ROZDZIAŁ VIII

6.2K 220 4
                                    

Reszta lekcja przeleciała bardzo szybko, dzięki Bogu. Jeanson nie próbował już ze mną rozmawiać w szkole z czego bardzo się cieszę. Nie chcę na razie o tym myśleć, zaraz przyjedzie po mnie Nico i w końcu wrócę do domu. Pogadałam jeszcze chwilę z Mattem i idę z nim w piątek do kina, a dlaczego nie ? Matt to fajny gość.
Właśnie wsiadam do samochodu i zapinam pasy.
-Siema młoda, jak tam w szkole? - jak zawsze radosny Nicolas
-Siemka, Siemka. W szkole? Nuuuuuudy. - odpowiedziałam znudzona i oparłam głowę o szybę, podziwialam widoki. Nico już się nie odzywał, chyba przeczuwa, że coś nie tak. Dojechaliśmy do domu i z auta wyszłam pierwsza. W domu nikogo nie było i dobrze. Weszłam na górę i skierowałam się prosto do pokoju.
Co się ze mną dzieje ? Przecież nie mogę chodzić ciągle smutna..
Przebieram się w dresy i schodzę do kuchni, jestem strasznie glodna.
-Viki, jadę do Ray'a, a mama jest na jakimś bankiecie, błagam Cię, nie roznies domu. - powiedział, dał mi buziaka w policzek i wyszedł, w tym samym momencie dostałam smsa
Jeanson
Hej, masz dzisiaj czas?
Ja
Taa. Siedzę sama w domu.
Jeanson
To znaczy, że mogę przyjść?
Ja
Ale po co ?
Jeanson
Proszę ? Chcę porozmawiać:)))
To tylko rozmowa tak ?  No niech będzie.
Ja
No dobra. Wpadnij za pół godziny.
Odpisałam i już nie dostałam odpowiedzi. Zaczęłam robić sobie obiad. Zdecydowałam się na naleśniki, szybkie i proste. Gdy ciasto na naleśniki było już gotowe zaczęłam je smażyć, aż zadzwonił dzwonek do drzwi. Pewnie Jeanson. Idę i otwieram, nie myliłam się. Był ubrane w czarne spodnie z niskim stanem i granatową bluzkę idealnie opinającą jego mięśnie i skórzaną kurtkę, a do tego białe nike. Włosy jak zawsze postawione do góry. Jeeeeejku jest boski, a ja stoję w starych dresach ubrudzona mąką. Co za wstyd. Wpuszczam go do środka i idę do kuchni. Kończę naleśniki.
-Masz ochotę na naleśniki? Zjesz ze mną? - zapytałam i zaczęłam wyciągać talerzyki i sztućce.
-Uwielbiam naleśniki - uśmiechnął się i wciąż na mnie patrzył.
-To ty się częstuj, a ja pójdę się przebrać. - uśmiechnęłam się blado i pobiegłam na górę. Wparowałam do pokoju i ruszyłam do szafy. Niech będą czarne leginsy i koszula. Zakładam to i idę do łazienki. Włosy wiąże w luznego koka. Tuszuje rzęsy zakładam czarne trampki i schodze na dół. Jeanson siedzi przy stoliku i przegląda telefon.
-Dobre naleśniki? - Spojrzał na mnie zaskoczony.
-Nie jadłem bez Ciebie- powiedział. Usiadłam obok niego i zaczęliśmy jeść. Po jakichś 30 minutach wstałam i chciałam umyć talerze ale Jeanson mnie wyprzedził. -Ja to zrobię
