XVI

783 122 5
                                    

Przystojny szatyn o twarzy pokrytej niewielkimi zmarszczkami podniósł wzrok znad dokumentów i spojrzał na mężczyznę, który nagle pojawił się w biurze. 

-Nienawidzę cię*- mruknął i z udawanym znudzeniem spojrzał z powrotem w spisy. 

-Pieprzenie- przyjaciel rozsiadł się na skórzanej kanapie stojącej pod ścianą.

-Miałeś mi wczoraj pomóc z tym całym gównem, a ty znowu zostawiłeś mnie dla tej dziewczyny. Nie wiem w ogóle czemu wciąż odrabiam twoją robotę. Zatrudnij sobie wreszcie jakąś sekretarkę, bo mam już tego dość- kończąc ostatnie zdanie zamknął segregator i spojrzał na bruneta. Był rozdrażniony ignorancją hybrydy- znowu chcą zrobić z tobą wywiad. 

-Odmów.

-Odmówiłem. Media się niecierpliwią, że przestałeś się udzielać publicznie, ta lalunia odcina cię od świata. Mało tego, w drugim świecie demony też zaczynają się wkurwiać. Weź się gościu wreszcie ogarnij, bo olewasz wszystko, na co tak ciężko pracowałeś od tak dawna- odetchnął głęboko i spokojniej już zmienił temat- co się stało?

-Co się miało stać?

-Nie oszukasz mnie stary- wstał zza biurka i usiadł obok na sofie- no, czemu na ryju mojego przyjaciela nie ma tego parszywego uśmieszku, który gości tu 24 na dobę?- spytał z przekąsem, złapał go za skórę na policzku i pociągnął- chodzi o tą laskę, tak? Mai, o ile dobrze pamiętam? 

Demon nie odpowiedział mu. Nigdy nie był skory do zwierzeń, a siedzący przed nim wampir był jedyną osobą, która wszystko o nim widziała. 

-Więc jednak? Gadaj. 

-Pocałowałem ją.

-Och nie!- wampir wyrzucił ręce w górę w przesadnym geście- ty potworze!- krzyknął z sarkazmem i roześmiał się głośno.

-Nie potrafię się przy niej kontrolować, prawie się na nią rzuciłem- wyznał niechętnie, a jego przyjaciel poprawił okulary. Oczywiście nie były mu potrzebne, miał znakomity wzrok, a to była jedna z jego fanaberii, ale po tylu latach nie wyobrażał już sobie zobaczyć go bez okularów na nosie- w tamtym momencie pragnąłem ją przelecieć, albo wziąć jej krew, albo oba naraz. Powstrzymałem się, ale chyba widziała mnie w takim stanie. Pewnie się mną brzydzi. 

-Skoro chcesz ją mieć, to uczyń ją swoją krwiczką. Gdzie ty widzisz problem? 

-Nie zgodziłaby się, a ja nie zmuszałbym jej. Nie chcę kolejnej krwiczki. Chcę, żeby była ze mną z własnej woli. 

-Zależy ci na niej- stwierdził mężczyzna z nutą zgrozy w głosie- Nie wierzę, wielki Joseph Pavarotti się wreszcie zakochał!- klasnął radośnie w dłonie, ale entuzjazmu nie było widać po jego towarzyszu.

-Ano właśnie, podałem jej też fałszywe nazwisko. I wcale się nie zakochałem, po prostu ją polubiłem i zależy mi na niej.

-Ehhh... Więc co zamierzasz?

-Trzymać się od niej z daleka. Nie stracę kontroli, gdy nie będę miał do tego okazji.

-No i super, a teraz chodź, dzwonię po Claudię i Sarę, musimy się jakoś odstresować. Twoja krwiczka była dziś tutaj, skarżyła mi się, że dawno się nie spotykaliście i że zaniedbujesz ją. Mam jej już dość, strasznie mnie wkurwia, nie wiem co ty w niej widzisz.

-Nie dbam o Claudię, interesuje mnie tylko jej krew i ciało. Co poradzę, że jest trochę tępa- roześmieli się oboje.

-Chodź, może przyprowadzą koleżanki- wampir uśmiechnął się szeroko i poklepał przyjaciela po plecach.

~*~

*cała rozmowa zawarta w tym rozdziale odbywa się w języku angielskim 

HEJKA!  Wiem, wiem, krótki rozdział. Ale dodaję dziś, a nie za tydzień, tak? XD 

Więc mamy rozdział tym razem nie z Mai w roli głównej, a z Ericem, który jak się okazało nie jest Ericem xDD mam nadzieję, że się nie  pogubiliście i zachęcam do komentowania.

Wasza princessa67577 xx

PrzeklętaWhere stories live. Discover now