- Żałuję, że zostawiliśmy ciało tej wstrętni Esme. Potraktowałbym je odpowiednio - warkną Voldemort.

- Nie no nie wierzę! Czy ty siebie słyszysz?! Żałujesz, że nie zniszczyłeś ciała jakiejś biednej czarownicy, ale nawet nie pomyślałeś i nadal nie myślisz nad tym, że mogłeś zabrać ciało mamy! Potrafisz tylko nienawidzić! Dlaczego mordujesz mugoli?! Dlaczego musisz tępić szlamy?! Co cię tak wzięło na czystą krew, skoro sam czystokrwisty nie jesteś! Dlaczego zabiłeś rodziców Harry'ego? - Ostatnie zdanie dodała niemal szeptem.

W pokoju zapadła cisza, przerywania jedynie przez trzaskanie polan w kominku. Voldemort bez słowa wpatrywał się w Hermionę, nie mogła odczytać żadnych uczuć z maski, którą nałożył na twarz.

- Masz prawo wiedzieć. Laury nie zabrałem, bo nie mogłem patrzeć na jej nieruchome ciało. Wysłałem Śmierciorzerców żeby ją zabrali, ale była już policja i pogotowie. Byłem zaś na jej pogrzebie. Następnie szukałem ciebie po całej Anglii, Dumbledor nie wysłałby cię gdzieś daleko od siebie..z pewnych przyczyn. Niestety nie mogłem cię znaleźć. Nie pomyślałem, że najciemniej będzie pod latarnią, że Esme mogła kłamać. Po niecałym roku, Severus przyszedł do mnie z wiadomością, że urodził się bachor który... Czy znasz przepowiednię? - Spytał nagle.

Hermiona, która zdążyła usiąść, lekko się skrzywiła.

- Mniej więcej. Harry ma cię zabić, albo to ty zabijesz jego.

- Ach, więc taką wersję sprzedał wam Dumbledor. Tak na prawdę brzmi trochę inaczej i jest związana z tobą.

Dziewczyna zdziwiona zmarszczyła brwi. Działo się coś czego nie rozumiała.

- Jak to ze mną?

- Żeby ci wszystko wytłumaczyć, musimy zejść do samych początków. Nie stworzyłem horkruksów, bo bałem się śmierci, chociaż tak mógł to odebrać Albus. W rzeczywistości, pewna wieszczka przepowiedziała mi, że czeka na mnie cudowna kobieta. W przyszłości. Dlatego stworzyłem horkruksy. Przepowiednie towarzyszyły mi przez całe życie, jak się poczęłaś...zrozumiałem, że sama będziesz przepowiednią. Gdy ta przeklęta Trelowney wypaplała Dumbledorowi, że będziesz miała Dar, chciał zobaczyć twoją przyszłość. Niestety przepowiedziała, że pewien chłopiec będzie twoją zgubą. Urodzony pod koniec lipca przez matkę mugolaczkę. Nie mogłem do tego dopuścić, dlatego musiałem działać. Odwiedziłem Potterów. Tylko nie przewidziałem skutków starej magii.

Hermiona nie rozumiała nic z tego co powiedział jej Voldemort. To było zbyt nienormalne i pogmatwane, nawet jak na świat magii.

- Jak to sama będę przepowiednią? O co tu chodzi?

Hayes od razu pośpieszył z wyjaśnieniami.

- Ze znanych nam źródeł, dowiedzieliśmy się, że nie będziesz normalną czarodziejką. Przyszłość, teraźniejszość oraz przyszłość wirują w odwiecznym tańcu, czasem muskając się, a czasem nawet zderzając. Historia twoich rodziców jest równie pogmatwana co kroki tego tańca. Spotkaniem się wszystkich czasów w tańcu Laury i Toma, byłaś ty. To oznacza, że nie mogłaś być normalna. Urodziłaś się z darem tak pożądanym, jak sobie nie wyobrażasz. Jest rzadki i coraz rzadziej spotykany.

- Ja nie mam żadnego daru! Chyba bym zauważyła przez 18 lat życia - prychnęła Hermiona.

Hayes i Voldemort wymienili porozumiewawcze spojrzenia i jednocześnie westchnęli. Hermiona wciąż nie mogła nadziwić się ich zgodności i zgrania. No cóż, gdy siostra Hayesa zmarła, mógł mieć najwyżej około 20 lat. A że zaopiekował się nim wielki Tom, nic dziwnego, że może nawet nieświadomie, profesor go naśladował.

Dramione |Potrzebuję Zmian|Where stories live. Discover now