To był jeden z tych dni, kiedy nie bardzo zwracałam uwagę na to, co robię. Życie nauczyło mnie, że w takich chwilach zawsze kiepsko będę kończyć, ale tym razem przeszłam samą siebie.
- Ja...ja bardzo przepraszam...- pisnęłam, zatykając usta dłońmi i patrząc z przerażeniem na spływający po twarzy Akashiego mój niedawny obiad: makaron soben z kurczakiem i pomarańczami w sosie orzechowym.- Ja...ja chciałam rzucić w niego...- Drżącym palcem wskazałam Hayame, stojącego za nim i pokazującego mi język.
Akashi odchrząknął, powoli unosząc dłoń i równie powoli zrzucając z powiek makaron.
Przełknęłam głośno ślinę i, wygrzebawszy z torby chusteczki, podeszłam do niego i zaczęłam wycierać mu twarz, jeszcze bardziej rozmazując sos, również na jego włosach. W całej stołówce panowała grobowa cisza, każdy patrzył w swój talerz, próbując powstrzymać drżenie ramion.
Kiedy pozbyłam się większej ilości posiłku, Akashi otworzył raptownie oczy, a ja aż
odskoczyłam od niego z krzykiem. Wyciągnęłam do niego rękę, podając mu ubrudzoną chusteczkę.
Akashi spojrzał na nią morderczo, a potem skierował wzrok ponownie na moją skromną
osobę, która chciała jak najszybciej rozpłynąć się w powietrzu.
- Myślę, że nie będziesz miała nic przeciwko przyjściu po swoich zajęciach do mojej klasy – powiedział nader spokojnie, jakby nic się nie stało, choć ja doskonale wyczuwałam w jego tonie te szczególne wibracje, sugerujące, że jest BARDZO wkurzony.
- O-oczywiście, Akashi-kun!- wykrzyknęłam, prostując się.- Wedle rozkazu! Yyy, znaczy...
Akashi minął mnie bez słowa, a za nim ruszyła jego drużyna. Posłałam Hayame
mordercze spojrzenie i cicho szepnęłam „jeszcze się policzymy, gówniarzu". Ten tylko posłał mi radosny uśmiech, a potem wskazując palcem na Akashiego, uniósł kciuk.
- Hayame – wycedził Akashi, nie odwracając się.- Widziałem to.
Uśmiechnęłam się złośliwie, ale na krótko. Kiedy cały pierwszy skład drużyny
koszykarskiej opuścił stołówkę, westchnęłam głośno, próbując się nie rozpłakać nad moim marnym losem. Wszyscy zebrani w stołówce, nawet ci, których nie znałam, posyłali mi współczujące spojrzenia i składali kondolencje. Uśmiechałam się krzywo, dziękując za miłe słowa i pakując jednocześnie swoje rzeczy. Przed śmiercią zapragnęłam napić się herbaty Kabusecha, jednej z najdroższych herbat w naszych szkolnych automatach.
Po wydaniu fortuny na jeden kubeczek pysznej herbatki, którą pochłonęłam w minutę,
udałam się na ostatnie lekcje, człapiąc jak na skazanie. Starałam się być sympatyczna i pomocna dla wszystkich moich znajomych, aby zapamiętali mnie jako optymistyczną, towarzyską osobę, która nawet w obliczu śmierci nie zmieniła się i z uśmiechem na twarzy przeżywała swe ostatnie chwile!
Z uśmiechem, który zastąpiło przerażenie, kiedy pędziłam korytarzem do klasy
Akashiego, ponieważ po lekcjach nauczyciel chemii zatrzymał mnie i moich przyjaciół, oskarżając nas, że to my byliśmy winni rozbicia okna.
Dwadzieścia pięć minut spóźnienia i publiczne ośmieszenie przed prawie całą szkołą –
jakie kary przedśmiertne czekały mnie za te grzechy ciężkie, dokonane przeciwko Akashiemu Seijurou, kapitanowi drużyny koszykarskiej Liceum Rakuzan, synowi jednego z najbardziej wpływowych ludzi Japonii, i, przede wszystkim, mojemu chłopakowi?
أنت تقرأ
Postać x Reader [KnB]
قصص الهواةOpowiadania z pairingiem Czytelnik x Postać dotyczące anime Kuroko no Basket! ♥ Niekoniecznie muszą być ze sobą powiązane!