-No co Ty jesteś moim gościem - spojrzał na mnie z uśmiechem i zaczął zmywać. Ja usiadłam na wysepce kuchennej i na niego patrzyłam. Co taki facet we mnie widzi ? Przecież on jest idealny.. A ja ? Nawet nie jestem ładna. Nie potrafiłam mu odmówić tego spotkania. Wiem że nie powinnam się z nim spotkać ale potrzebuje jego bliskości...strasznie szybko przywiązuje się do ludzi, to moja słabość. Dlatego w moim życiu rozstania tak bardzo bolą. Jeanson kończy zmywac, wyciera ręce i podchodzi do mnie. Kładzie ręce po moich obu stronach i patrzy mi prosto w oczy. Szkoda, że nie umiem czytać w myślach.. Niespodziewanie jego miękie i słodkie wargi łączą się z moimi. Całuję delikatnie a zarazem zachłannie. Ręce kładzie na mojej tali a dokładnie wsuwa je pod koszulę. Ja swoje ręce zarzucam na jego szyję, palce wlątuje w jego włosy i szarpie.
Odchylam głowę by przerwać pocałunek, brak mi tchu. Jeanson odsuwa się ode mnie opiera ręce na kolanach i dyszy jakby przebiegł maraton. W sumie ja nie jestem lepsza.
-Viki, ja naprawdę przepraszam. Zapomnijmy o tym. Zależy mi na tobie.
Zależy mi na tobie. Zależy mi na tobie. Te słowa rozbrzmiewały się w mojej głowie. No i c o ja mam teraz zrobić? Ty też go chcesz. No tak, chcę, ale to nie znaczy, że tak łatwo mnie zdobędzie. Ale z drugiej strony co mi szkodzi ? Złamie Ci serce! Albo będziemy szczęśliwi.
- Ja..Ja muszę pomyśleć - wpatrywałam się w niego jakby miał zaraz zniknąć. Zniknie bo go nie chcesz. Chcę ! To mu to powiedz.
-Jeanson, ja.. Ty mi się naprawdę bardzo podobasz. Jesteś wspaniałym facetem, ale jesteś moim nauczycielem i przeze mnie możesz mieć kłopoty. - popatrzył na mnie złym wzrokiem, głośno wciągnął powietrze i zaczął mówić.
-Viktorio. Ty podobasz mi się jeszcze bardziej. Nawet nie wiem czy bardziej można. Sam boję się swoich uczuć, boję się tego co do ciebie czuje. Chyba żadna dziewczyna nie podobała mi się tak bardzo. Zwariowałem na twoim punkcie. No i co ze jestem Twoim nauczycielem ? Wiem wiem jakie są tego konsekwencje, ale dla ciebie mogę to poświęcić. Dam Ci czas żebyś to przemyślała. Nie chcę naciskać. Chcę żebyś podjęła dobrą decyzję. Będę czekał Vi, ile tylko trzeba, bo warto. - powiedział to a ja po prostu się w niego wtuliłam. Tak pięknie pachniał. Łzy zaczęły powoli spływać po policzkach. Odsunęłam się od niego, a on widząc mnie płaczącą jeszcze bardziej mnie przytulil.
-Kochanie, nie płacz, proszę. - zaczął składać delikatne pocałunki na mojej głowie i kładził moje plecy. W jego ramionach czuję się tak dobrze.
-Może coś obejrzymy? - odsunęłam się i zapytałam.
-Chcesz zebym został?
-Tak, chcę. - złapałam go za rękę i zaczęłam prowadzić do mojego pokoju. Od razu po wejściu Jeanson rzucił się na łóżko.
-To co oglądamy ? - usiadłam obok niego i zapytałam.
-A co chcesz? - i tak na temat filmu dyskutowaliśmy 10 minut. Padło na jakiś serial. Polozyliśmy się na łóżku, wtuliłam się w Jeansona i oglądaliśmy. Zachciało mi się spać i nie wiadomo kiedy wtulona w mężczyznę zasnęłam.





Przepraszam że długo nic nie dodawałam, ale szkoła.. Naprawdę przepraszam <3
Komentujcie, poprawiajcie, cokolwiek. Naprawdę miłe jest czytanie waszych komentarzy, gwiazdkami też nie pogardze
Dziękuję za prawie 1K wyświetleń<3
Kocham Was. Wasza EweLLajna:*

Bad Teacher ;3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz