I.Rozdział 23.

2.8K 214 9
                                    

Nie wiem która była godzina oraz ile już znajdowałam się poza domem. Wyszłam zaraz po szybkim śniadaniu a teraz słońce coraz bardziej zbliżało się do lini dzielącej niebo z ziemią. Nie czułam głodu czy też zmęczenia ciągłym chodzeniem. Dawno tego nie robiłam więc było to dla mnie jakąś odskocznią od ostatnich dni.
Po ostatnim incydencie w łazience rodziców Zayn'a udawałam przy nich, że jest wszystko w jak najlepszym porządku ale kiedy znajdowaliśmy się w pomieszczeniu gdzie byliśmy tylko ja i on - wszystko jakby szlak trafiał. Nie potrafiliśmy się dogadać w najmniej problemowej sprawie.
Podróż do domu upłynęła w ciszy bez zbędnych niespodzianek co mnie niezmiernie uszczęśliwiło.
I tak oto przyjechaliśmy o 02 w nocy a ja już po godzinie 08 byłam na dworzu.
I dalej się na nim znajdowałam.
Zastanawiałam się nad tym czy to może nie był jakiś znak... Może ktoś z góry specjalnie postawił mnie tej nocy przed takim a nie innym widokiem. Nigdy nie wyobrażałam sobie niczego więcej między nami. Mimo, że już dość długo znajduję się w ich życiu nie jestem pewna jakby to miało wyglądać.
Zayn przechodzący z pracy zmęczony, całuję mnie na powitanie jak to przystało kochanemu mężowi a następnie pyta jak się mają jego dziewczynki? Już samo wyobrażenie tej sytaucji przywołuje na moje usta smutny uśmiech. Taaa... smutny, właśnie.
A co z jego pracą? Rozumiem, że był bokserem. Bardzo dobrym bokserem. Oprócz tego był właścicielem - nawet nie wiem jak to nazwać - ośrodka, który szkoli młodych ludzi pod różne kategorie sportowe.
To drugie zdecydowanie bardziej mi się podoba ale niestety w żaden sposób nie mam wpływu na jego życie.
Wiem o tym brazowookim mężczyźnie naprawdę dużo ale równie tyle czego się dowiedziałam - jeszcze nie zostało wypowiedziane.
Decyzja została podjęta.

ZAYN POV

Mijała dziesiąta godzina nieobecności Cam. Tak bardzo się o nią martwiłem, że chyba po 50 nieodebranym połączeniu zorientowałem się jak beznadziejnie musiałem wyglądać. Otóż ta cholernie wkurzająca młoda kobieta zostawiła telefon w domu. I na dodatek znajdował się on na stoliku przed kanapą na której siedziałem!
To już był szczyt wariactwa i nieodpowiedzialności.
Z drugiej strony - mogłem spokojnie przemyśleć.
Ale o czym tu kurwa myśleć i jak to robić kiedy moja kobieta włóczy się niewiadomo gdzie?! Tak jakby moja...
Tak bardzo spieprzyłem tym całym wieczorem u rodziców, że nawet nie chcę myśleć ile będzie mnie to kosztować jeszcze nerwów. Niby mam co chciałem ale tak naprawdę nie wiedziałem nic o ich wizycie. I było to szczerą prawdą. Mogłem ich od razu pożegnać i wrócić do Cam aby miło spędzić z nią wieczór...
Moją wewnętrzną bitwę przerywał szczęk kluczy i zamknięcie drzwi wejściowych. W jednej sekundzie podniosłem się i pobiegłem w stronę wejścia.
Miałem rację... była tam.
Ubrana jedynie w prostą bordową sukienkę, długi kremowy sweter i białe trampki, które już znalazły miejsce na podłodze.
Z moich ust uleciał oddech ulgi. Spojrzała na mnie spod wachlarza długich rzęs i skierowała się do kuchni. Tak po prostu jakbym był jakimś jebanym kwiatkiem na którego nie trzeba zwracać uwagę.
Oczywiście poszedłem za nią i uważnie przyglądałem się każdej czynności jaką wykonywała z nienaganną gracją. Poruszała się tu tak swobodnie. To mieszkanie bez niej straciłby już tą barwę jaką przybrało w momencie przekroczenia progu przez jej stopę.
Parzyła sobie gorącą herbatę następnie przeszła do wyciągania z lodówki produktów jak mniemam na kolację.

- Gdzie byłaś? - postanawiłem przerwać tą ciszę pierwszym podstawowym pytaniem.

- Tu i tam... - powiedziała cicho.

- To znaczy?

Nie lubię jak mówi zagadkami po prostu nienawidzę ale jeszcze bardziej bym to znienawidził gdybym już nigdy miał tego nie usłyszeć.
Wahała się przez chwilę nie wiedząc - tak myślę - czy lepiej skłamać czy wręcz odwrotnie.
Odłożyła nóż po pokrojeniu pomidora, ogórka i oliwek po czym odwróciła się do mnie z kubkiem w ręku.
Wzrok miała bardzo czujny ale i zmęczony. Jeżeli to moja wina...

- Oczyszczałam umysł ze zbędnych problemów

- Nie rozumiem...

- Czy ty udajesz głupiego a może faktycznie tak jest? - no ładnie Malik, wkurzyłeś ją jeszcze bardziej.

Milcze no bo co innego mogłem zrobić w tej sytuacji skoro jeszcze nie wiedziałem, jak mam zareagować?
Po moich plecach przebiegł zimny i nie za przyjemny dreszcz.
Kurwa, jak ja nie lubiłem takich chwil kiedy nie wiesz co się zaraz stanie a w głowie masz już najczarniejsze scenariusze.

- Nie musisz zrozumieć. Zorientujesz się w swoim czasie o co mi chodzi.

I na tym, jak się domyślam, postanowiła zakończyć temat jej nieobecności.
Pozostała ta cholerna ciekawość i niepewność między którymi już sam nie umiałem wybrać gorszego stanu.
Kiedy zauważyłem, że sałatka jest niemal gotowa a kakao zalane ciepłym mlekiem udałem się po moją córkę. Cały dzień postanowiła spędzić na siedzeniu w swoim pokoiku w efekcie buntu: "Nie ma mamy to ja nigdzie nie idę.".
No brawo córcia.

Wszedłem do jej królestwa i zauważyłem ją od razu przy małym zamku w rogu pokoju. Siedziała na miękkim dywanie a w dłoniach trzymała lalki. Bycie dzieckiem jest tak łatwe...

- Księżniczko chodź z tatą na kolację. - ukucnąłem obok niej.

- Powiedziałam Ci, że..

- Ale czekamy tylko na Ciebie.

- Czeka

Urywała nagle w środku słowa, i uprzednio rzucając zabawki trzymane w rączkach, popędziła w kierunku kuchni.
No oczywiście... Stary robisz się zbędny w tym interesie.

Po skończonej kolacji Camilla wraz Lotti udały się do łazienki natomiast ja - posprzątałem a następnie na stoliku a salonie postawiłem dwa kieliszki na wino oraz miskę z świeżo zrobionym maślanym popcornem. Kiedyś by to trzeba wynagrodzić a najlepiej zacząć od razu.

Po jakichś dwudziestu minutach w salonie zjawiła się osoba na którą czekałem. Po minie która znajdowała się na jej twarzy zgadywałem, że była zaskoczona. Ale czy miło?

- Przy.. - odkaszlnąłem ponieważ mój głos zrobił się dosłownie jak ciepła klucha - przygotowałem coś na dzisiejszy wieczór.

Posyła mi delikatny uśmiech i już wiem, że jestem na dobrej drodze.

Przybywam z nowym rozdziałem!
I jak myślicie? Może być czy raczej za słodko? :)))
Zastanawiam się, czy to czasem nie robi się już za długie...

Oceniajcie, komentujcie i gwiazdkujcie miśki!

Możliwe, że postaracie się aby w życie wszedł kolejny maraton SND? ^^
Dobrej nocy kochani! <3

Szczęście na dłoni || Z.M (w trakcie zmiany🖋️) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz