I.Rozdział 25. część II

2.3K 214 4
                                    

Po przekroczeniu progu łazienki usłyszałem śmiech dochodzący z kuchni więcej niż jednej osoby. Mogłem się tego spodziewać, że moja siostrzyczka zaszczyci nas swoją obecnością prędzej czy później. Musiała przecież zdobyć najświeższe ploteczki dla rodziców ale i ona była strasznie ciekawska. No ja nie wiem po kim tak ma...

- Dzień dobry mój ukochany, jedyny i niezastąpiony braciszku! - powiedziała szczęśliwa i rzuciła się na moją szyję.

Oddałem uścisk po czym odsunąłem ją od siebie patrząc podejrzliwie na jej twarz. Widziałem, że w tych rozbieganych oczkach coś się kryje.

- Dobra, czego chcesz?

Fuknęła na mnie obrażona, wróciła na swoje miejsce na stołku barowym i spojrzała na Cami. A ta z kolei stała z jedną ręką na biodrze a w drugiej trzymała kubek zapewne z kawą. Na jej twarzy gościł piękny i szczery uśmiech, którym mnie od razu zaraziła.

- Czy jak siostra odwiedza swojego jedynego braciszka to musi czegoś chcieć od razu? - zapytała z wyrzutem.

- W twoim przypadku? - zastanawiałem się chwilę z palcem na brodzie - Tak.

Chwilę milczała popijając powoli coś co miała w kubku. A ja w tym czasie podszedłem do brunetki, ucałowałem bok jej głowy i skierowałem się do lodówki. Takimi prostymi i małymi rzeczami próbowałem pokazać Cami, że znaczy dla mnie więcej niż koleżanka czy przyjaciółka. Wyjąłem jogurt, który wlałem do miseczki i wsypałem płatki owsiane z owocami. Zabrałem łyżkę i odwróciłem się w stronę dziewczyn po czym wpakowałem sobie pierwszą łyżkę do ust.

- To jak?

Westchnęła ciężko ale spojrzała na mnie tymi ciemnymi oczyma, które mieliśmy identyczne.

- Zalało mi mieszkanie. Naprawa zajmie im 3 dni a w tym czasie nie mam gdzie mieszkać. - spuściła głowę na dłonie znajdujące się na kolanach.

- Nie było trzeba tak od razu? - zaśmiałem się - Przecież wiesz, że zawsze możesz tu zostać kiedy potrzebujesz.

Odstwiłem pustą miskę do zmywarki, podszedłem do Cami i od tylu przytuliłem ją do swojego torsu. Zniżyłem głowę tak, aby mieć ją na wysokości jej ucha. Wdychłem jej piękny i odurzający zapach po czym wyszeptałem.

- A my skoczymy na kolację, co Ty na to?

Na jej ciele pojawiały się dreszcze. Miło wiedzieć, że tak na nią działam. Ucałowałem tył jej głowy i skierowałem się do sypialni. Spakowałem do torby spodenki, koszulki, rękawice i buty.
Zajrzałem do pokoiku Lotti ale już jej tam nie było. Siedziała w salonie rozłożona na kanapie między dziewczynami.

- Gdzie idziesz tatusiu?

- Do pracy. Wspałaś się? - zapytałem i podszedłem, ucałowałem jej i Cami policzek. Lotti skinęła główką i wróciła do oglądania lecącej w telewizji bajki - Bądź grzeczna.

Skierowałem się do przedpokoju. Ubrałem białe nike, na ramiona zarzuciłem bluzę i krzyknąłem przed wyjściem:

- Bądź gotowa słonko na 18!

No nie wierzę w tego wattpada! Cały dzień piszę a on nie chce w ogóle publikować! Wybaczcie mi ale to nie moja wina. :(((

Tak więc jest już cały! :)))

Podoba się? Jakieś życzenia?

Kocham i do następnego! <3

Szczęście na dłoni || Z.M (w trakcie zmiany🖋️) Where stories live. Discover now