ROZDZIAŁ XII

4.4K 205 12
                                    

Nie patrzyłam już na swój wygląd, założyłam jakieś spodnie, koszulkę i bluzę. Rozczesałam włosy i pobiegłam na dół. Założyłam buty i krzyknęłam mamie, że wychodzę. Po wyjściu ciepły wiatr muskał moją twarz, było zdecydowanie za ciepło na bluzę, w końcu to połowa maja. Szybkim krokiem pędzę między ludźmi w stronę przystanku autobusowego. Był niedaleko mojego domu, więc po 6 minutach siedziałam już w autobusie i czekałam. Bałam się. Bałam się co może mnie tam czekać. W autobusie siedziałam na samym środku, było tu mało ludzi. Na początku siedziała jakaś starsza pani. Na samym końcu była grupa młodzieży, chyba nawet w moim wieku. Słuchali muzyki i śmiali się. Mi nie było do śmiechu. Autobus w końcu zatrzymał się na przystanku niedaleko szpitala. Wysiadlam mówiąc ciche do widzenia i szybkim krokiem szłam w stronę szpitala. Stałam już przed drzwiami, popchnęłam je lekko i podeszłam do recepcji.

-Dzień dobry, niedawno przywieziono tutaj pobitego chłopaka. Nazywa się Matt Wilson, gdzie mogę go znaleźć? - recepcjonistka podniosła głowę i spojrzała na mnie dziwnie. Już jej nie lubię. Miała koło 30, dość mocny, jak na tą pracę makijaż i ten wzrok. Ughh.

-Jesteś kimś z rodziny? - odezwała się w końcu. Jej głos był oficjalny. Patrzyła na mnie i świdrowała mnie tymi swoimi oczyskami.

-Tak, jestem jego siostrą. -popatrzyła na mnie niepewnie, ale po chwili udzieliła mi upragnionych informacji. Było to drugie piętro, pokój 215. Skierowałam się do windy i po chwili byłam na drugim piętrze. Białe ściany wokół, specyficzny zapach szpitalny to coś czego nienawidzę. Mam złe wspomnienia jeśli chodzi o ten budynek, ale to może innym razem.

Znalazłam pokój 215. Na łóżku siedział Matt, a obok Prescot. Na mój widok krzywo się uśmiechnęli i przestali rozmawiać. Czułam napiętą atmosferę panującą w pokoju.

-Hej, jak się czujesz ? - powiedziałam cicho i spojrzałam na chłopaka. Ten rozłożył ręce, więc podeszłam do niego i przytuliłam go lekko żeby go nie bolało bardziej. Na twarzy widniał duży siniak pod okiem, na ustach była jeszcze zaschnięta krew, kilka zadrapań.

-Bywało lepiej Mała. Ten nauczyciel to psychol. Wczoraj jak od Ciebie wracałem i byłem już pod domem nie wiadomo skąd wyskoczył on i zaczął mi grozić. Wiesz co powiedział - przerwał i spojrzał na mnie pytająco, ja tylko pokiwałam głową na znak, że nie wiem i zaczął mówić dalej - powiedział, że mam się od Ciebie odczepić Vi. Czy ja o czymś nie wiem? - patrzył na mnie. Jego wzrok wiercił we mnie dziurę. Nie mogę im przecież powiedzieć!!

-Macie rację, to psychol.


Matt miał jeszcze kilka badań i mogliśmy wrócić do domu. Razem z Prescot odprowadziłyśmy go i zdecydowałyśmy, że pójdziemy do kawiarni niedaleko mojego domu. Na razie nie rozmawiałyśmy o niczym konkretnym, jakieś bzdety. Weszłyśmy do kawiarni, beżowo-białe ściany, brązowe stoliki i czarne skórzane kanapy i krzesła. Było tu całkiem przytulnie. Zamówiłam sobie kawę, a Prescot jakiś sok. Usiadłysmy obok okna i dziewczyna opowiadała o nowo poznanym chłopaku, Rayan, skończył już szkołę. Poznała go na imprezie. Miejmy nadzieję,że tym razem jej się uda. Wcześniej trafiała na zwykłych dupkow. Prescot nieszczęście nie zaczynała tematu o Jeansonie. Dzięki Bogu. Rozmawiałyśmy jeszcze trochę, aż do przyjaciółki nie zadzwoniła mama, że musi wracać i że to pilne. Zebrałysmy się więc i każda poszła w stronę swojego domu..


Szłam w stronę domu, gdy nagle obok mnie stanęło czarne auto. Wystraszyłam się więc przyspieszyłam. Z samochodu wyszedł Jeanson. Zaczął mnie wołać ale nie miałam zamiaru z nim gadać. Nagle mężczyzna złapał mnie w tali i przerzucil przez ramię. Zaczęłam krzyczeć i bić go pięściami po plecach. Wpakował mnie do samochodu i szybko usiadł na miejscu kierowcy.

-Ty pieprzony idioto. Odczep się ode mnie !

-Uważaj na słowa. Nie wiem dlaczego nie odbierasz moich telefonów i nie odpisujesz na moje wiadomości. Udała się randka? Pan Wilson dobrze całuje ? - ostatnie pytanie wysyczał przez zęby i zacisnął mocno ręce na kierownicy. Wtedy moje zdenerwowanie przekroczyło wszelką granicę. On ? On będzie robił mi wyrzuty?

-Ty będziesz wytykał moje błędy ? Ty cholerny egoisto !! Masz narzeczoną a bawisz się mną? Moimi uczuciami ? Co ? Byłam kolejną zabawką ? Chciałeś mnie tylko zaliczyć? Byłam jakiś kolejnym pieprzonym celem? A tak w ogóle dlaczego pobiłeś Matta? Bo nie jest takim dupkiem jak Ty ? Jeanson ja też mam uczucia.. Gdy przyszła do mnie Twoja narzeczona mój świat się załamał, bo ja..ja się w Tobie zakochałam, ale teraz to już nie ważne. Muszę o Tobie zapomnieć. To boli, ale dla mnie tak będzie lepiej. - Jeanson gwałtownie skręcił w jakąś uliczkę i zatrzymał się. Wbił we mnie ten swój intensywny wzrok.

-Daj mi to wytłumaczyć. Proszę

-Nie, nie chcę cierpieć. Odwiez mnie do domu.

-Nigdzie nie pójdziesz dopóki tego nie wyjaśnię...zgadza się mam dziewczynę, ale..

Hejo, hej. Rozdział kolejny:D dziękuję za tyle gwiazdek pod poprzednim rozdziałem:* liczę na tyle samo i więcej komentarzy :* mam próbne egzaminy więc nie miałam kiedy napisać:(( wybaczcie.NIE ZA Uwielbiam Was :*

WASZA EWELLAJNA <3


Bad Teacher ;3Where stories live. Discover now