16

2.6K 264 19
                                    

~Chen

Miałem tylko parę godzin na to, aby odwiedzić Xiumina przed wylotem do Tokio. A musiałem jeszcze spakować się i zakończyć obecnie trwającą sesje. Byłem wzburzony organizacją tej sesji, wszystko przesunęło się w czasie, a ja byłem bezsilny w tej sprawie. Byłem przekonany, że nie zdążę wstąpić do Mina przed samolotem, a to powodowało u mnie jeszcze większą złość niż dotychczas. Gdyby którykolwiek z chłopaków znajdował się w dormie to poprosiłbym ich o spakowanie kilku moich rzeczy, ale każdy z nich gdzieś wybył. Lu moczył dupsko w oceanie atlantyckim, Baek wyleciał na kampanie reklamową, reszta chłopaków była na sesjach. Ugh! Jak na złość. Założyłem na siebie nie dbale ubrania, które powinien już dawno zrzucić. W międzyczasie odczytałem wiadomość, która chociaż trochę polepszyła mi humor, ale nawet słowa Minseoka mówiące jak spędził dzisiejszy dzień i jak bardzo za mną tęskni, nie były w stanie całkowicie mnie pocieszyć. Wychodząc przed obiektyw miałem ochotę kurwować głośniej i mocniej, jak jeszcze nigdy dotąd. Dlaczego akurat mi musiał się trafić fotograf amator? Nawet jego ekipa wydawała się być zacofana, albo po prostu to mnie już wszystko tak irytowało, że nie byłem w stanie powstrzymać się przed chamskimi komentarzami. Szybko zakończyłem swoją prace i jak najprędzej znalazłem się w vanie, zmywając prędko z siebie makijaż. W dormie znalazłem się po kilkunastu dłużących mi się minutach. Jednym sprawnym ruchem wrzuciłem potrzebne mi rzeczy oraz kosmetyki i wziąwszy pod pachę swój paszport, wystrzeliłem z mieszkania do wciąż czekającego na mnie vana. Do samolotu pozostały mi jakieś trzy godziny, mało czasu, ale chciałem chociaż na te parę chwil zobaczyć mężczyznę, który przez większość dnia zaprzątał moje myśli. Mój menadżer nie był zbytnio zadowolony z mojego pomysłu zboczenia z trasy do najbliższego lotniska, ale i tak dzięki moim namową spełnił moją prośbę. Dał mi minutę, a ja wiedziałem, że tak naprawdę to mi nie wystarczy. Byłem bardziej niż zdołowany faktem, że nawet nie mam czasu na swoje życie uczuciowe. Pocieszał mnie tylko fakt, że Xiumin również go nie miał. Kiedy dojechaliśmy pod mały domek chłopaka, wyskoczyłem jak najszybciej z auta, nie czekając nawet na to, aż się zatrzyma. Nie pukając wpadłem do środka szukając osobnika przez którego mógł mi uciec samolot i znalazłem go, siedzącego pośród różnych papierzysk. 

-Miałeś odpoczywać.- powiedziałem na tyle głośno, aby mógł mnie usłyszeć.

-ChenChen? Co ty tutaj robisz? Myślałem, że jesteś w drodze na lotnisko.- odpowiedział wstając i kierując się w moją stronę. Zamknąłem go w szczelnym uścisku. Wdychałem jego zapach, którego dawno nie dano mi czuć. Na chwile się odprężyłem, ale zaraz sobie przypomniałem, że przecież i tak zaraz go opuszczę na rzecz pracy. Stęknąłem głośno. 

-Nie mogłem już bez Ciebie wytrzymać.- przyznałem szczerze.

-Oh...czyli Pan Kim Jongdae stęsknił się za swoim crushem?- zapytał kokieteryjnie.

-Chyba ja jestem Twoim...- powiedziałem wybuchając gromkim śmiechem.

-Cóż mam Ci przypomnieć kto kogo pierwszy zaprosił na randkę?

-Cholera jasna Min, źle zrobiłem?

-Nie, bardzo dobrze.- odpowiedział. Spojrzałem mu głęboko w oczy i lekko musnąłem jego wargi. Wstyd przyznać, ale to był pierwszy raz kiedy pozwoliłem sobie na takie zagranie. Po chwili obydwoje pogłębiliśmy ten pocałunek napawając się nim. Nasze języki, idealnie ze sobą splątane, ocierały się o siebie w namiętnym tańcu przyjemności. Żałowałem, że muszę kończyć tak piękną pieszczotę, jednak wiedziałem, że muszę kierować się już na lotnisko, jeśli chciałem zdążyć na samolot. 

-Kiedy wrócę porozmawiamy o nas, okej?- zapytałem delikatnie.

-Okej.- odpowiedział, muskając moje usta na pożegnanie. Wyszedłem z mocno bijącym sercem i wsiadłem do vana,  kierując się na lotnisko. Złapałem się za jeszcze wilgotne usta i uśmiechnąłem pod nosem. Zakochałem się jak głupi nastolatek. 

VogueOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz