnie z uśmiechem i bez problemu, mogłem wyczytać z jej twarzy zapytanie "co myślisz?".

- Dlaczego chcesz, żeby to było u mnie - zapytałem z ciekawości.

Jej zdobycze nigdy nie trafiały do mnie, rujnowały wystrój w każdej części domu prócz moich dwudziestu metrów kwadratowych. W dodatku, to lustro wyjątkowo mi się nie podobało. Uważałem, że to była najprawdopodobniej jedna z najgorszym ram, jakie kiedykolwiek widziałem. Nie żebym się znał, po prostu nie przypadło mi do gustu.

- Nigdzie indziej nie pasuje - odpowiedziała zwyczajnie Joy, sprawdzając na jakiej wysokości wyglądało według niej najlepiej.

Nie wiedziałem, czy dyskusja na ten temat, miałaby jakikolwiek sens. Ona zdecydowanie nie pozwoliłaby, żeby cokolwiek co zakupiła w sobotnią wyprzedaż, spoczęło na strychu. To musiało koniecznie znajdować się w jakiejś bardziej użytkowej części domu. Uznałem, że to może nie taki głupi pomysł. Poświęcam kilka, czasem kilkanaście minut na układanie włosów, a dzięki temu nie zajmowałbym przynajmniej przez ten czas łazienki.

- To co, może wisieć u ciebie? - zapytała, udając, że naprawdę chciała dać mi jakiś wybór.

- Jasne - odpowiedziałem krótko z drobnym, wymuszonym uśmiechem.

Po paru minutach to okropne lustro zawisło na ścianie w moim pokoju. Było doprawdy paskudne, tak bardzo że gdy czytałem, kątem oka spostrzegłem, jak bardzo wyróżniało się wśród moich czterech ścian. Jęknąłem z niezadowolenia, zdając sobie sprawę, że niefortunnie dla mnie będzie w moim pokoju przez dłuższy czas.

Nie potrafiąc już znieść tego, że nie może umknąć mojemu spojrzeniu ten wyodrębniający się element, zszedłem do salonu. Akurat zadzwonił do mnie mój przyjaciel, pytając się czy mam może czas gdzieś pójść. Ze względu, iż nie miałem nic bardziej interesującego do roboty, wyszedłem z domu i ruszyłem w stronę naszego stałego miejsca.

Ze słuchawkami w uszach stąpałem po starym, wymagającym choć względnej odnowy chodniku. W końcu dotarłem do drewnianego pomnika przedstawiającego ciało z trzema głowami w niewielkim parku. Figur tego typu w tamtym miejscu znajdowało się pełno, jednak tak jakoś wyszło, że zawsze spotykaliśmy się przy tej konkretnej. Niezbyt pojmowałem sztukę, więc kompletnie nie rozumiałem sensu, przekazu czy czegokolwiek dotyczącego tych figur. Każda z nich przedstawiała w zdeformowane ludzko-podobne postacie. Wyglądały jak robione przez jedną osobę, choć co do tego mogłem się mylić. Lecz jeżeli nie, to człowiekowi naprawdę musiało się nudzić, albo cholernie musiał uwielbiać łupanie w drewnie.

Podczas gdy siedziałem na ławce, wpatrując się w tę trzy drewniane twarze, w końcu zjawił się Ashton. Poszliśmy przed siebie, nie do końca wiedząc, gdzie chcieliśmy iść, a skończyło się tradycyjnie na plaży.

Po tym jak wróciłem do domu, lustro niestety było w moim pokoju. Nie spodziewałem się, że zniknie, choć nie miałem nic przeciwko, jeżeli moja mama znalazłaby dla niego jakieś lepsze miejsce w domu. Jednak zapomniałem o nim i wchodząc do pokoju, to było pierwsze, co rzuciło mi się w oczy. Podszedłem do niego, przeglądając się. Miałem wrażenie, że było zamazane ponieważ, moje odbicie było widoczne w jakiś dziwny sposób.

Poszedłem do łazienki po potrzebne produkty, lecz gdy je przemyłem, wciąż było jakby lekko zamglone. Cudownie - pomyślałem - dosyć, że rama ohydna, to jeszcze niewyraźne odbija. Przez chwilę pomyślałem, że to przez moje spostrzeżenie. W końcu, jak coś się komuś nie podoba, to można znaleźć niezliczoną ilość wad, których tak naprawdę nie ma, bądź które w innym przypadku, by nie przeszkadzały. To nie było to, to felerne lustro w rzeczy samej, było zamglone.

Wzdychając zrezygnowany, odniosłem płyn i ręczniki papierowe do łazienki. Spojrzałem na lustro z pogardą, gdy ponownie byłem w pokoju. Nie miałem wtedy jednak pojęcia, jakie tajemnice przede mną skrywało.

mirror | cakeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz