Kuroko x Reader 1 - Waniliowa słodycz

4K 157 22
                                    


Myślałam już, że oto nadszedł dzień, w którym w końcu odważę się zaprosić gdzieś Tetsu. Byłam na to przygotowana w stu procentach, wykułam na pamięć formułkę, którą miałam mu wyrecytować na przerwie, obliczyłam możliwości jego odpowiedzi i również się na nie przygotowałam, a tymczasem, ledwie zdążyłam rozchylić usta, Tetsu odezwał się pierwszy:

- Co powiesz na to, żebyśmy po szkole wybrali się na shake'a? Strasznie ciepło dzisiaj, prawda?

No właśnie to miałam powiedzieć JA. Słowo w słowo, chociaż drugie zdanie miało być na

początku. Doprawdy, Tetsuya chyba nigdy nie przestanie mnie zadziwiać...

- Jasne – odparłam, uśmiechając się.- Z przyjemnością!

- W takim razie spotkamy się pod bramą po zajęciach?

- Eh? Nie masz dziś treningu?

- Nie, Riko-san odwołała, ponieważ ma randkę z Hyuugą-senpaiem. Nie powiedziała tego dosłownie, więc zatrzymaj to dla siebie, dobrze?- zapytał Tetsu, z uśmiechem przechylając lekko głowę.

- Dobrze.- Również się uśmiechnęłam, skinąwszy głową.- W takim razie zaraz po zajęciach będę pod bramą!

- Będę na ciebie czekał.- Tetsu musnął palcami moją dłoń i oddalił się do swojej klasy.

Westchnęłam cicho, opierając się o szafki i patrząc za nim maślanym wzrokiem.

Pomyśleć, że początkowe iskierki uczucia, którym go darzyłam, przemieniły się w płomienie rozpalające całe moje ciało...

Szczerze mówiąc, nie sądziłam, że Tetsu posiada taką stronę samego siebie. Sądziłam, że

nasz związek będzie wyglądał tak, jak jego stosunki z kolegami: znika i pojawia się, choć nie zdążę nawet mrugnąć okiem, zawsze ma poważną minę i nie śmieje się z usłyszanych żartów. A tu proszę, nim się obejrzałam, zaczął brać mnie za rękę podczas powrotu do domu, przytulać, a nawet całować w miejscach publicznych!

Nie mogłam powiedzieć, że nie byłam szczęśliwa – do końca życia i jeszcze dłużej nie

będę żałowała mojej decyzji o wyznaniu miłości Kuroko.

Ostatnia lekcja dłużyła mi się niesamowicie, siedziałam jak na szpilkach, czekając na

upragniony dzwonek, bazgroląc w zeszycie skomplikowane działania z matematyki pełne iksów, igreków i znaków, o których istnieniu nawet nie wiedziałam. Tylko raz poszłam do tablicy, ale zadanie polegało na obliczeniu kąta, pod którym zawodnik rzucił piłkę do kosza, więc akurat przyjemnie się liczyło, nawet jeśli w zadaniu tym podano niepokojącą liczbę pierwiastków.

Ale w końcu stało się – usłyszałam dzwony kościelne, zabrałam mój welon ( znacz torbę )

i pospieszyłam czym prędzej do ołtarza ( pod bramę ), gdzie czekał na mnie Tetsuya.

- Przepraszam, że czekałeś!- powiedziałam, podchodząc do niego lekkim krokiem i uśmiechając się.

- Nie szkodzi.- Kuroko spojrzał na Kagamiego, którego wcześniej nie zauważyłam i zwrócił się do niego:- Do jutra, Kagami-kun. Nie spóźnij się znowu na japoński.

- Taa, postaram się.- Kagami rzucił mi nerwowe spojrzenie, a potem skinął głową.- Na razie. Bawcie się dobrze.

- Cześć.- Wykonałam ręką jakiś skomplikowany ruch w powietrzu, sama do końca nie wiedząc, czy tym sposobem go żegnałam, czy przepędzałam.

Postać x Reader [KnB]Where stories live. Discover now