Kiyoshi x Reader 1 - Przeprowadzka

3.6K 128 4
                                    

Sądziłam, że dzień przeprowadzki będzie najgorszym dniem w moim życiu – w końcu każdy, kto przyzwyczaił się już do otoczenia i swoich przyjaciół, nie chciałby ich nagle opuszczać. Ze mną nie było inaczej, wręcz przeciwnie – było ze mną o wiele gorzej. Płakałam, krzyczałam, rzucałam we wszystkich doniczkami, posunęłam się nawet do tego by napisać list z groźbą, żebyśmy tylko się nie wyprowadzali.

Oczywiście, i tak nic tym nie wskórałam, rodzinka była uparta jak ten osioł.

Wszystko zmieniło się, kiedy dotarliśmy na miejsce – zaskakująco ładną i spokojną okolicę, jak na tak ogromną i hałaśliwą metropolię jak Tokio. Nasz dom widziałam po raz pierwszy, był to ładny, piętrowy budynek utrzymany w europejskim stylu. Trochę zabawnie wyglądał między dwoma tradycyjnymi japońskimi domami, ale za to ogród miał równie piękny, jak naszych sąsiadów.

Rodzice zauważyli, że humor odrobinę mi się poprawił, dlatego, kiedy tata podał mi walizkę, śmiało zaprosili mnie do wybrania sobie pokoju na piętrze. Skinęłam głową dość niechętnie, bo, mimo wszystko, o wiele bardziej wolałabym wrócić do mojego starego pokoju.

Dom został niedawno wybudowany na miejsce starego, już rozpadającego się, dlatego też jego wnętrze było czyste i schludne. Póki co mebli nie było dużo, tylko tyle, ile wstawił właściciel nieruchomości, ale lada moment miała przyjechać ciężarówka z naszymi. Ruszyłam schodami do góry, taszcząc za sobą walizkę i przyglądając się zdecydowanie dziwnym obrazom na ścianie.

Na piętrze znajdowały się cztery pokoje oraz jedna łazienka. Nie specjalnie zależało mi na wielkości pomieszczenia, bardziej stawiałam na atmosferę i ewentualny widok z okna – idealny pokój dla siebie znalazłam już za pierwszym podejściem.

Nie zwróciłam szczególnej uwagi na meble – stało tu jedynie pojedyncze łóżko, szafa i komoda, ale i tak to wszystko zostanie wymienione na moje stare rzeczy. Pokój nie był przesadnie duży, ale nie mogłam go również nazwać klitką – w sam raz dla mnie. Najbardziej jednak urzekł mnie widok z okna. Kiedy rozsunęłam śnieżnobiałą firankę i otworzyłam je, wyjrzałam na zewnątrz.

Moim oczom ukazał się przyjemny widoczek kwiatów kwitnących u dołu w ogrodzie. Ich różnobarwność w połączeniu z ilością gatunków tworzyła niesamowitą mozaikę zapierającą dech w piersiach. Nie mogłam się nie uśmiechnąć, w myślach chwaląc poprzedniego właściciela tego miejsca. Musiał naprawdę dbać o ten dom i ogród.

Już miałam się wycofać i pójść poinformować rodziców o moim wyborze, kiedy nagle moją uwagę przykuł chłopak z sąsiedztwa. Stał na tyłach swojego domu, tuż przed ogromnym pniem, na którym co chwila stawiał mniejsze kawałki drewna. Zręcznie unosił obiema rękoma siekierę, by z podobną łatwością przepołowić drewno, a następnie odrzucał je na sporą już stertę obok.

Przełknęłam głośno ślinę, nie mogąc oderwać od niego wzroku. Był wysoki i barczysty, w dodatku nie miał na sobie koszulki, dzięki czemu mogłam z uwagą kontemplować jego potężne muskuły i poruszające się przy każdym ruchu mięśnie. Podparłam dłonią głowę i tak wpatrywałam się w niego z nieopisaną przyjemnością.

Gdyby moje przyjaciółki widziały, jakiego przystojniaka mam za sąsiada...Ciekawe ile ma lat? I do jakiej szkoły chodzi? No i, oczywiście, jak ma na imię? Ah, gdybym tylko miała odwagę do niego zagadać... Niby mam okazję, skoro właśnie się tu wprowadziłam, ale...

Minęło dobrych piętnaście sekund, nim zorientowałam się, że mój przystojny sąsiad przygląda mi się, osłaniając oczy przed słońcem. Spojrzałam na niego z przerażeniem, rumieniąc się intensywnie, i natychmiast wycofałam się do pokoju, opadając tyłkiem na podłogę.

Postać x Reader [KnB]Where stories live. Discover now